Kilkudniowy styczniowy wyjazd do Rumunii planujemy spędzić w Górach Rodniańskich i sąsiadujących Suhard.
Akurat ma nadejść fala silnych mrozów co po uprzednich opadach śniegu prognozuje bardzo dobre warunki w górach.
Przejeżdżamy przełęcz Prislop 1413 m. - wysokie zwały odgarniętego śniegu tworzą niemalże tunel rozświetlony jedynie światłami naszego samochodu.
Jeszcze kawałek drogi i rozpoczynamy podjazd na przełęcz Rotunda. Na szczęście droga wygląda na przejezdną, zimą jest to trakt zwózki drewna przez ciężki sprzęt.
Jest już dość późny wieczór. Mamy nadzieję, że schronisko na przełęczy jest czynne zimą a gospodarze nie poszli jeszcze spać.
Światełka wewnątrz dają nadzieję na powodzenie planu, niestety okazuje się, że nie mogą nas przyjąć, nie za bardzo teraz rozumiem jeszcze dlaczego ale nie tracąc czasu na tłumaczenia zjeżdżamy poszukać innego noclegu.
Kilkanaście kilometrów dalej w miejscowości Carlibaba lokujemy się hotelu. Mimo dwudziestostopniowego mrozu - pierwszą czynnością po wyjściu do przestronnego pokoju jest całkowite zakręcenie grzejników i uchylenie okna.
Widać tu kryzys energetyczny to pojęcie bardzo odległe, ciepło od ściany kominowej zapewnia nam właściwą temperaturę w pomieszczeniu do końca naszego pobytu. Zaś zapas drewna opałowego jaki następnego dnia dostrzegamy za hotelem jest imponujący.
Nadchodzący dzień okazuje się mocno pochmurny. Z przełęczy Rotunda wybieramy się w góry Suhard.
Śniegu jest sporo. Jednakże na żadne widoki nie ma co liczyć. Po osiągnięciu szczytu pierwszego grzbietu i braku nadziei na poprawę pogody zjeżdżamy na przełęcz Rotunda. Tym razem jedyną atrakcją oprócz zakładania narciarskiego śladu jest sam zjazd po świeżej puchowej pokrywie śnieżnej.
W nocy temperatura spada do minus trzydziestu stopni. Może więc nadchodzący dzień będzie zatem słoneczny?
Tym razem z Rotundy wyruszamy w przeciwnym kierunku - na główny grzbiet gór Rodniańskich - Muntele Dosu Gajei.
Jest jeszcze spore zachmurzenie.
Pojawia się jednak nadzieja na rozpogodzenie:
Za nami powyżej chmur najwyższe partie Muntii Suhard:
Na grzbiecie po lewej byliśmy wczoraj. Najwyższy szczyt to Varful Omu 1932 m.
A na horyzoncie przed nami?
Pozdrawiam Wojtek
Nie ważne czym lecz gdzie i z kim...