Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

RUMUNIA – okiem wampira w bagażniku

Niepodległość od Imperium Osmańskiego Rumunia uzyskała 9 maja 1877 roku. Połowa ludności Rumunii zginęła w II wojnie światowej. W Rumunii w 1917 roku wydano najmniejszy na świecie banknot o nominale 10 bani (10 groszy) - ma on 2,75 cm szerokości i 3,8 cm długości. Timisoara było pierwszym europejskim miastem, które wprowadziło konne tramwaje w 1869 roku i elektryczne oświetlenie ulic w 1889 roku.
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011
RUMUNIA – okiem wampira w bagażniku

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 15.06.2013 18:58

Ostatnio edytowano 02.05.2015 13:30 przez DarCro, łącznie edytowano 15 razy
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 15.06.2013 18:59

I tak chodzę od godziny po Satu Mare, po mieście, w którym nie powinno mnie być. To dziwne, że tak potrafią cieszyć miejsca, których nie planowało się odwiedzić i gdzie nic szczególnego do zobaczenia nie ma…

Satu Mare - ta czarna kropka na mapie Bałkanów (taka wisi u mnie w pokoju) – przez lata tylko kropka, która zdawała się strzec wjazdu do Rumunii od strony północno-zachodniej.

Dziś ta kropka zamieniła się w trójwymiarowe miasto.

***
- Wiesz co, muszę się stąd wyrwać na jakiś czas - od problemów, stresów, pracy…Na jakieś dwa tygodnie chyba.
- Dokąd?
- Myślałem o Rumunii, dokładniej o Siedmiogrodzie.
- A gdzie będziesz spał?
- W bagażniku.
- No to jedź – mówi mi Moja Piękna.

***

DZIEŃ 1 (8 maja, środa)
WYJAZD: 6:40

POLSKA

Najpierw zdycha w radiu „trójka”, potem siada mi RMF, następnie Radio Nowy Sącz, i dopiero na końcu cichnie Ojciec Dyrektor. Jest to oczywisty dowód na to, że Polska kończy się tam, gdzie milknie głos Wielkiego Redemptorysty, Ojczulka Narodu . Tak oznaczyłem granice polskości. Eksperymentalnie.

GRANICA POLSKO-SŁOWACKA Mnisek nad Popradem. - godzina 9:25
Odjąwszy to co zamarudziłem w sklepie po drodze, wychodzi, że mieszkam 2:20 h od granicy. Tak, tak , mieszkańcy Łodzi i okolic, tylko 2:20 h!

SŁOWACJA

Przekraczam polsko-słowacką granicę, i oto już jestem w docelowym kraju tej wyprawy: Księstwo Siedmiogrodu wita!

Mało kto kojarzy, że kiedyś sąsiadowaliśmy z takim właśnie krajem. (Proponowana ankieta wśród znajomych: wymień kraje, z którymi Polska dziś już nie sąsiaduje.) Od 1571 do 1711 istniało za naszą południową granicą Księstwo Siedmiogrodu. Kto nie wierzy niech patrzy:

Obrazek

Słowackie krajobrazy:
Obrazek

Stara Lubovna. Przed miastem - Cyganie. Pracują. Strzegą krawężnika, na którym siedzą. Za miastem - też Cyganie. Też pracują. Pilnują barierki mostu, o którą się opierają. Wszyscy Cyganie - pracują. Wszyscy uważnie pilnują, aby czas łagodnie przeciekał im przez palce.

Na Słowacji - o dziwo! - używa się samolotu do przyjemności, a nie do politycznych przepychanek:
Obrazek

Ponownie włączam radio. Szukam jakiejś sensownej muzyki skacząc rozpaczliwie po kanałach. To co słyszę jest przerażające. Ale większość ludzi tego słucha. Ergo, większość ludzi jest przerażająca. Przynajmniej Słowaków…Wyłączam radio. Przerażający jak Słowak…Hmm.

