napisał(a) Franz » 28.03.2012 22:07
Mamy szczęście - magnolia przy kaplicy jest wolna, więc teraz my robimy krótką sesję fotograficzną, po czym mijając poznaną wcześniej parę młodą, udajemy się w stronę samochodu. Jeszcze ostatnie zdjęcie, na którym samowyzwalacz uwiecznia nas na tle cerkwi metropolitalnej, z która wiąże się tragiczna legenda. Neagoe Basarab nakazał wzniesienie cerkwi w przeklętym miejscu i co zostało zbudowane za dnia, w nocy się waliło. Rozwiązaniem problemu miało być zamurowanie żywej ofiary.
"A ofiara ta pono musi czyjąś być żoną,
albo siostrą rodzoną,
tą, co przyjdzie o świcie, niosąc jadło i picie,
co by pierwsza ze świata szła do męża czy brata."
Los sprawił, że pierwsza zjawiła się żona mistrza Manole, który musiał osobiście zmierzyć się z przeznaczeniem, więc:
"Manole w rozpaczy, jakąś los mu przeznaczył,
piął się wyżej wciąż w górę i ogarniał ją murem
aż po piersi jej młode, aż do ust jej różanych,
aż do oczu spłakanych."
Ofiara została przez Niebo przyjęta i stanęła cerkiew tak piękna, że Basarab, chcąc się zabezpieczyć przed zbudowaniem innej, równie wspaniałej, kazał rozebrać rusztowanie, uniemożliwiając zejście mistrzowi Manole. Ten jednak z resztek rusztowania skonstruował skrzydła i wzbił się w powietrze. Niestety, runął po chwili na ziemię i w miejscu tym trysnęło źródło - z łez mistrza wylanych za ukochaną żoną...