Franz napisał(a):Przede wszystkim - zasłużone.
Piękny poranek nie oznacza jednak ładnego całego dnia:
Pogoda szybko się psuje więc dzisiejszy dzień spędzamy na przemieszczeniu się do wąwozu Cheile Dâmbovicioarei. Niestety jest mocno pochmurno i deszczowo, robimy zatem mały rekonesans po zachodniej stronie pięknego pasma Piatra Craiului.
Przed miejscowością Podu Dambovitei skręcamy w lewo kierując się do wąwozu Cheile Dambovitei.
Mijamy osadę Satic i dojeżdżamy do remontowanego właśnie schroniska Cabana Garofiţa Pietrei Craiului. Jeszcze kilkaset metrów spaceru i otwiera się widok na środkową część wapiennego grzebienia głównego grzbietu "Królewskiej Skały" i szczyty Lespezi i Pietrei:
Niestety pada deszcz więc wracamy i kierujemy się do kolejnego wąwozu o jakże podobnie brzmiącej nazwie - Cheile Dâmbovicioarei.
Tradycja i nowoczesność:
Byliśmy tu pięć lat temu lecz dzisiaj mamy spore wątpliwości czy urok miejsca nie sprowadził tu zbyt wielu turystów:
Na szczęście to chwilowa fluktuacja i poza znaczną poprawą stanu drogi nic się więcej nie zmieniło.
W rejonie cabany Brusturet są zwyczajowe miejsca biwakowe. Dalej droga odbijająca w kierunku masywu Piatra Craiului którą prowadzi w rejon rezerwatu szlak niebieskiego paska jest zamknięta dla ruchu samochodowego. Po śladach widać jednak, że gospodarka leśna kwitnie tutaj na całego.
Natomiast biegnąca lekko w prawo droga szutrowa ze szlakiem żółtego krzyża nie jest w żaden sposób określona co do możliwości legalnego przejazdu. Chwila zastanowienia, na szczęście w naszym kierunku zbliżają się z naprzeciwka dwaj może niekompletnie umundurowani przedstawiciele jakichś zapewne służb leśnych. Rozpytuję o możliwość dalszej jazdy - nie ma problemu - drum bun...
Dalej wąwóz zacieśnia się a droga odbija w prawo.
Dojeżdżamy wreszcie do rozległej polany pasterskiej pod wschodnim zboczem masywu Piatra Craiului.
Po ostatnich deszczach droga jest tu tak niesamowicie zagliniona, że nie dało się wysiąść z samochodu bez ryzyka pozostawienia butów w mazi. Podjeżdżamy do bacówki widocznej w końcu doliny.
Odbywa się tu jakaś lokalna mega impreza integracyjna studencko-pasterska.
Integracja wyglądała na bardzo skuteczną, wyglądało na to, że chyba pijane były również biegające i pląsające w rytm nowoczesnej muzyki świnie:
Natomiast gospodarz widać nie udźwignął trudu jednania i po prostu chyłkiem czmychał...
Mimo usilnym namowom nie decydujemy się jednak na dołączenie do wesołej ekipy i dziękując serdecznie zawijamy wstecz.
Nocujemy nad potoczkiem w rejonie schroniska Brusturet:
Dzisiejszy dzień zapowiada się ładnie. Ponownie przejeżdżamy wąwóz, mijamy wczorajszą dolinę i jedziemy dalej. Droga jest bardzo mocno rozjeżdżona ciężkim sprzętem a spore koleiny częściowo zalane są wodą. Po pewnym czasie odbijamy na mostku w kierunku wschodnim i porządną szutrówką pniemy się w górę. Po chwili możemy podziwiać Królewską Skałę wschodu:
Droga jednak się zawęża ale widoki i pogoda nadal przednie:
Docieramy na przełęcz na wysokości około 1400 m.
Po drugiej stronie widok na przysiółki powyżej miejscowości Sirnea:
Pozdrawiam Wojtek
Nie ważne czym lecz gdzie i z kim...