Hanusovce nad Toplou

Mały, planowany przystanek po drodze, z sympatycznym pałacem i kościołem:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nie ma się o co rozpisywać, bo wszystko napisane na tablicy informacyjnej:

Obrazek

No i jakbyście nie doczytali ostatniego paragrafu, są tu 4 żelazne wiadukty, z największym łukiem w środkowej Europie (wysokość 40 metrów i długość 400 metrów).

Obrazek
Ostatnio edytowano 23.07.2013 21:54 przez DarCro, łącznie edytowano 6 razy
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 15.06.2013 19:00

Bawię się kilka chwil w szukanie fajnego ujęcia:

Obrazek

Jakiś dziadek podchodzi do mnie i sugeruje, abym wszedł sobie na wiadukt.

Obrazek

Co 100 metrów są na nim wypustki – tak twierdzi – gdzie można się schować, gdy jedzie pociąg. Pozostałe 99 metrów między sąsiednimi wypustkami to wybór Zofii: zderzyć się z nadciągającym pociągiem, czy też skoczyć 40 metrów w dół. Robiłem już kiedyś bungee jumping, więc raczej ten pociąg wniósłby coś nowego w moje życie…

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dziadek wprowadza mnie dalej w historię swojej rodziny (polski element: syn pracuje w Szwecji i jeździ przez Warszawę).

Obrazek

Potem razem narzekamy na pogodę tej wiosny, choć dzisiaj słońce pięknie świeci. No i czas jechać dalej…

Obrazek

Obrazek

Reklamowy slogan Słowacji to „Little Big Country”. Tak jadę, jadę i myślę, że równie dobrze mogłoby być „Little Country, Big Rzepak”, ewentualnie „Tam, gdzie Twoje ekopaliwo czuję się at home”.

Obrazek

Obrazek


Godzina 13:40 - GRANICA SŁOWACKO-WĘGIERSKA.
298 km przejechane od początku; 57 km/godz. średnia prędkość; spalanie 4,6 l/100 km, czas „czystej” jazdy od początku: 5:14 h.

To są nadal słowackie krajobrazy, bo o węgierskich mam raczej niepochlebna opinię, o czym będzie zaraz:
Obrazek

WĘGRY. Horyzont połknął góry. Włączam ponownie radio. Eter wypełnia się czardaszem, Bartokiem i madziarskim rockiem. Kesenem. Znajduję też ABBĘ: „Mamma mia, here I go again”. A jakże!

Obrazek

Po każdym zakręcie na Węgrzech mam uczucie deja vu. Zaś po 3 godzinach wydaje mi się, że jadę przez ten kraj od początku swojego życia. Trudno to wytrzymać.

Obrazek

Czy przyczyną wysokiej liczby samobójstw na Węgrzech może być to, że ten kraj jest tak klaustrofobicznie mały? Najlepszy sposób, aby powiększyć jakiś kraj, to wyburzyć w nim wszelkie autostrady , a Węgrzy jak głupi pobudowali je od lewej do prawej i z góry na dół. Polska wciąż pozostaje wielka.

Obrazek

Gubię się w każdej większej miejscowości, bo oznaczenia na drodze w ogóle nie korespondują z mapą i moimi wyobrażeniami, jeśli chodzi o to, co jest kolejną większa miejscowością wartą wzmianki na drogowskazie. Topograficzna mentalność węgierska różni się diametralnie od mojej, polskiej.

Obrazek

W pewnym momencie droga kończy się niebanalnie i wpada do rzeki.

Obrazek

Jest co prawda prom po drugiej stronie, ale widzę, że Jaśnie Pan Od Promu jest akurat zajęty zajadaniem zupki i może przeciągnąć swój bajzel na mój brzegu za godzinę, albo i pięć, więc decyduję się zawrócić 20 kilometrów i pojechać wariantem bez przepraw wodnych.

Obrazek

Godzina 17:10 GRANICA WĘGIERSKO-RUMUŃSKA koło Satu Mare . .
8:13 h samej jazdy; zrobione 456 km; 55 km/h średnia prędkość; spalanie niezmiennie 4,6 l/ 100 km.

