napisał(a) anazaw » 15.10.2012 11:28
Szkoda mi było wyjeżdżać. Bardzo szkoda, ale co zrobić, Albania czeka
Jeszcze krótkie pamiątkowe zakupy i ruszyliśmy wzdłuż jeziora do granicy. Problemów ani kolejek nie zastaliśmy i już po chwili jechaliśmy albańskim brzegiem. Pierwsze bunkry, pierwsze przydrożne kramy( sprzedawcy wymachujący świeżymi ohrydzkimi pstrągami, których odłów w Macedonii jest wzbroniony), pierwsze dziury w drodze
, pierwsze mercedesy i osiołki... Mały postój na pyszną kawę w jednym z nadjeziornych (a właściwie NAjeziorych-bo zbudowanych częściowo na palach) lokali (tu przekonujemy się, angielski nam się nie przyda...)że i żegnamy jezioro oddalając się w kierunku gór. Przed nami jakieś 200km do Gjirokaster- pierwszego punktu z albańskiej listy. Im bliżej gór tym robiło się ciemniej na niebie, tym jezdnia robiła się gorsza i tym mniej znaków drogowych przy niej było (nasza Hołowczyc-nawigacja odmówiła współpracy i uparcie twierdziła, że jedziemy w nicość). Wiedziałam, że trasa jest jednak przejezdna (ponownie dziękuję Ci KOL za relacje) więc brnęliśmy w góry. Nie poddaliśmy się nawet kiedy (chyba w Korczy) źle skręciliśmy i odbijając od trasy wylądowaliśmy na greckiej granicy. Tu jakiś albański policjant (policji dużo, ale turyści są nietykalni) bardzo uprzejmie tłumaczył nam (po albańsku!!!) jak jechać. Wdzięczni za niezrozumiałe porady cofnęliśmy się do Korczy i dzięki taksówkarzowi odnaleźliśmy trop
Trasy przez same góry było ok.130 i mogę z czystym sercem powiedzieć, że rumuńska transfogarska 7C to mały pikuś przy tej drodze...Asfalt owszem był, ale często kilka metrów niżej, świeżo zepchnięty przez kamienną lawinę czy deszcz. Burzowe chmury kłębiące się nad szczytami, zapadający mrok i przestrzelone znaki drogowe dopełniały się z jakością nawierzchni...Przyznaję, że momentami mięliśmy stracha, ale nasz osiołek okazał się najodważniejszym samochodem pod słońcem i radził sobie dzielnie. Przejazd zajął jakieś 5godz. z przerwą na obiad. Pogoda w tym czasie zmieniła się chyba z cztery razy, więc mogliśmy zobaczyć góry w przyjaznej i tej groźniejszej wersji. Obie są godne podziwu!
- Załączniki:
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-