napisał(a) jedrula » 27.09.2011 19:18
No więc jedziemy.. na 10 kilometrów przed granicą z Bośnią wołam do żony żeby przygotowała dowody - swój, dzieci i takie tam.
???
- A po co ?
- No wiesz jest granica tam stoją niedobrzy panowie, psiaki co wąhają bagażniki kamery, konrole osobiste... trzeba się wylegitymować bo niedobrzy panowie mogą WAS nie wpuśić bo ja dowód MAM
- Ale ja nie mam dowodów ?
- Jak to nie masz ? Kobieto jesteś za granicą, nie kumasz po ichniemu, nie kumasz po żadnemu... dzieci też nie kumają... Jak komuś z muzułumanów strzeli do głowy że was przemycam do nich to nas zamkną w ciemnych lochu i dupa będzie nie Dubrovnik.
- Aaa...łeee.... ja chcę do domu... uuu...
i tak do samej granicy..., nic to jadę, patrzę bramka TRANZYT - o to coś dla mnie, czapka chorwacka na łeb, mapa przed kierownicę, głupkowaty uśmiech turysty na usta i heja..
Chorwat tylko równie głupio się uśmiechnął i pomachał ręką, Bośniak ... gdzie jest Bośniak ??? Nie wiem minąłem bramki jadąc za kimś z przodu.
Do Dubrovnika wjeżdamy przez most
stare miasto oglądamy z parkingu
i wąskimi uliczkami
dochodzimy do głównej bramy
Ostatnio edytowano 21.07.2018 19:18 przez
jedrula, łącznie edytowano 4 razy