Góry Bucegi [buczedżi] przypominają z grubsza kształtem podkowę, otwartą w kierunku południowym. Do wnętrza tej podkowy opadają połoninami, przerytymi wąwozami, czasem kanionami, rzek oraz urozmaiconymi skalnymi ostańcami, przybierającymi nieraz fantazyjne kształty. Na zewnątrz, zwłaszcza w kierunku wschodnim tworzą skalny mur, prezentując się z daleka, niczym olbrzymich rozmiarów twierdza.
Najwyższym szczytem jest Omul o wysokości 2505m, co je stawia w rzędzie najwyższych grup górskich w całych Karpatach. Zaliczane przez niektórych do Karpat Zakrętu; z uwagi na swe położenie bezpośrednio na zachód od przełęczy Predeal i rzeki Prahova, stanowią wschodnią flankę Karpat Południowych. Dobrymi punktami wypadowymi są miejscowości leżące u ich stóp: Moieciu [mojecziu], Bran, Buşteni [buszteni] czy Sinaia. W górach i u ich podnóża stoi wiele schronisk górskich, w tym również jedno na samym najwyższym szczycie.
Opisana niżej wycieczka to trasa:
Cab.Padina - Şaua Strunga - Şaua Bătrâna - Doamnele - Şaua Sugări - Cab.Babele - Cab.Padina
Wspinając się kolejnymi serpentynami, ledwo zauważam leśną drogę odbijającą w prawo. Jadę szosą jeszcze chwilę, potem zawracam do tej drogi. To chyba tu?.. Tablica informuje jedynie o parku i o tym, czego nie wolno - ani słowa o możliwości dojazdu w głąb gór. Nic to, spróbuję. W pierwszej wycieczce w Bucegi chciałbym obejść prawie całą "podkowę" i w tym celu chcę dojechać jeszcze dziś wieczorem w jej środek. Taaak, to musi być tu. Kiepska droga doprowadza po chwili do schroniska Cuibul Dorului - teraz wiem, że decyzja była słuszna. Jak dowiadywałem się wcześniej na forum, jest możliwy przejazd tędy do leżących w centrum schronisk, a nawet hotelu. Ale! Co mam zrobić ze znakiem zakazu wjazdu, który wyrósł zaraz za schroniskiem?.. Chwila zawahania. Właśnie minęła godzina osiemnasta - to nie jest pora na zmianę wieczornych planów. O tej porze, w górach... może nie ryzykuję żadnej kontroli drogowej. Ale... jeśli ten znak, to informacja, że na przykład drogę zasypały kamienie? Albo że jej fragment zabrał się z jakimś strumieniem i leży ze sto metrów poniżej?.. Trudno, sprawdzam.
Droga prowadzi nawet niezbyt stromo; niestety, widoczność pogarsza się z minuty na minutę. W końcu poruszam się w szarobiałym mleku. Włączenie świateł przeciwmgielnych nic nie daje i kilka razy zatrzymuję się, by oszacować głębokość dziur na drodze i wybrać jakiś możliwy do przejazdu, zmniejszający ryzyko powieszenia auta, wariant. Trochę obawiam się, że w tej mgle mogę nie zauważyć rozjazdu i skierować się drogą na Omul - wiem, że taka ewentualność istnieje.
Na szczęście, w pewnym momencie mgła rzednieje i nagle dostrzegam bliską już przełęcz. Na niej tablica informacyjna - moja droga zjeżdża teraz dosyć łagodnie, zagłębiając się ponownie we wszechobecną szarobiel. Moje obawy co do drogi, z wolna się rozwiewają, a gdy po czterech kolejnych kilometrach łączę się z główną drogą od południa, uspokajam się całkowicie. Wprawdzie dziury niewiele mniejsze a do tego zapadła już ciemność , ale teraz nabieram pewności, że dojadę zgodnie z planem. I rzeczywiście, po chwili jadę już wzdłuż brzegu jeziora zaporowego Bolboci [bolboczi], potem jeszcze kawałeczek i parkuję w pobliżu schroniska Padina. Obszczekują mnie psy, które czasami podchodzą aż w pobliże wozu; żaden jednak nie zbliża się na wyciągnięcie dłoni. Cóż, jakoś przeżyję bez czułego powitania.
Na niebo wychodzą gwiazdy, aż żal iść spać. Czy to zwiastun pięknej pogody? Oby...
Przez sen słyszę bębnienie kropel o dach wozu, ale kiedy nadchodzi pora pobudki - nie pada. Niebo, niestety, zaciągnięte. Startuję w drogę. Przechodzę obok schroniska, potem rzadkim lasem i wkrótce teren się otwiera szeroko.
Chmury wędrują jednak szybciej ode mnie i gdy osiągam przełęcz Strunga, wszystko wokół mnie tylko majaczy w gęstej mgle. Na przełęczy stoi schron turystyczny - widać że nowy. Drzwi, okiennice, w środku ławy i stolik - wszystko w bardzo dobrym stanie.