napisał(a) danielZS » 23.10.2014 13:14
Wieczorem zaczęło się chmurzyć, a w nocy przyszła burza. Oprócz błyskawic i potężnych grzmotów zaczęło solidnie padać. Na tropiku, w okolicy okienek pojawiły się strużki wody. Na szczęście po godzinie uspokoiło się i zbytnio nie ucierpieliśmy.
To nie wszystkie niespodzianki, jakie mieliśmy tej nocy. Około trzeciej obudził mnie jakiś szelest, który dochodził z miejsca tuż przy wejściu pod namiot, do tego usłyszałem odgłos wąchania. Dźwięki te były dość głośne, więc wyobraźnia podsuwała mi różne obrazy. W pewnej chwili myślałem nawet, że jakiś wilk podszedł nam pod namiot. Odważyłem się jednak, żeby wyjrzeć i zobaczyć co za „potwór” do nas przylazł . Powoli otwierałem zamek sypialni, świecąc przy tym latarką. Narobiłem trochę hałasu, żeby spłoszyć ewentualnego zwierza, chłopcy także się obudzili. Wyjrzałem na zewnątrz, najpierw przez małą szczelinę i zauważyłem, że porusza się nasz worek ze śmieciami. Nie był on zbyt duży, więc uspokoiłem się, że nie mam do czynienia z jakimś większym zwierzakiem, nie zmieniało to faktu, że nadal byłem mocno spięty. Poświeciłem latarką do środka worka i kamień spadł mi z serca. Wewnątrz zauważyłem znane mi zwierzątko, które uaktywnia się nocą. Jeżyk… był to jeżyk, od razu pomyślałem jak takie małe stworzenie może tak głośno węszyć, ale jak nie patrzeć to nosek ma nie od parady
Jeżyka najwyraźniej przyciągnął zapach serka Brie, który stracił ważność i musiałem go wyrzucić. Dawał na odległość, więc zwierzak nie miał problemu z trafieniem, a i widać że nie mógł się oprzeć.
Następnego dnia pogoda trochę się pogorszyła, więc postanowiliśmy odwiedzić Bolzano.
CDN...