I oto jest: na końcu majaczy
skalna brama, dla której tu przyszedłem:
Brama jest całkiem spora, na wysokość dwóch TIR-ów. W głębi, jak się dobrze popatrzy można dostrzec dziewczynę siedzącą po jej drugiej stronie:
A dalej też wygląda to bardzo interesująco:
Spotykam faceta, który mówi mi po angielsku, że daleko już nie dojdę.
On sam się
zmoczył,
urypał w nogę
i ma już dość.A szlak powoduje wydzielanie się coraz większych ilości adrenaliny - klamry u góry zastąpiła lina i niektóre miejsca trzeba pokonać odchylając się w kierunku strumienia:
Kamyczek do sforsowania:
Kamyczek udało mi się sforsować, ale tu niespodzianka! Trzeba się przeprawić na drugą stronę!
Ściągam buty, skarpetki, podwijam dżinsy i do wody!
O, ku...a! Jak się uje...em w palec u nogi!!! Do tego częściowo przewróciłem i zmoczyłem...
Duży palec krwawo- sino-fioletowy. Jak pamiątka z rzeźni.
Otoczak rules.
A do tego okazuje się, że chociaż klamry nadal są, to
linę ktoś urwał...
Aby posunąć się dalej, trzeba by wejść do lodowatej wody po pas i brodzić tak przez kilka metrów.
Nie, ja dziękuję. Wracam.
Ale co to?! Czy ja z tego bólu halucynuję?! To są zakonnice?!:
A owszem, to są zakonnice!
Gdy docierają się do mnie, pytają mnie o dalszą drogę.
No to im mówię:
ja sam się
zmoczyłem,
urypałem w nogę
i mam już dość.Dwieście metrów dalej zaczepia mnie kobieta w średnim wieku i coś świergocze po rumuńsku. "English?" - pytam. Ta pokazuje, że córka mówi. Patrzę więc na córkę i dębieję:
dziewczyna jest identyczna, dosłownie identyczna jak ex-żona moja kumpla. Chciałbym jej powiedzieć "Hej, Natalia, co jest, nie poznajesz mnie?!" Po chwili uzmysławiam sobie, że jest identyczna, ale w cofnięciu o jakieś 20 lat, co nie zmienia faktu, że jestem tym podobieństwem wstrząśnięty. Ledwo dociera do mnie jej pytanie ... czy widziałem może dwie zakonnice.
- Oczywiście - odpowiadam - według wszelkiego prawdopodobieństwa
zmoczyły się,
urypały w nogę
i mają już dość.Auto stoi tak jak stało. Nawet trochę się zastanawiam czy nie zostać tu na noc, ale żal mi tych godzin które zostały do zmroku. Mała kolacyjka, robię z zapałki wykałaczkę (mistrz survivalu - kolejny stopień wtajemniczenia), mycie i jedziemy dalej!
Wąwóz zepsuł mi moje dzisiejsze dzienne spalanie z 4,3 do 4,7 litra ON na 100 km, ale auto spisuje się ok. Jest za to okryte kurzem jak czort. Szmatką trochę poprawiam mu make-up i wracając koło klasztoru Ramet, ponownie uzupełniam wodę.
Wrażenie robią na mnie dwa, przywiązane do kranu, kubki. Ile ludzi z nich pije dziennie?! Czy wiara w cuda chroni przed bakteriami i wirusami? Dwa kubki - wyzwanie rzucone higienie i mikrobiologii. (Ewentualnie zwykła głupota.)
Radio Rumunia Kultural: „Imagine” Lennona - świat bez bogów, ludzi, ras, podziałów, a potem - a gdzieżby inaczej! - rzewne „Nathalie” Gilbert Bécaud (
http://youtu.be/TilQ8BIHisw) ...
Nie, na pewno Natalia nie miała ani bliźniaczki, ani córki...
Czasami otwiera się okno, przez które z przyjemnością wchodzę do nieracjonalnego świata, skąd szybko wykopią mnie przez drzwi twardej logiki i prawdopodobieństwa.
-------------------------------------------------------------------------------
Więcej moich relacji znajdziesz tutaj -------------------------------------------------------------------------------