napisał(a) anazaw » 09.10.2012 16:55
Z Bukaresztu ruszyliśmy do Ohrid w Macedonii, po drodze mijając kawałek Bułgarii (z obrzeżami Sofii włącznie, które, co zaskakujące, zupełnie na przedmieścia jakiejkolwiek stolicy nie wyglądają
)Zaskoczyła nas również sama bułgarsko-rumuńska granica, gdzie za przejazd mostem na Dunaju płaci się 5euro myta (już się baliśmy, że to rumuńscy celnicy sprawdzają winietę, która w związku z tym, że nie naklejana, a jakaś kartkowa tonęła gdzieś w bagażnikowej czeluści) Potem jeszcze kilka euro za bułgarską winietę i śmigamy w sumie dobrą drogą jakieś 600km do Ohrydy.Zdjęcia samochodowe wyłącznie bo trasa długa... Strzeliłam fotkę w miejscowości Kokino już w Macedonii (zero problemów na granicy) bo coś mi się we łbie tłukło, że ta dziwna góra coś znaczy i, że to nie taki byle jaki kawałek skały. Później sprawdziłam i zapłakałam, że się nie zatrzymaliśmy. 1800 p.n.e. obserwatorium astronomiczne, takie macedońskie Stonehenge. Ale przecież jeszcze tam wrócę. Wjechaliśmy na autostradę gdy zapadał już wieczór. Ktoś na stacji powiedział, że autostrada jest do samej Ohrydy, więc uśmiechnięci i spokojni ruszyliśmy w mrok. Ten ktoś się mylił. Być może chodziło mu o istnienie drogi do samej Ohrydy w ogóle...Na szczęście w ostatnim górskim odcinku drogi "podczepiliśmy się" pod sporego jeep'a z kosmicznymi światłami i przebrnęliśmy te nocne zakrętasy dość szybko. W Ohrid (mimo, że po 23) czekają tylko na zbłąkanych podróżnych i dosłownie łapią samochody oferując noclegi w cenach od 10 do 30 euro za 2 osoby. Po chwili jechaliśmy już za jednym z gospodarzy na jego włości.
Hotelik ładny, nowy, internetowy-20euro.Gospodarz pomógł z tobołami, za chwilę przyniósł wino i zaprosił na jutrzejszą poranną kawę, żeby poznać jego rodzinę. Wiedziałam już, że polubię Ohrydę
- Załączniki:
-
-
-
- powitały nas bułgarskie tiry;)
-
-
- wjazd do Sofji
-
-
-
-
-
-
-
-