Kupuję winietkę (7 euro na 30 dni) – potrzebne są do tego dokumenty auta. O dziwo nie dostaję nalepki, tylko same papiery. Po wyjściu z budki z winietkami nachodzą mnie, czy może raczej atakują, dwaj Cyganie w wieku 9-11 lat. Mówię im „No!”, ale lezą za mną jakby nigdy nic. Wyłapuję „mâncare, mâncare”, że niby na jedzenie, ale są schludnie ubrani i zdrowo dożywieni, więc z irytacją powtarzam dwa razy głośniej „I said „No”!”, czym tak się przejmują, że niemal boki zrywają ze śmiechu. Z trudem odjeżdżam, bo opierają się o szybę po stronie kierowcy. Nie ma wątpliwości: „dobro doszli”. To musi być Rumunia.
Ostatnio edytowano 15.06.2013 20:26 przez DarCro, łącznie edytowano 3 razy
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 15.06.2013 19:00

SATU MARE

Dojechawszy do Satu Mare, czując się wykończony jazdą, podejmuję decyzję o rozprostowaniu tutaj nóg i skręcam do centrum miasta.

Obrazek

Obrazek

Satu Mare niedużo się różni od polskiego, może trochę zapuszczonego miasteczka, albo niedużo się różni od innego austrowęgierskiego miasteczka jak Kecskemet: świątynie wszelkich wyznań rozrzucone w pobliżu rynku, zadbany skwer na środku, fontanna, kilka knajp.

Obrazek

Obrazek

Główna secesyjna kamieniczka niestety w remoncie:

Obrazek

Robię może godzinny spacer po mieście, znajduję bankomat i przy lodach ćwiczę liczebnik „doi”(dwa) kupując gałki lodów. Lody są baaaardzo dobre, po 2,5 lei za gałkę. To co jest fajne w Rumunii: przeliczenie lei na złotówki wynosi niemal dokładnie 1:1. No i tu, kolejny śniady obywatel Rumunii, z indyjskimi korzeniami, prosi mnie o kasę. Jezus pod jednym z kościołów też zdaje się przestrzegać przed natrętami:

Obrazek

Tutejsza Wieża Eiffla, bo tak określono ją na tabliczce informacyjnej obok (faktycznie, czas powstania to początek XX wieku), jest już zamknięta i nie ma szansy obejrzeć panoramy miasta z góry:

Obrazek

Kiedyś służyła strażakom, a dziś za dnia cieszy turystów, by w nocy zasysać z gwiaździstego nieba samotność bezużyteczności.

Obrazek

Wysyp kościołów: ewangelicki, katolicki, synagoga, cerkiew…Wchodzę do jednej ze świątyń. Trwa religijny rytuał - około trzydziestu zainteresowanych, plus jakieś pięć osób obsługi przy ołtarzu. Z intonowanych modłów można się dowiedzieć, że Bóg czczony tutaj, to „Jeżusz Krisztosz”. „Siedziałem jak na tureckim kazaniu”. „Siedziałem jak na węgierskim nabożeństwie’ też byłoby adekwatne. Tak między Bogiem a prawdą, to długo tam nie siedziałem…

Obrazek

Auto zaparkowałem w bocznej uliczce, jakieś 200 metrów od rynku, tuż za strefą parkowania. Trochę się zastanawiam czy zostać tu na noc, ale jest przecież jeszcze wczesna godzina… No właśnie, czas – przez przypadek zauważam na wieży zegarowej, że tu mają czas przesunięty o jedną godzinę do przodu. Tak czy siak, nadal jest jasno, więc zwijam się i ruszam dalej na południe w kierunku Cluj Napoca. Żegnaj Satu Mare – miasteczko sympatycznego spaceru.

Obrazek

Ardud
Odnowiona za unijne pieniądze wieża jakiegoś zamczyska przy drodze. Zatrzymuję się. Tu przy wszystkich zabytkach w rejonie jest tablica o unijnych funduszach.

Obrazek

Koło zabytku znajduje się także toaleta, o tej porze zamknięta. Jej elewacja jest już zniszczona przez polskich chuliganów – pierwszy napotkany polski akcent w Rumunii. Polak może.

