napisał(a) j23 » 23.08.2007 09:06
Wczoraj wieczorem odbyliśmy miłą pogawędkę z gospodarzem, wypytując go różne rzeczy, i tak jak tu się buduje domy, na tych skałach, Stjepan powiedział, że jego ojciec zatrudnił 30 lat temu fachowca, który zużył 300 lasek dynamitu aby skruszyć skałę na powierzchni działki 500m kw., fundamenty kopie się na głębokość 80cm więcej nie potrzeba, teraz cena działki w tej miejscowości to koszt 80€/m kw. Pytałem jak on robi domową oliwę? W okolicy jest kilka tłoczni, do których się dostarcza oliwki w ilości przynajmniej 300kg, jak masz mniej to musisz się z kimś dogadać, umawia się termin właściciel prasy tłoczy olej, który jest następnie odwirowany, aby oddzielić oliwę od wody i pestek, następnie oliwę odstawia na 30 dni, aby osad opadł na dno, z którego dawniej po dodaniu sody wyrabiano mydło, a czystą oliwę zlewa się do pojemników, Stjepan ma trzy drzewa oliwne, których zbiera około 100kg owoców i musi się umawiać z kolegami, żeby zebrać 300kg bo taka jest pojemność prasy.
Na zakończenie naszej rozmowy dostaliśmy od niego kilka surowych rybek, które następnego dnia usmażyliśmy, były przepyszne. 15.08 jest w Chorwacji świętem i w Rogoznicy odbyła się impreza, na której występowały miejscowe zespoły, generalnie nie było dużych imprez. Po spacerze po Rogoznicy czas był na spróbowanie jakiś owoców morza i padło na małże, które zjedliśmy w knajpce Cipela, przy grobli w cenie 50kn za porcję, potym nawet rakija smakowała. Jak by ktoś był zainteresowany to podaję przykładowe ceny kupna nowych apartamentów w Rogoznicy 1800€/m kw,, podobnie kształtują się ceny w Primosten, jest sporo budowanych apartamentów na sprzedaż, z tym że w Rogoznicy miejsce jest może i ladne, bo na wzgórzu, ale do plaży daleko, z resztą w całej Rogoznicy wszędzie do plaży jest daleko i nawet kamping San Marko jest położony 1,5km od morza, drugi jest na samej górze w centrum miast i też trzeba iść kawałek do plaży, Rogoznica to miasto szczególnie dla żeglarzy, dla nich są przygotowywane atrakcje, od tenisa i kręgli po zabawę w Admiral’s Club, gdzie spragnieni wrażeń panowie po długich i wyczerpujących rejsach mogą pocieszyć oczy na tańcach go go, jest też striptiz w wydaniu damskim i męskim, tańce erotyczne, itp.
Rogoznicy nie polecam jako miejsca do spędzenia tu urlopu, gdyż nie ma plaż, a te które są, są daleko od apartamentów, natomiast Stupin po prawie 2 tygodniach tu pobytu mogę bardzo polecić. Jest to dziura gdzie nie ma żadnych atrakcji , ale do morza bliziutko ja mam 20m, pieczywo przywożą prawie pod drzwi, większe zakupy robimy przy okazji wypadów, a to do Primosten (6km), a to do Trogiru (20km), a to do Sibenika (40km), do Splitu (40km), oczywiście do Rogoznicy 2km. Jest to miejscowość Idealna dla rodzin z małymi dziećmi, cisza, spokój woda blisko, plaża drobny żwirek, brak pokus, więc kasa zaoszczędzona, a do miasta zawsze można skoczyć. Dla zwiedzających też jest ok.. bo jest w miarę blisko wszędzie i co najważniejsze cena, ja płacę 35€ za 4 osoby za dobę, trudno znaleźć w podobnej cenie przyzwoitą kwaterę za te pieniądze tak blisko morza, bo tu spędzamy i tak najwięcej czasu. Mamy super gospodarzy, bardzo dużo dowiedzieliśmy się o codziennym życiu Chorwatów, o ich zwyczajnych problemach, nie wiem czy ktoś wie, ale załatwienie wszelkich formalności związanych z budową domu zajmuje około 3 lat, chyba, że się da pod stołem to można przyśpieszyć tą procedurę. Kłopoty z służbą zdrowia, kolejki do specjalistów, problemy z pracą, inne problemy życia codziennego, o których zwyczajny turysta nie ma pojęcia. Pobyt tutaj bardzo poszerzył moją wiedzę o Chorwacji, o ich mieszkańcach, zburzył parę stereotypów, każde poznanie innej kultury rozszerza horyzonty, daje inne wyobrażenie o innych ludziach.
