Abu Dabi- luty/marzec 2015
To był szczególny wyjazd. Nino skończył 8 –m-cy i zaczął chodzić do żłobka, a ja już nie mogłam się doczekać, żeby go zobaczyć. Codziennie rano cha, cha czekał na mnie kubek „samo zdrowie”, to było super śniadanko, dziękuje. Czasem też starałam się czymś odwdzięczyć. Jednak nie byłabym
sobą gdybym nie uszczknęła czegoś dla siebie.
Dopołudnia biegałam na plażę, zbierałam muszelki,
kąpałam się w morzu, 100% aktywności to ja. Potem jechałyśmy po Nino do żłobka,
a tam na tablicy zapisane ile zjadł, ile razy spał i co robił przez te kilka godzin. Jadłyśmy obiad i z ogromną przyjemnością porywałam go na spacer,
długi spacer, żeby mama mogła w spokoju popracować tak,
tak długi dzień pracy.
Spokojnie siedział w wózku i rozglądał się dookoła, ucinał sobie drzemkę, a spacerowicze zaglądali do wózka, żeby zobaczyć uśmiechniętą zaróżowioną od słońca buźkę, niebieskie oczy i blond włoski- ewenement na tamte warunki.
Zatrzymywaliśmy się przy każdej fontannie, nadsłuchiwaliśmy co mówią koty, zwracałam uwagę na wszystko co mogłoby go zainteresować. W drodze powrotnej zabieraliśmy tatę z pracy i we trójkę wracaliśmy do domu. Nino szedł spać a ja wieczorem, hulaj dusza.Pewnego popołudnia zostałam zaproszona na herbatę do Emirates Palace.
To ekskluzywny hotel,
zbudowany dla szejka,
ale ponieważ nie oddano go w terminie to zdecydował, że będzie służył Adu Dabi, taki gest. Wjechaliśmy na podziemny parking,
windą na poziom. Uchwyty do drzwi z parkingu wysadzane były jakimiś kamieniami, żartowałam, że wydłubie cha cha.
W wejściu bankomat ze sztabkami złota. W holu
przywitały nas dzwięki muzyki wydobywającej się spod palców wirtuozki grającej na fortepianie. Ogromny hol
z niewiarygodnie
wysokim sufitem.
Wyższe piętra zajmuje hotel. Dech zapiera a oczom trudno patrzeć na ten bijący od złota
i drogich kamieni blask.
Wszystko odbijało się w marmurowej posadzce.
Na parterze kawiarnie, restauracje każda charakteryzuje się innym wystrojem.
Dookoła jednej z nich stoją ochroniarze, tam na chwile obecną wstęp wzbroniony,
pewnie szejk lub ktoś z jego rodziny zdecydował się tu wypić kawę. Spacerowaliśmy,
podziwiając wystrój, piękne przedmioty wystawione na komodach, a cenniejsze w gablotach, są do sprzedania. Błyszczą marmurowe ułożone w niezwykłe wzory posadzki,
szykowna dekoracja, pozłacane poręcze, ruchome schody, ogólnie mówiąc przepych.
Obejrzeliśmy wystawę i makiety
obrazujące jak będzie wyglądało Abu Dabi za 30 lat. Pomimo, że miałam okazję być tam już po raz kolejny wrażenie za każdym razem jest NIESAMOWITE. Wybraliśmy kawiarnie, kelnerka zaproponowała, żebyśmy podeszli do lady z ciastem i dokonali wyboru. Potem przyniosła piękną zastawę do herbaty, a na końcu ...rachunek.
Przy dzwiękach muzyki na żywo miło spędziliśmy wieczór.
Potem spacerowaliśmy na zewnątrz po rozświetlonych ogrodach pałacu.
Zeszliśmy po długich schodach, po prawej i lewej stronie płynęła woda aż do samego dołu,
a tam…… w górę na różne wysokości strzelały
fontanny, setki oświetlonych fontann. Przysiedliśmy na ławce, poczułam się niczym szejkowa, cha cha …. Wspaniała atmosfera, niezapomniany widok,
po prostu bajka.