Bukovina cdPo około 1 godzinie jazdy docieramy do Monastyru Mołdawica.
Parkujemy tu za darmo (nikt do nas nie podchodzi zarówno przy wjeździe jak i wyjeździe), wstęp do monastyru 5 Lei, fotografowanie 10 Lei.
Jest to kolejny ważny obiekt w moim planie podróży. Monastyr również wpisany jest na listę UNESCO. Został zbudowany w 1532 r. pomalowany freskami w 1537 r. prawdopodobnie przez tę samą osobę co poprzedni na mojej trasie Monastyr Humor (mistrza Tomę z Suczawy). Podobnie jak poprzednie, monastyr i cerkiew również bardzo nam się podobają. Oaza spokoju, dobre miejsce, aby spacerując zadumać się.
wejście główne
Freski po północnej ścianie monastyru są już zniszczone (podobnie jak w Homor i Voronec) od wiatru i deszczu.
Obok wagi XIX wieczne graffiti rodziny Kochanowskich – prawdopodobnie jest to rodzina Antoniego Kochanowskiego – burmistrza miasta Czerniowce (obecnie ukraińska część Bukowiny) i marszałka Bukowiny
zdjęcie z przyczajki
cmentarz przy monastyrze trochę zarośnięty...
To było ostatnie miejsce w naszym planie tego dnia. Teraz udajemy się już przez przełęcz Przysłop do naszego miejsca noclegowego w Sacel w regionie Maramuresz.
Wyjeżdżając jednak na przełęcz Przysłop drogą nr 18 nagle zapala się na czerwono podświetlenie deski, irytujący, wielki wykrzyknik i informacja o spadającym ciśnieniu w prawej tylnej oponie
. Jest piątek wieczorem, mam tylko koło dojazdowe - nie napawa mnie to optymizmem
. Jadę dalej ciśnienie spada powoli, ale systematycznie. Już wiem, że złapałem jakiś złom w oponę. (Ostatnio miałem tak, że ciśnienie spadło do ~30% wartości nominalnej i przestało spadać - gwóźdź stał się wtedy korkiem).
Perspektywa wypakowywania całego bagażnika, żeby dostać się do koła wprowadza mnie w pogrzebowy nastrój. Na przełęczy zatrzymujemy się tylko na chwilę, robimy kilka zdjęć i sprawdzam oponę stwierdzając, że siedzi w niej jakaś nieforemny kawał żelastwa – widać już naocznie niższe ciśnienie w oponie.
Monastyr Przysłop
Zjeżdżamy powoli na dół, mijamy Borsę i w okolicach Moisei zauważam przy drodze warsztat wulkanizacyjny, który co prawda jest już zamknięty, ale światło na placu się świeci i dwóch mężczyzn siłuje się z jakąś potężnym kołem chyba od kombajnu. Jest prawie 21:00
, podchodzę i pytam przez zamkniętą bramę czy pomogą mi w problemie. Starszy nie rozumie w czym rzecz, młodszy i bardziej brudny tłumaczy starszemu – chyba właścicielowi. Mówią coś do siebie pojawia się jeszcze trzeci majster. Wszyscy wyglądają jakby przed chwilą wyszli z kopalni po szychcie. Otwierają bramę i zapraszają mnie do wjazdu na warsztat. Jest dobrze
.
Spodziewam się jednak, że skasują mnie jak Abramowicza za parkowanie jachtem w St Tropez wykorzystując moją nieciekawą sytuację. Jestem jednak na to już mentalnie przygotowany, opona musi być sprawna, podróż na dojazdówce nie wchodzi w grę.
Trzech uśmiechniętych, umorusanych po uszy speców zabiera się w ekspresowym tempie do roboty, podnośnik, zdjęcie koła i znikają w czeluściach warsztatu w tym samym momencie, w którym mój brat zapala papierosa. Wracają jak brat jeszcze trzyma peta w ręku i zakładają obciekające wodą koło na miejsce i spuszczają podnośnik
. Nie ukrywam zdziwienia spowodowanego tempem naprawy i z niecierpliwością czekam na wyrok finansowy.
15 Lei
Patrzę na nich, czy się przypadkiem nie pomylili, wyciągam kasę, oni biorą dychę i piątkę i …dziękują. Bardzo im dziękuję za pomoc w wyjściu z tej sytuacji wciąż nie mogąc wyjść z otępienia.
15 Lei (około 14 PLN)????, prawie 21:00 godzina????? Obcokrajowcy, których bez skrupułów można w takiej sytuacji skroić???. Doznajemy miłego szoku.
Szybka i tania akcja – rewelacja!
Dojeżdżamy do pensjonatu w dobrych humorach ok 22:00.
Pensiunea Kristal to duży, różowo-żółty obiekt z własnym, dużym parkingiem u bram doliny rzeki Izy i klimatycznych wiosek Maramureszu, przez, którą to dolinę jutro przejedziemy. Cena za nocleg dla naszej kolonii to 71,10 EUR. Nie wykupujemy śniadania, bo jest drogie (7 EUR od osoby), jak się później okazuje z powodu braku kuchni na miejscu, więc muszą przygotowywać i donosić z innego budynku.
Wieczór spędziliśmy w lobby z ogromnym TV na miłej pogawędce z młodą recepcjonistką/właścicielką pensjonatu na tematy różne, głównie o Rumunii i Polsce, oglądając film Anakonda na PRO TV (siostrzana stacja radia PRO FM, którego słuchaliśmy przez cały pobyt) w wersji z napisami (co ciekawe w Rumunii wszystkie filmy obcojęzyczne emitują bez lektora, z oryginalny dźwiękiem i napisami). Dziewczyna bardzo chwali sobie Polaków jako klientów, najbardziej narzeka na Ukraińców i Rosjan.
W drodze do pokoju zaczepia mnie inny gość pensjonatu – młody Rumun wychwalając Wisłę Kraków, Lecha Poznań i Legię – że zna i że świetne zespoły
. Pyta skąd jestem, mówię okolice Katowic - rzuca od razu GKS Katowice – świetny zespół
. Chyba chciał być po prostu miły. Chwilę gadamy o piłce po czym rozchodzimy się z uśmiechami do pokoi.
Prezent otrzymany w poprzednim pensjonacie pęka w mig. W mig również zasypiamy
cdn