Dzień 12
Dzień zaczęty tradycyjnie, leżenie na plaży, opalanie, kąpiel w morzu, po południu wyjazd do Salony i Splitu. Salona leży zaraz przed Splitem jest dobrze oznakowana, nie sposób nie trafić, wystarczy półgodziny i ruiny są zaliczone, jest tam duży parking bezpłatny. Za wstęp nic nie płaciliśmy. Następnie droga do Splitu zaprowadziła nas na duży parking przy starym mieście cena 5kn/h. Oglądanie resztek Pałacu Dioklecjana, całej tej zabytkowej części miasta oraz przystani promowej zajęło nam całe popołudnie, promenada wzdłuż wybrzeża robi wrażenie, potężne palmy sprawiają, ze czuje się tu śródziemnomorski klimat. Mnóstwo turystów, słyszy się wszystkie języki świata, wszechobecne jednoślady, nawet tam gdzie jest zakaz ruchu, trzeba bardzo uważać bo wpychają się w każdą lukę. Wieczorem zakupy w centrum handlowym Mercator, gdzie ceny są tylko trochę niższe niż gdzie indziej, z tym, że jest ogromny wybór towaru ,dla nas każda wyprawa po za Stupin jest okazją do zrobienia zakupów ,bo prócz chleba nic tu nie kupujemy, chleb przywożą codziennie około 10:00 prawie pod dom, jeździ samochód wzdłuż plaży i trąbi, jest to duża wygoda, bo mamy codziennie świeże pieczywo. Jako, że zbliża się nieuchronnie czas powrotu do domu ,trzeba pomyśleć o zakupach, które by pozwoliły powoli wrócić do normy, w Splicie wreszcie mi się udało kupić taką śliwowicę , jaką pijałem w zeszłym roku w Starigradzie, większy zapas pozwoli na uniknięcie wstrząsu powczasowego. Swoją drogą zauważyłem, że im większe miast tym kurs € wyższy, w Splicie było po 7,23kn, a ja w Rogoznicy sprzedaję po 7,13kn.
Dzień 13
Jest to nasz ostatni dzień pobytu, jutro rano wracamy do domu, zaplanowane jest do południowe leżenie na plaży, wieczorem wyjazd do Rogoznicy, jakaś kolacja, ostatnie pożegnanie z miastem i wieczorne pakowanie.
Dzień 14
Zaplanowany wyjazd rany miał sprawić, że zdążymy obejrzeć Jeziora Plitvickie, ale życie brutalnie zweryfikowało nasze plany, korki przed tunelem Sv. Rok, staliśmy 3h, spowodowały, że obejrzenie jezior stało się niemożliwe, jest to nasza największa porażka, kolejny korek przed Lucko 8km, staliśmy 1h, choć 11 bramek było otwarte, na nic autostrady, jeżeli nie można przejechać płynnie całej drogi, problem korków na autostradzie pojawia się cyklicznie, jeżeli Chorwaci coś nie zrobią z tym problemem, to pewnego dnia może się okazać, że nie ma kto jeździć tymi drogami. Koszmar powtarza się cyklicznie. Jazda nocą nie jest to co tygryski lubią najbardziej, Budapeszt przejechany bez problemu, naprawdę nie bójcie się tego miasta, trzeba zwracać uwagę na znaki z numerami dróg, za Miszkolcem rondo rozkopane i trzeba zwrócić baczną uwagę, żeby nie pomylić drogi.