Witam wszystkich;
Właśnie wróciłem z Rumunii z Padiszu. Zdaje sobie sprawę, że nie byłem tam pierwszy i Ameryki nie odkrywam (na miejscu było sporo Polaków - szczególnie dominowali Krakowiacy), ale też chciałbym wszystkich którzy lubią góry zachęcić do wyjazdu w ten rejon.
Rumunia po raz kolejny zaskoczyła mnie gościnnością i miłymi klimatami.
Wyruszyliśmy z grodu Kraka rano w niedziele w trzy samochody. Tuż przed granicą (ok. 4 km) z Oradeą znajomym pada alternator i autko staje. Ja wyjmuję linkę ale mamy pecha bo przed samą granicą stoją węgierskie miśki, a na Węgrzech nie wolno holować! Dobrze że mam CB bo trzeba by się ostro im tłumaczyć. Jadę do Oradei szukać mechanika (bliżej niż do Debreczyna). Na stacji benzynowej tuż za granicą pytam o pomoc. I tu dzięki uprzejmości Rumunów w ciągu godziny w niedzielę popołudniu znalazłem lawetę i mechanika, który o dziwo, naprawił wymieniając alternator (!). Mogliśmy dalej jechać. Ale tyle o autach.
Góry przepiękne i warte odwiedzenia. Nocowałem na Polanie Glavolii. Nocleg za darmo, ale też zero wygód. Myć się i na jakieś zakupy to trzeba iść do Cabany Padisz. Ok. 1,5 km. Do pierwszego maja sporo ludzi i wtedy też funkcjonował sklepik i bar. Na Polanie głównie Rumuni i Węgrzy, ale cicho i spokojnie. Może nie tak do końca: 30 kwietnia przyjechali goście z głośno grającym radyjkiem. Rozpoczęli koncert. Za jakieś dwie godziny, jeszcze wczesnym wieczorem, Rumuni zaczęli ich opierniczać, wyzywając od idiotów - tyle można było zrozumieć. Nie dało wiele. I wtedy chyba wszyscy jak na komendę włączyli klaksony i trąbili aż muzyka nie ucichła, co zostało nagrodzone gromkimi brawami.
Góry jeszcze w szacie wczesno wiosennej. W kotłach dużo śniegu. Wysoki stan wód w potokach uniemożliwiał eksploracje ponorów. Gotyckie Okno w Twierdzy Ponoru niestety nie dostępne, przynajmniej tym głównym wejściem. Założyłem poręczówkę i dzieciaki śmignęły do ponoru bocznym wlotem. Mamy raki i nie zawahaliśmy się ich użyć. Ale i tak nie wiele można było zwiedzić. Cały ponor zatkany potokiem. Za to Cheile Galabaneii w całości przechodnie i bez śniegu. Na polanie Padis jezioro. Ponor zamarzł i woda nie schodziła. Niestety nie dotarliśmy do Somoszu. Burza z gradem nas do tego skutecznie zniechęciła. W drodze powrotniej odwiedziliśmy jaskinie Niedźwiedzią. Wstęp chyba po 15 leji i naprawdę warto. A w drodze powrotnej Hajduszloboszlo...
Polana Glavolii przed 1 maja. Po pierwszym cisza i spokój
Raki i sznurek się przydał, przynajmniej aby zabezpieczyć pociechy... Dużo zmarzniętego śniegu. A trawers nad ryczącym potokiem nawet dorosłemu przyprawia trochę przyjemności
Wlot do ponoru (Gotyckie Okno) ale z innej strony. Jaskinia nie do przejścia - zbyt wysoki stan wody.
Focul Viu. Wejście też zalodzone. W środku bajka.
Piatra Galabenei. Piękny odpoczynek po jaskini.
Cheile Galabaneii. Górna część. Zdjęcia tego piękna nie oddadzą
Jaskinia Niedźwiedzia. Piękna
A na koniec dwa przydatne zdjęcia:
Dane GPS jaskiń.
Pozdrawiam Wszystkich Paweł