Re: Rumuńskie wyrypy
napisał(a) Franz » 30.04.2013 00:00
Pozostaje nam już tylko znaleźć nocleg. Warto by było jednak przespać się w pobliżu miejsca, od którego chcielibyśmy nazajutrz zacząć zwiedzanie. Tym bardziej, że jutro mamy do dyspozycji już tylko kilka godzin. Zatem ruszamy w wieczorny kurs. Trasa wiedzie z powrotem przez Medias, gdzie obieramy kierunek północny. Myślałem, że dolecimy do głównej szosy numer 15, tymczasem w Tarnaveni drogowskazy zrzucają nas na boczną drogę. Już ciemno, więc po prostu robię to, co mi każą i w efekcie jedziemy przez jakieś zupełnie nieznane rejony. W końcu trafiamy na główną szosę, kiedy już zaczynam się rozglądać za ustronnym miejscem. Niestety, za późno – zaczynają się zabudowania, jakieś tereny przemysłowe, a w oczach rośnie gruby wał dymu, walący z wielkich kominów Targu Mures. Do tego jakieś wyrobiska, wysypiska i śmietniska. Skręcam w boczną ulicę, próbując wyjechać poza zabudowania. A tu jakby wszystko się przeciw nam sprzęgło – nie ma końca. Zakazy, nakazy; krążymy coraz bardziej znerwicowani. Kiedy kończą się domy, zaczyna się jakieś błotniste zapadlisko. Dalej zakaz ruchu – totalna kicha.
Nie ma rady – wracamy do szosy i odwracamy się plecami to Targu Mures. Skoro zajechaliśmy zbyt daleko, musimy się cofnąć. Kiedy drogowskaz sugeruje, że ulica w prawo doprowadzi do czegoś więcej, niż tylko wysypiska, skręcamy w nią. Wioska Moresti wymieniona na drogowskazie pojawia się od razu, więc próbujemy przebić się poza nią. Na koniec domy rzedną, droga robi się błotnista, ale wciąż jest przejezdna i prowadzi na niewielkie trawiaste wzniesienie. To będzie coś dla nas, tylko zostaje ostatnia trudność – ustawienie wozu w miarę równo na pochyłym i gęsto pociętym dziwnymi rowami zboczu pagórka. W którymś momencie wychodzę z wozu, by sprawdzić, czy równo stoi, a ten… zaczyna się staczać. Szybko wskakuję z powrotem, wóz jednak w międzyczasie ląduje w rowie – z wyciem silnika wyprowadzam go na nieco równiejsze miejsce i wreszcie możemy uznać, że mamy nocleg.
Ścielimy samochód i układamy się do snu; dochodzi do nas coraz głośniejszy rechot żab, urzędujących u stóp naszego pagórka, zaś w pewnym momencie zauważam, że gruby wał dymu, do tej pory sunący poziomo na południe, zatrzymał się w miejscu, a następnie zaczyna po prostu zawracać. Wyraźnie jest niezdecydowany, albo otrzymał jakąś pilną wiadomość. Ale to już nie nasze zmartwienie – my po całym dniu wrażeń idziemy spać.
A - Valea Viilor
B - nocleg w pobliżu Targu Mures