cd.
Niestety.
Nasze plany co do spanka z Draculą nie powiodły się (może innym razem?)
Będąc na szczycie zamkowej góry zaczęły kumulować się ciemne chmury.
Dawno takiej ulewy nie widzieliśmy.
Woda zamieniła drogę w wartką rzekę.
Ano nic, postanawiamy przejechać do Bułgarii i tam znaleźć jakiś ciekawy nocleg.
Za przejście obieram cel na przeprawę promową: Bechet - Oryahovo
W samochodzie jedziemy w slipach - wszystko mokre, nie ma się gdzie przebrać.
Po jakimś czasie wyjeżdżamy z ulewy, słoneczko grzeje - suszymy się. Lecz duch Draculi nie daje nam spokoju - dogania nas i praktycznie do granicy grozi nam ciemnymi chmurami.
Ostatnie fotki z Rumunii
Na pewno tutaj jeszcze wrócimy.
Rumunia jest przepiękna
Na granicy jesteśmy około 18.00 - znów zonk.
Mało ludzi, prom kursuje tylko jeden raz w ciągu dnia (albo wcale).
Musimy poczekać do jutra.
Wracamy się do Bechetu, kierujemy się do hotelu (największy budynek zaraz przy wjeździe do miasta).
Hotel pamięta zapewne czasy młodości Nicolae Ceauşescu.
Noc przebiega szybko.
Śpimy i zapominamy o hoteliku.
Na prom przyjeżdżamy półtorej godzinki wcześniej (bo jakby co), na granicy planujemy zjeść śniadanie.
Panowie z obsługi ponaglaja nas jednak abyśmy wjeżdzali czym prędzej na prom bo odpływają.
Po wjechaniu okazuje się iż odpływamy za 2 godzinki
(jak w Afryce) Śniadanko wciągamy na promie - nie ma tego złego...
cdb.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.
Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym terminie.
Nie ponoszę winy za obrażenia psychiczne, jakie możesz odnieść w tym temacie, ponadto zastrzegam sobie prawo do zmiany poglądów bez podania przyczyny!