Namiary na mechaników biorę w najprostszy sposób poprzez przeszukiwanie mapy Google w okolicy, w której jestem i mam problem. Na szczęście na 8 wyjazdów autem zdarzyło się to raz, podczas własnie zakończonych wakacji.
Polecić mogę jedynie wulkanizatora w Makarskiej
https://goo.gl/maps/iVSjHoxC5ZasBy3N9, który od ręki przełożył nową oponę za 120 kun (veliką gumę
).
Napiszę jednak o moich tegorocznych doświadczeniach z mechanikami i dostępnością części na ichniejszym rynku.
Dobrego słowa nie powiem niestety.
Lenie to są i tyle, zero kreatywności.
Proste sprawy, jak mają wszystko na warsztacie są w stanie ogarnąć i nic więcej.
Uszkodziła się opona (nie sama rzecz jasna
) w taki sposób, że wulkanizator nie miał co robić trzeba było kupić nową. Mieliśmy zapas ale typu dojazdówka, więc powrót z przyczepą na haku prawie półtorej tony przez ponad 1700 km nie wchodził w rachubę.
Sprawdziliśmy kilka miejsc na Korculi gdzie przebywaliśmy, nie mieli nic co by się nadawało na zastępstwo. Znaleźliśmy sklep w Korculi, zamówienie w sklepie 11.07., miała być dostawa w ciągu 2-4 dni - odetchnęliśmy. Zostawiliśmy w sklepie nr tel. do kontaktu w razie gdyby były problemy, mieli dzwonić jakby co. Gość nic się nie odzywał, czwartego dnia gdy stawiliśmy się w sklepie beztrosko nam oznajmił, że wcześniej jak 29.07. nie ściągnie
. Ciekawe kiedy się o tym dowiedział, 5 minut przed naszą wizytą? Beznadzieja.
Żaden gumiarz łącznie z pobliskim Orebicem nie był w stanie ściągnąć szybciej tego rodzaju opony.
W rezultacie przybyła z Polski z Warszawy przez Kraków
w ciągu 4 dni, tyle że odbiór w Makarskiej - tam też się przetransportowaliśmy na ryzyku. Gdybyśmy wiedzieli, że tak sprawy się potoczą i odrazu zamówili w PL mielibyśmy ją już 13.07. czyli 2 dni od zamówienia i być może gdzieś dalej czyli w Orebicu, Korculi lub Vela Luce skąd byśmy sobie odebrali.
Dodatkowo, już na powrocie do domu w sobotę rano, na wysokości Szybenika padł przegub wewnętrzny koła - innego niż wcześniejsza opona. Szybkie wyszukiwanie mechanika przez mapy Google, najbliżej zjazdu z autostrady żeby z budą nie pakować się w jakieś wąskie uliczki. Centralnie pod bramą mechanika przegub rozsypał się w drobny mak, 3,5 km od Brodaricy - auto unieruchomione.
Mechanik pokręcił głową, że niestety nie pomoże bo nie ma takiej części ale podpowiedział, że 2 km od niego jest sklep więc możemy sobie jechać i sprawdzić dostępność - pytanie czym? mógł zadzwonić przecież i spytać ale tego nie zrobił, niby po co. Zostawił nas na tej ulicy i wrócił do swoich zajęć.
Na szczęście mieliśmy rowery więc w 2 os. podjechaliśmy do sklepu - nie małego, części brak choć był to przegub pasujący do różnych aut w przedziale kilku lat. Najwcześniej może na środę sprowadzą a jest sobota rano, jest 1 szt. gdzieś tam. Dziękujemy - w poniedziałek dwoje z nas musi być w pracy jak chce tą pracę jeszcze mieć
Kolejne 2 km następny sklep - to samo.
Wracamy do auta, które stoi na buspasie przed mechanikiem - na jego podwórko nie dało się wtoczyć zestawu.
Wracamy do sprawdzonego sposobu - przeszukanie internetu, część jest w PL w naszym mieście dostępna od ręki. Kupujemy i w niedzielę przed 6 rano dociera do nas.