Obrazek

Obrazek

200 metrów od zabytku drewniane ławeczki i stoliki przy płynącym wolno strumyku. Jemy tu kolację (ja i komary) i zaliczam pierwsze spotkanie z bezdomnym psem, z których Rumunia słynie.

Obrazek

To też okazja, aby się umyć, bo w Cluj, nawet w nocy, może być mało intymnie. Nie, nie w strumyku się myję, bo ten raczej brudnawy. Wziąłem z domu butle z wodą, które można wykorzystać do punktowego prysznica. Woda nagrzała się w ciągu dnia i przynosi ulgę zmęczonym stopom. Zmieniam też przepocone ubrania, myję zęby i właściwie to… jestem gotowy do snu.
Ostatnio edytowano 15.06.2013 19:15 przez DarCro, łącznie edytowano 1 raz
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 15.06.2013 19:01

Ale jadę dalej. Powoli zapada zmierzch. Nie lubię jazdy po ciemku – prawdopodobieństwo wypadku wzrasta trzykrotnie – ale ruch jest mały, droga dobrej jakości, a ja odżyłem. Stereotyp o rumuńskiej biedzie rozbija się o to co widzę: domy w miarę zadbane, trawa podlewana, kościoły w nocy podświetlane. Gdy ponownie czuję zmęczenie, zatrzymuję się w przydrożnej kawiarni.

Lodówki z zimnymi napojami, kilka stolików, automat do gry, kilku Węgrów. Kelnerka też raczej Węgierka niż Rumunka. Sączę kawę za 3,50 lei i wyciągam swój zeszycik, w którym powstają te słowa. Tak, tym razem postanowiłem pisać relację na bieżąco. Jadąc samemu ma się dużo więcej myśli i refleksji niż podróżując z kimś i większość tego ucieknie, jeśli nie przerzucimy tego na papier natychmiast. „I’ve got a little black book with my poems in. Got a bag with a toothbrush and a comb in…”

Obrazek

Knajpę wypełnia sympatyczna muzyka retro. Po chwili okazuje się, że to … ukraińska stacja. No tak, stąd na Ukrainę rzut beretem. Siedzę więc w rumuńskiej kawiarni, wśród Węgrów, słucham ukraińskiego radia, bazgram po polsku w kajecie i ślę smsa do domu. Kiedy kawa się kończy, rzucam „Buna sera” i wychodzę.

W aucie ustawiam radio na stacji Radio Romania Kultural i słucham rozmowy o „literatura Romane”, co bardzo mnie wzbogaca duchowo, ale nie rozbudza.

Obrazek

Zaskakuje melodia języka – choć nie powinna – wiem bowiem, że to język romański, jak hiszpański czy włoski. Namacalny dowód, że rzymskie legiony tu były i to dosyć długo. Rosyjskie „Da”, znaczące także w rumuńskim „Tak”, zaskakuje i zdaje się spajać Wschód z Zachodem na poziomie języka.

12 minut po północy (polskiego czasu) - CLUJ-NAPOCA

651 km, średnia prędkość 53 km/ godzinę, 12:22 godziny samej jazdy, średnie spalanie 4,4 ON/100 km. (Według maps.google.pl trasa miała wynieść 10 godzin i 612 kilometrów. Ta nadwyżka to błądzenie, zawracanie przy promie, wjazd do Satu Mare i krążenie po Cluj. Liczyłem naiwnie, że może koło 19:00-20:00 dojadę do Cluj, a jest przecież już po północy. Ponad cztery godziny zeszły mi na drobne odpoczynki i spacer po Satu Mare.)

Wjeżdżam do Cluj wyje…bardzo zmęczony.

Obrazek

Pomysł jest taki, aby pójść spać na jakimś parkingu koło supermarketu. Trzymam się więc głównej drogi, bo przy takich budują markety, ale o dziwo, nic nie ma, i tak oto wjeżdżam do samego centrum. Czuję, że jakoś nie oszacowałem poprawnie wielkości miasta. Na ślepo wybieram czy skręcić w lewo, w prawo czy jechać prosto, i tak jadę, jadę, a żadnych sensownych parkingów nie widać. Mój organizm tymczasem pracuje na ostatnich obrotach.

