Kolejny dzionek zapowiadał się znowu bardzo słonecznie. Temperatura małej spadła, pozostało tylko czekać by zaczął działać antybiotyk i znikła ta paskudna wysypka. Od rana jednak jest rozbrykana, dzięki Bogu!
Niestety należę raczej do leniwców na wakacjach i najchętniej cały urlop spędziłabym nad wodą, ale postanowiłam zwinąć karimatę i ku uciesze mojego męża i reszty naszego towarzystwa wybieramy się prosto przed siebie.
Po kilku próbach wjazdu i wyjazdu z parkingu udaje nam się zostawić autko zaraz na promenadzie tuż przy pałacu Dioklecjana. Cena za godzinkę postoju na tym parkingu to 20 kun (!) ale decydujemy się tu pozostać. Kilka kroków i już jesteśmy przy pałacu.
Najpierw udajemy się na obiadek. Wśród wąskich uliczek w Splicie znajdujemy zaciszną restaurację na ulicy Grgura Ninskoga zaraz przy kościółku i siedzibie Radia Marija.
Uwaga-są wszędzie!
Stare miasto w Splicie jest drugim moim ulubionym miejscem w Chorwacji po Trogirze.
Spędzamy tu dziś 4 godzinki. Nie miałam okazji do tej pory zwiedzić katedry bo zawsze jakoś trafialiśmy na mszę świętą, ale dziś udaje nam się wejść (wprawdzie nie wolno robić zdjęć, ale nie wiem co mnie pokusiło-udaje mi się z "klatki" strzelić kilka fotek). Wszystkie zamazane, najlepsze jest to
Wychodząc z katedry spotykamy młodą parę, która przyszła tutaj z dwójką fotografów na sesję zdjęciową-piękna sprawa. Wchodzili do katedry, więc może był też ślub?
Obchodzimy całą starówkę, poraz kolejny (to moja 4 wizyta w Splicie) fotografując te miejsca.
Tradycyjnie suszące się ciuszki wśród starych murów.
Oraz jeden w wielu Grgurów w Cro.
Oczywiście trzymamy jego nóżkę, by spełniło się życzenie.
Troszkę naturyzmu.
Wracamy promenadą w kierunku samochodów.
Znajomi zatrzymują się jeszcze w Salonie, my z tęsknoty za malutką (która została z babcią) wracamy na Ciovo.
Wieczorkiem udajemy się do przemiłych znajomych, których poznałam na cropli-Ani z Przeworska ze swoją rodzinką i przyjaciółmi.
Mieszkają u naszych znajomych Sonji i Nikoli o których wspominałam już wcześniej. W realu okazują się jeszcze bardziej sympatyczną paczką niż się spodziewałam.
Wieczór zamienia się z pożną noc i wracamy do domku by jeszcze choć na chwilkę się przespać. Karolinka wstaje wcześnie rano, zresztą z niecierpliwością oczekuję jej przebudzenia bo ciekawa jestem czy wysypka zacznie się cofać...