Przed nami na niedalekim horyzoncie Varful Puzdrelor z lewej i Varful Laptelui Mare:
Teraz szlak dopuszcza dwa warianty przejścia pobliskiego szczytu Varful Neogiasa Mare - trawersem lub grzbietem.
Za nami jeszcze dobrze widoczne szczyty Rebra - i nieco niższy z tej perspektywy- Pietrosul:
Przez te kilka dni w górach jedynie tutaj spotykamy dwóch turystów podążających z przeciwka.
Poza tym jeszcze dwukrotnie mijamy pasterzy pilnujących swoich stad.
Szlak grzbietowy jest jednak dla nas mało wyraźny więc schodzimy ze szczytu starając się wybrać optymalne połączenie z zasadniczę ścieżką.
Kolejny nocleg na dwóch tysiącach metrów powyżej poziomu morza - namioty rozkładamy na przełęczy pod Puzdrelorem.
Słońce powoli zniża się do horyzontu:
Pora na odpoczynek.
Przed snem pasuje dla przyzwoitości nasłuchiwać przez chwilę czy jakiś niedźwiedź się się nie zbliża do naszego obozowiska.
Nasłuchujemy jednak nieprzyzwoicie krótko... Sen przychodzi szybciej niż krótka czerwcowa noc.
Pozdrawiam Wojtek
Nie ważne czym lecz gdzie i z kim...