Jak na tę godzinę jest tu jeszcze spory ruch uliczny. Zaskakuje mnie również olbrzymia ilość poparkowanych aut. Czy ja aby nie miałem wyobrażenia, że auta nie są w Rumunii aż tak powszechne?! Jeśli tak tłoczno jest w nocy, to jakże musi to wyglądać w dzień?!

Obrazek

Po 20 minutach jazdy po mieście zauważam, że … jestem w tym samym miejscu. Krążę w kółko, tracę siły i eureka!, błędne było założenie, że potrzebny mi parking. Potrzebne mi jakiekolwiek miejsce parkingowe, najlepiej nie przy głównej drodze (rano hałas!) i nie przy uczęszczanym chodniku. Wkrótce odbijam z głównej drogi w jakiś skwerek, gdzie jest w miarę spokojna uliczka i chodnik przyblokowany z jednej strony przez zaparkowane auta, do których i ja dołączam.

No i super! Zamykam auto od środka, przełażę do tyłu, i mogę iść spać. W domu jeszcze złożyłem tylne siedzenia, tak, że powstała przestrzeń długa na niemal 2 metry. Jest tylko w jednym miejscu załamana poprzez kilkucentymetrowy uskok, który zniwelowałem styropianem i śpiworem, tak, że nie powinienem odczuć tej nierówności zbyt mocno.

Z tyłu bagażnika, po jednej stronie, położyłem moje torby i butle z wodą, więc muszę leżeć na skos bagażnika z nogami w wolnym kącie, co oczywiście daje mi więcej miejsca na nogi, niż jakbym leżał wzdłuż lub w poprzek auta. Od góry chroni mnie przed widokiem ludzi wewnętrzna klapa bagażnika (tak to się nazywa?), jest więc przytulnie jak w trumnie.

Obrazek

Na boczne tylne okna kupiłem osłony przeciwsłoneczne - ciekawscy mogą mnie dostrzec jedynie przez przednie szyby. Ale jacy ciekawscy? Czy ja patrzę co jest u kogoś na tylnym siedzeniu gdy przechodzę koło samochodu? Niech się dzieje co chce! Zmęczenie wciąga mnie w sen, pierwszy sen w krainie Drakuli.

Ministerstwo Edukacji potwierdziło, że zamierza wprowadzić tanatologię dla dzieci pierwszych klas szkół podstawowych. Minister Edukacji, pani Anna Woźna, argumentuje to tym, że dzieci zaznajomione ze śmiercią we wczesnym wieku będą lepiej przystosowane do dorosłego życia. W ramach zajęć dzieci będą chodzić na pogrzeby, robić wycieczki do hospicjum i prosektorium, oraz codzienne leżeć w trumnie przez godzinę. Jak zapewnia pani minister, aby uniknąć sytuacji, że bogatsze dzieci będą przynosić na zajęcia własne trumny ze złotymi ozdobami, albo laleczkami Barbie, Państwo zapewni wszystkim szkołom identyczne trumny, które nie będą różnicować dzieci na bogate i biedne.
- Chcemy być państwem nowoczesnym, w awangardzie, i wierzymy, że wkrótce inne kraje pójdą za naszym przykładem – argumentuje Ministra Woźna.
Ostatnio edytowano 27.09.2013 21:52 przez DarCro, łącznie edytowano 1 raz
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 15.06.2013 19:22

Ale niespodzianka.... 8O
Coś się skończyło, by mogło zacząć się coś :idea:
Już wiem, że będzie super... zresztą już jest - jak zawsze.

Pomysł z bagażnikiem - popieram :lol:
Ten z pisaniem na bieżąco, też niezły...