W międzyczasie transport lawetą na parking w Brodaricy, tam nocleg i po otrzymaniu części 15 minutowa samodzielna wymiana przegubu, testy auta na parkingu, kąpiel w Jadranie i wyjazd do PL o 7.20.
Dodam coś na temat uprzejmości i serdeczności Chorwatów - jak widzą kasę to może i tak.
Na parkingu w Brodaricy, kiedy staliśmy z odkręconym kołem i unieruchomionym autem, przywalił się do nas taki jeden który sam w tirze koczował.
Przyznaję, że na parkingu obowiązuje zakaz biwakowania kamperami, przyczepami, namiotami ciężarówkami też, przy czym zawsze stoi kilka tirów i autokarów i nocują tam co potwierdził nam spotkany kierowca tira. Tuż obok jest bezpłatny urządzony parking dla samochodów osobowych, przy samej plaży z toaletami, prysznicami na plaży.
My nie znaleźliśmy się tam z własnej woli, prosiliśmy kierowcę lawety aby zwiózł nas na bezpieczny duży parking lub kemping gdzie bez problemu będziemy mogli te kilka godzin poczekać na dostawę części i przywiózł nas właśnie w to miejsce.
Nie rozstawiliśmy się z majdanem jak na wczasach. Dookoła było miejsca jak na lotnisku a ten cham i burak tak nam nerwy zjadł, że głowa mała.
Zaczął nas wyzywać, pluć, pokazywać fakety, że mamy stąd sp...ć do warsztatu, że jego szef wynajmuje ten plac za 5 tyś. eu, i że on tu będzie jakieś dmuchańce rozstawiał, kompresory itd. a my bezczelnie stoimy sobie tu itd. Zaczął nas straszyć karami, policją i jeszcze nie wiadomo czym. Przepchnęliśmy ręcznie oddzielnie auto i budę w inne miejsce żeby się odwalił i rozstawiał te swoje dmuchańce co też mu po 15 minutach nie spasowało i od nowa zaczął się do nas pruć. Wykrzykiwał, że mamy wzywać lawetę żeby zabrała nas stąd do serwisu a sami powinniśmy zapłacić za apartamenty i tam spać
Dalej, że turystyka zabiła im gaje oliwne
, że po nas kamień na kamieniu tylko zostaje.
W efekcie wezwaliśmy Policję, patrol który przyjechał okazał nam dopiero zrozumienie i stwierdził, że absolutnie nikt tu niczego nie wynajmuje, na parkingu obowiązują zakazy, o których wspominałam ale my nie jesteśmy na biwaku tylko mamy awaryjną sytuację z samochodem i skoro oczekujemy na pomoc to możemy tu nocować bez problemu. Odjeżdżając zostawił jeden z policjantów swój nr tel. i polecił natychmiast dzwonić w razie jakichkolwiek problemów, które już na szczęście się nie pojawiły. Przestrzegł też abyśmy nikomu nic nie płacili, to jest teren gminy, oni sobie zgłoszenie odnotowują i tyle.
Ten dziadowski chorwat gdzieś się zakamuflował jak zobaczył patrol, żadnych dmuchańców nie rozstawiał więc to było jedne wielkie kłamstwo z jego strony. Mało tego, na nasze poprzednie miejsce postoju ustawił się autokar i był tam do chwili naszego wyjazdu i to jakoś h ...i nie przeszkadzało.
Taki wywód długi mi wyszedł, jak niewłaściwe miejsce to proszę o przeniesienie ale musiałam się wyżalić.
Wiem, że jedna jaskółka wiosny nie czyni ale jak narazie mam straszny uraz i nie wiem czy wrócę jeszcze kiedykolwiek do Chorwacji, szczególnie sytuacja na parkingu mnie poraziła ale i obojętność w tak prostych sprawach.
Skoro my ekspresem załatwiliśmy wszystko z PL to oni nie mogli u siebie w kraju?
Potem się okazało, że potrzebna nam część była w Zagrzebiu - nieco ponad 200 km autostradą, sama bym zaproponowała ludziom w takiej potrzebie, że podjadę razem by odebrać, szczególnie gdy był na to jeszcze czas.
Sprawdziło się tu powiedzenie ... umiesz liczyć, licz na siebie najlepiej na tym wyjdziesz.