Jakieś mgiełki zaczynają coraz częściej otulać grań, podczas gdy ja staram się schodzić sprawnie, ale bezpiecznie - użycie rąk jest tu już w wielu miejscach konieczne. Ma w tym pomagać to stalowa lina, to znów łańcuch. Czy pomaga? Chwilami tak, czasem jednak poddaje się zanadto, pozorując jedynie prawidłową asekurację.
Tymczasem ekipa Krakowiaków też już ruszyła w dół, a powietrze przeszywa raz po raz żałosny psi skowyt...