Cytat z przewodnika po Orebicu:
Nad miastem jest wzniesienie z kościołem Gospa od Anđela (Matki Boskiej Anielskiej) i klasztorem Franciszkanów z 1470 roku, w którym mieści się muzeum. Kościół zbudował w stylu gotyckim budowniczy Mihoč Radišić pochodzący z Dubrownika. Ze wzgórza rozpościera się jeden z najładniejszych widoków nad Adriatykiem – na Korčulę i okoliczne wyspy.
Szczególnie ostatnie zdanie brzmi tak zachęcająco, że w kilka osób zaplanowaliśmy krótki wypad na oglądanie panoramy. Z Korčuli widać, że do samego klasztoru prowadzi dobra droga, którą bez problemu dojeżdżają samochody.
Pewnego dnia pogoda była taka sobie do plażowania, ale idealna na wycieczkę.
Wypłynięcie promem trochę się opóźniło, gdyż sąsiedni prom zawiesił się na nabrzeżu i kilkanaście minut kombinował jak spłynąć. Nasz czekał, może w razie czego miał tamtego holować? Jednak sąsiad poradził sobie w końcu sam.
Dalsza podróż jak i podejście do klasztoru przebiegło bez przeszkód.
Z góry, z punktu przed kościołem, roztaczał się naprawdę piękny widok. Panorama w załączeniu.
Pofotografowaliśmy, odpoczęliśmy. Muzeum było akurat zamknięte, a trzeba było coś zrobić z tak dobrze rozpoczętym dniem. Drogowskaz skierował nas do Konoby Panorama, skąd widok miał być jeszcze ładniejszy.
O serwowanych tam specjałach dowiedziałem się dopiero później, z naszego Forum.
Siedliśmy na tarasie, widok na starówkę Korčuli był faktycznie rewelacyjny. Konoba jest położona DOKŁADNIE na przedłużeniu osi starego miasta.
Wypiliśmy kawę, niektórzy zamówili jakieś ciastko ... i co dalej?
Mariusz, nasz "przewodnik stada" dogadał się, że nie musimy wracać tą samą drogą.
Należy zejść poniżej konoby, a niedaleko jest ścieżka do Pernej na przedmieściach Orebica.
Schodzimy, idziemy, idziemy, idziemy. Mijamy sady migdałowe po jednej stronie, zarośla laurowe po drugiej, jakieś zabytkowe obeliski.... ale drogi w dól nie widać.
Idziemy, idziemy, idziemy...
Oooo! Jest kościółek na zboczu. Od niego MUSI być droga na wybrzeże.
I co? I nic. Zarośla i urwisko.
Idziemy dalej. Wybrzeże jest tak blisko... ale daleko zarazem.
Na zboczu tym razem ruiny jakiegoś pałacu. Do niego na pewno wiodła droga!
Faktycznie, nasza ścieżka łączy się z trochę szerszą gruntową drogą, która wiedzie na zachód i trochę w dół.
Jeszcze tylko mijamy kolejne zarośnięte ruiny i hura! Jest cywilizacja!
Szosa z Orebica do Lovište. Wracamy nią i w najbliższym możliwym miejscu schodzimy na wybrzeże w Kućište, przy campingu i polskiej szkole windsurfingu.
Dalej droga jest prosta - promenadą nadmorską do Orebićia. Po drodze zadzieramy głowy na zbocza sv. Ilija i oglądamy miejsca, w których nie tak dawno byliśmy.
Wczesnym popołudniem dotarliśmy do centrum Orebićia. Na mapie okolicy wstępnie oszacowaliśmy, że cała trasa liczyła około 15 km. Potem z Google Maps wyszło mi 12-13.
Na zdjęciu zboczy sv. Ilija zaznaczyłem naszą trasę "na skróty". Sprawdza się więc przysłowie: "Kto drogi prostuje, w domu nie nocuje" (czasami). Ale warto było!
c.d.n.