napisał(a) Franz » 19.03.2012 14:52
Przy wejściu zamieszczona na tablicy informacja o cenie biletu, o tym ile trzeba zapłacić za fotografowanie oraz o tym, gdzie szukać kasjera. Jako że drzwi są otwarte, to najpierw poszukamy go w środku. Wchodzimy i... stajemy jak wryci. Czytaliśmy, że wewnętrzne malowidła są szczytowym osiągnięciem malarstwa na Wołoszczyźnie, ale co innego czytać, a co innego - przekonać się na własne oczy. Cerkiew jest zupełnie pusta, więc mamy ją całowicie dla siebie. Niczym zahipnotyzowany wodzę wzrokiem od dołu do góry, od lewej do prawej i z powrotem, od jednej kolumny do drugiej - wszystko szczelnie pokryte doskonale zachowanymi kompozycjami bogatego programu ikonograficznego. Kopułę wieńczy Chrystus Pantokrator w otoczeniu aniołów, apostołów i proroków namalowanych w kilku poziomach na ścianach bębna, na pendentywach wyobrażenia czterech ewangelistów, zaś na ścianach i kolumnach arcydzieło za arcydziełem - tronująca Matka Boska, sceny z cyklu chrystologicznego, z życia Marii, Sąd Ostateczny, szeregi świętych i pustelników...
Kieruję wzrok na ikonostas - kolejny rarytas. Trudno się zdecydować, czy próbować ogarnąć wzrokiem całość, czy raczej skupić spojrzenie na konkretnych ikonach. Przez chwilę wodzę oczyma od jednej postaci do następnej, zmieniam poziomy, wzrok zjeżdża w dół - boczne wejścia za ścianę ikonostasu nie są zagrodzone, co stwarza nową pokusę.