Ale czy czasem nie żałujesz, że nie kupiłeś sobie kombi? :wink:
Bo info o ON 4,4 l/100, tu żałować mogą tylko zwracający uwagę na ekonomię posiadacze benzyn bez LPG :?
demi-duox
Cromaniak
Posty: 1349
Dołączył(a): 15.06.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) demi-duox » 15.06.2013 20:47

Mężczyzna, wygląda że jeszcze przed 40, w podróży, wygląda że nie służbowej, samotnie?
Zapowiada się interesująco.
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18688
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 15.06.2013 21:01

Pięknie ( jak zwykle :) ) rozpocząłeś swoją relację z Rumunii 8)
Jak zmienia się nasz Świat 8O

Zabieranie ze sobą sypialni popieram , stosuję ( rośnie na forum grono fanów tego stylu podróżowania :D )
:D

Czekam na kolejne Twoje wrażenia z tego kraju , który mnie zachwycił nie tylko wspaniałymi krajobrazami


Pozdrawiam
Piotr
PabloX
Mistrz Ligi Mistrzów UEFA
Avatar użytkownika
Posty: 1734
Dołączył(a): 20.05.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) PabloX » 15.06.2013 22:29

Zasiadam w czytelni :D

DarCro napisał(a): Reklamowy slogan Słowacji to „Little Big Country”. Tak jadę, jadę i myślę, że równie dobrze mogłoby być „Little Country, Big Rzepak”, ewentualnie „Tam, gdzie Twoje ekopaliwo czuję się at home”.


No proszę, jak szybko się ta Słowacja zmienia - mi się rok temu uwidziało, że to kraj kukurydzy :wink: Od północnej Chorwacji, przez Słowenię, Austrię, po Słowację właśnie - kilometry kukurydzy. Nawet sobie pomyślałem wtedy, czy to aby nie jakaś wspólne dziedzictwo CK Monarchii... :lol:
PabloX
Mistrz Ligi Mistrzów UEFA
Avatar użytkownika
Posty: 1734
Dołączył(a): 20.05.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) PabloX » 15.06.2013 22:52

DarCro napisał(a): Zaskakuje melodia języka – choć nie powinna – wiem bowiem, że to język romański, jak hiszpański czy włoski. Namacalny dowód, że rzymskie legiony tu były i to dosyć długo. Rosyjskie „Da”, znaczące także w rumuńskim „Tak”, zaskakuje i zdaje się spajać Wschód z Zachodem na poziomie języka.


Bo taki to dziwny język - romański, ale do XIX wieku zapisywany cyrylicą. I dopiero od połowy XIX wieku "reromanizowany" - bo do tamtego czasu miał w ocenie rumuńskich elit zbyt dużo słowiańskich cech. No, tak mniej więcej połowa słów pochodziła do wtedy z języków Słowian, którzy około V-VI wieku zasiedlili tereny Wołoszczyzny, Siedmiogrodu i Mołdawii i wymieszali się - etnicznie, kulturowo, językowo - z tamtejszymi potomkami zromanizowanych Daków.

A przy okazji, rumuński należy do bałkańskiej ligi językowej, o której fajnie pisałeś w relacji ze szlaku tureckich toalet, więc, jakby się zagłębić w temat, to niechybnie znajdzie się w rumuńskim wpływy tureckie, bułgarskie i inne.
nati69
Globtroter
Posty: 41
Dołączył(a): 12.02.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) nati69 » 15.06.2013 23:14

Jeszcze łzy dobrze nie wyschły po poprzedniej relacji, a tu juz nowa sie kroi :D Zapowiada sie wesoło :oczko_usmiech:
wawerek
Croentuzjasta
Posty: 205
Dołączył(a): 10.04.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) wawerek » 15.06.2013 23:57

Świetnie się czyta ;) Czekam na kolejny akt podróży.
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 16.06.2013 10:01

Kapitalny styl relacjonowania. :lol:
Muszę nadrobić czym prędzej wcześniejsze raporty, bo z ochów i achów userów widzę, że było równie ciekawie. :)
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 16.06.2013 14:09

kulka53 napisał(a):Ale niespodzianka.... 8O
Coś się skończyło, by mogło zacząć się coś :idea:


Lepiej coś skrobnąć, to potem będzie motywacja by kończyć. Inaczej mógłbym nigdy nie zacząć...

