Blisko brzegu stoi jeden namiot, z którego na razie żaden ruch nie dobiega. Czworonożny kompan jest nim najwyraźniej zainteresowany, podczas gdy ja robię krótki spacer wzdłuż brzegu jeziora. Nie zamykając jednak pętli, wracam w stronę namiotu, z którego teraz dochodzą przytłumione głosy - chyba Ciapuś zarządził im pobudkę. Może zechce z nimi zostać?
Nic z tego - kiedy ruszam skośnie przez zbocze w kierunku grzbietu, pies przestaje węszyć przy namiocie i rusza pędem za mną.