Wyspa Palma Jumeirah.
Szykowałam się tak jakbym miała polecieć w kosmos. Bo to taka kosmiczna podróż poniekąd. Kilka dni wcześniej pojechaliśmy na wyspę, na zwiady samochodem. Przed nami ferrari. Tłok jak na Marszałkowskiej w godzinach szczytu to mało powiedziane, tłoczno jak to w Dubaju. Wszyscy używają tylko gazu i hamulca. Ale nasz prywatny kierowca, cha, cha już zdążył przywyknąć do takiej jazdy i nie był gorszy od całej reszty.
Po prawej i lewej stronie głównej drogi tzw. pnia Palmy kompleks ekskluzywnych budynków-sklepy restauracje, biura.
Budynki mieszkalne, wieżowce, ogromne wille. Niektóre stylizowane na dawne budowle z naturalną klimatyzacją u góry
Niestety wjazd na liście Palmy nie jest możliwy dla zwykłego śmiertelnika. Blokuje szlaban i budka ochroniarza. Dostępność dla mieszkańców i zaproszonych gości, dokładnie kontrolowana. Mojej uwadze nie uszło naziemne metro… i wpadł mi pomysł do głowy. Na wyspę wjedziemy metrem. Pomysł był trafiony, a cała reszta NIESAMOWITA. Widziałam kiedyś film dokumentalny jak powstawała wyspa Palma. Ogromne ilości kamienia, betonu piasku, konstrukcji stalowych zakopano na dnie, polecam obejrzeć. Około 11.00 stawiliśmy się na parkingu metra jadącego w kierunku wyspy Palmy Jumeirah .
Metro naziemne, bezobsługowe, komfortowe. Udaje mi się zająć miejsce z przodu wagonu. To istotne, miałam ogromne okno widokowe
Patrzymy w jedną i drugą stronę z wielkim zainteresowaniem, ludzie, samochody wszystko nas ciekawi, dzielimy się spostrzeżeniami. Super. W pewnym momencie mijamy się z wagonem mknącym w przeciwnym kierunku. Z góry widać wspaniale. Na horyzoncie Hotel Atlantis.
Z prawej i lewej strony liście Palmy, jest ich 16. To tu mieszkają najbogatsi, znany wszystkim Beckham. Pośrodku każdego liścia droga asfaltowa,
wspaniałe wille, każda z dostępem do morza, z przystanią jachtową, nawet o tym nie marzę, ale oglądanie sprawia mi wielką przyjemność. To jest NIESAMOWITE. Można , można cha, cha. A 5 km drogi koło mojego domu budują już 2 lata. Na czubku Palmy widać falochron, który otacza wyspę dookoła. Dzięki budowie sztucznych wysp zwiększyła się linia brzegowa Dubaju o kilkaset kilometrów. Stacja końcowa, wysiadamy a szkoda bo nie wszystko zobaczyłam, może uda mi się w powrotnej drodze.
Schodzimy po schodkach prosto pod Hotel Atlantis. Wyniosła płaska bryła architektoniczna z otworem pośrodku.
Co chwilę podjeżdżają luksusowe samochody, pełno ludzi poruszających się w różnych kierunkach.
Podjechał też piętrowy, czerwony autobus wycieczkowy, turyści wchodzą do hotelu. Kierujemy się w kierunku czubka Palmy. Mnóstwo ogromnych kamieni tworzy wspaniały falochron.
Błękitne niebo, zachwycający szmaragdowy kolor przeźroczystej wody. Szum odbijających się fal. Czuje się wspaniale. Oczywiście robimy zdjęcia. A ja mam swoją sesję zdjęciową, przez moment zajmuje się mną 3 fotografów cha, cha każdy by tak chciał, a właśnie mnie się trafiło! Z odległości kilkudziesięciu metrów przyglądamy się wspaniałemu Hotelowi Atlantis, idziemy w jego kierunku. Syn kupuje bilety i wchodzimy do morskiego akwarium
Byłam w Dubaju w akwarium 2 lata temu, ale to przerosło moje oczekiwania. Stylizowane jest na wzór zatopionego miasta Atlantis. Klimat, muzyka, wystrój poszczególnych sal , korytarzy, odpowiedni nastrój. Tam po prostu można zapomnieć o Bożym świecie.
Wchodzimy do przyciemnionego korytarza, po drodze mijamy ogromne tafle szkła,
za którymi toczy się życie tysiący różnorodnych morskich stworzeń,
rafy koralowe. Przy każdym oknie niskie sofy
z ogromnymi poduchami , przysiadamy, patrzymy i zachwycamy się. Do tego relaksująca muzyka. Przyklejamy nosy do szyby, dotykamy jej i zaraz podpływają do nas ryby.
Dyskretnie pojawią się osoby czyszczące powierzchnie okna. Nigdy nie widziałam tyle różnorodnych ryb, wodnych węży, kolorowych meduz.
NIESAMOWITE i cudowne, niepowtarzalne.
Zajęło nam to kilka godzina i tak wyszliśmy nienasyceni widokiem ale niesamowicie odprężeni , poczułam się jak nowonarodzona. Na pamiątkę od synowej dostałam śliczny biały ręcznik z wyhaftowanymi niebieskimi rybkami . Na zewnątrz ciepełko, błękit nieba, to moja bajka. Rozkoszujemy się wspaniałymi lodami, coś dla ciała też się należy. Kierujemy się w kierunku stacji metra. Wchodzimy po schodach na taras, z którego oglądamy aquapark.
Niestety na to dziś już nie mamy już siły. Baseny, rwące rzeki, wspaniała plaża, mnóstwo kąpiących się i odpoczywających ludzi.
Śmiech i pokrzykiwania dzieci, parasole pokryte liśćmi palmy, leżaki i ogromne łoża do wylegiwania się. Nad kompleksami kawiarni i restauracji zawieszone zadaszenie z białego płótna.
Jedziemy metrem z powrotem. Mam miejsce przy oknie po lewej stronie, ale w zasadzie moje miejsce jest i tu i tam, chyba adhd cha, cha. Przyglądamy się pasażerom, jakiś starszy arab z trzema arabkami może z trzema żonami ?– kombinujemy.
Zauważyłam kilka niezagospodarowanych jeszcze liści Palmy i przemknęło mi przez myśl, może jakaś wygrana w totolotka? Cha, cha trzeba dać Panu Bogu szansę i skreślić kiedyś tą szóstkę.
Kończymy podróż, po prawej stronie nasze miejsce zamieszkania, luksusowa Marina Mall.
Do zobaczenia, na pewno kiedyś tu wrócę.