kulka53 napisał(a):Ale czy czasem nie żałujesz, że nie kupiłeś sobie kombi? :wink:


Nie żałuję. Zreszta ja je nie kupiłem, a raczej dostałem. Długość obu modeli jest identyczna, a róźnica w wielkości bagażnika marginalna:

Hatchback:
Długość 4511 mm
Maksymalna pojemność bagażnika (siedzenia złożone) 1228 l
Minimalna pojemność bagażnika (siedzenia rozłożone) 428 l

Kombi:
Długość 4511 mm
Maksymalna pojemność bagażnika (siedzenia złożone) 1412 l
Minimalna pojemność bagażnika (siedzenia rozłożone) 448 l

demi-duox napisał(a):Mężczyzna, wygląda że jeszcze przed 40, w podróży, wygląda że nie służbowej, samotnie?
Zapowiada się interesująco.


Mam wątpliwości czy akurat trafię w Twoje oczekiwania odnośnie tego, co się wydarzy. :boss:

piotrf napisał(a):Pięknie ( jak zwykle :) ) rozpocząłeś swoją relację z Rumunii 8)
Jak zmienia się nasz Świat 8O


A co masz na myśli z tą zmianą?

PabloX napisał(a): mi się rok temu uwidziało, że to kraj kukurydzy :wink: Od północnej Chorwacji, przez Słowenię, Austrię, po Słowację właśnie - kilometry kukurydzy. Nawet sobie pomyślałem wtedy, czy to aby nie jakaś wspólne dziedzictwo CK Monarchii... :lol:


Może zależy od części kraju? Przy tych drogach co ja jeźdżę, to rzepak zdecydowanie górą.

PabloX napisał(a):Bo taki to dziwny język - romański, ale do XIX wieku zapisywany cyrylicą. I dopiero od połowy XIX wieku "reromanizowany" - bo do tamtego czasu miał w ocenie rumuńskich elit zbyt dużo słowiańskich cech. No, tak mniej więcej połowa słów pochodziła do wtedy z języków Słowian, którzy około V-VI wieku zasiedlili tereny Wołoszczyzny, Siedmiogrodu i Mołdawii i wymieszali się - etnicznie, kulturowo, językowo - z tamtejszymi potomkami zromanizowanych Daków.

A przy okazji, rumuński należy do bałkańskiej ligi językowej, o której fajnie pisałeś w relacji ze szlaku tureckich toalet, więc, jakby się zagłębić w temat, to niechybnie znajdzie się w rumuńskim wpływy tureckie, bułgarskie i inne.


Odwaliłeś kawał roboty za mnie, ale może jeszcze wrócę do tematu jezyka jak zgłębię zagadnienie.

nati69 napisał(a):Jeszcze łzy dobrze nie wyschły po poprzedniej relacji, a tu juz nowa sie kroi :D Zapowiada sie wesoło :oczko_usmiech:


Był chyba taki film: “Podróż za jeden uśmiech” :)

wawerek napisał(a):Świetnie się czyta ;) Czekam na kolejny akt podróży.


Kenik napisał(a):Kapitalny styl relacjonowania. :lol:
Muszę nadrobić czym prędzej wcześniejsze raporty, bo z ochów i achów userów widzę, że było równie ciekawie. :)


Witam Nowych Czytelników. Od razu ostrzegam, że patrząc na poprzednie relacje, to będzie się wlokło. :papa:
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 16.06.2013 14:16

DarCro napisał(a):
Kenik napisał(a):Kapitalny styl relacjonowania. :lol:
Muszę nadrobić czym prędzej wcześniejsze raporty, bo z ochów i achów userów widzę, że było równie ciekawie. :)


Witam Nowych Czytelników. Od razu ostrzegam, że patrząc na poprzednie relacje, to będzie się wlokło. :papa:


Nic nie szkodzi. Nie tylko u Ciebie mam do nadrobienia. :)
Następna strona

Powrót do Rumunia - România


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
RUMUNIA – okiem wampira w bagażniku
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone