Rodzice - rodzicom czyli przepis na Chorwację

jedrula_v2.0 napisał(a):Jak zobaczyłem że padły zdjęcia z iv.pl to się załamałem...
Do tego jeszcze utracone konto email i haslo do CRO.pl więc startuje z wersją 2.0 Jedrula Reborn

Z iv.pl miałem to samo

A hasło do konta jedrula można odzyskać - automatycznie lub pisząc do Admina

Jezu jak się cieszę z tych ...
Witaj Jędrula, nie krzyczę

Hej... wszystkim.

Tak szybko to to nie będzie... najpierw wrzucę zdjęcia na nowo co pewnie zabierze sporo czasu ale potem to tylko wkleję co mam w notatniku, dodam dwa lub trzy zdania i będzie finito...

Obiecuję, że to moje ostatnie podejście do tematu i skończę definitywnie ... hmm... powiedzmy... że ... emmmm...

... w tym roku skończę napewno


A teraz jeszcze test fotki:



ps
dzięki Panie Jnuszu, automagicznie to u mnie nie zadziała bo nie mam już maila na który się rejestrowałem a do admina nie pisałem bo nie chciałem mu ... gitary zawracać

ps2

A nie.. jednak trzeba będzie mu troche zawrócić gitarę bo niby jak mam edytować swoje posty i wklejać zdjęcia ?

Pisz Jędrula, a specjalistów od esperalu p........ozdrów.

Powrócił zza światów..
Pozostaje ciupnąć łyka i czekać na ciąg dalszy, co wobec tego robię.

Jest Jędruuullaa!!! Pisz chłopie, pisz!!!

Napisałem do adminów, czekam na odzew i reaktywację konta, bez tego nic nie zrobię.

jedrula_v2.0 napisał(a):Hej... wszystkim.
ps
dzięki Panie Jnuszu, automagicznie to u mnie nie zadziała bo nie mam już maila na który się rejestrowałem a do admina nie pisałem bo nie chciałem mu ... gitary zawracać

ps2

A nie.. jednak trzeba będzie mu troche zawrócić gitarę bo niby jak mam edytować swoje posty i wklejać zdjęcia ?

No i chyba się udało wspólne zawracanie głowy
Jędrula powrócił

Hurrrraaaaa

Witam.

Dzięki Panie Januszu jeszcze raz. Właśnie odzyskałem swoją tożsamość Wieczorem biorę się do pracy i mozolnie wyedytuję zdjęcia.

pa

Ucieszyłam się z powrotu Jędruli, a tu co znowu go wymiotło
Narobi smaka i go nie ma, czorcik jeden

Jednym z najczęściej używanych słów w mojej relacji jest słowo "przepraszam" ...


... więc wykorzystam ponownie tą statystykę i napisze :

"Przepraszam ... "



Z rozpędu wrzucałem zdjęcia z zamiarem dotarcia na koniec i napisania epilogu... ale widzę że nie tędy droga i zacznę od du...y strony ...

... czyli najpierw napiszę trochę na końcu ... potem trochę powklejam zdjęć na początku.... itd....



... hmm...


co my tu mamy....


Kasztelan niepasteryzowany....


oki... może być...





Nie wiedzieć czemu znajomi, rodzina i Wy dopominacie się abym napisał zakończenie... ciotka to mi nawet smsa przysłała że mam dokończyć bo jej znajomi nie mogą spać po nocach ....



... dziwne ...



O ile pamiętam to jej znajomi wolą Portugalię albo Hiszpanię... Co im po tej Chorwacji... ?

...

po za tym...

Na nieprzespane noce to akurat znam lekarstwo : 1 szklanka Grasevina Kutjevo 2009 a jeśli znajomi są " ą... i ę... i parlewuuu... " to Cabernet Chateau Blaignan 2009....


... akurat szczepy typu Cabernet są w większości tanie więc można walić po 2 szklanki...

Jeżeli sen nie będzie po tym słodki (bo smak to na pewno nie) to przynajmniej ubijemy wolne rodniki...

(nomen omen u mnie się namnażają samorodnie w milionach więc mam zalecane nie mniej jak 3 szklanki..

... ale żebyście nie myśleli że zawsze... tylko wtedy jak "nie mogę spać po nocach".


ps
kochana Ciociu , mimo wszystko bardzo Ci dziękuję za sałatkę na imprezę



... więc ze względu na znajomych ciotki i ich dobry sen napiszę co mam napisać ...


O tym jak to Chorwacja bije na głowę Waszą "hotelową" Hiszpanie, Portugalię, Włochy, Majorkę, Kretę, Grecję , Turcję, Egipt i Tunezję .....

i wszystko inne dookoła ...

...no , może z Bieszczadami będzie problem...

... ale z całą resztą krajów na mapie mojej córki Mai Chorwacja wygrywa 2:0


ps
według mapy mojej córki Zjednoczona Europa to Pooooolska jak okiem sięgnąć i trochę Bałtyku....


.... i cieszyć nas to powinno, że Majka nie rysuje tak jak ja w jej wieku:

... Związek Radziecki od Bałtyku do Adriatyku..

Kiedy już jajecznica odpowiednio się ścięła i z maski auta zeskrobałem jej resztki a poziom Białej Graseviny we krwi spadł mi na tyle że mogłem jechać dalej... wyłączyliśmy kamerę i pojechaliśmy w kierunku Szybenika na "ostatnie" zakupy.



Ujechaliśmy prosto do "CPN'u" , przed planowanym powrotem zatankowaliśmy bak pod korek plus dodatkowy 20-sto litrowy baniaczek... zawsze to taniej tym bardziej, że kolejne tankowanie wychodziło w United States of Europe w okolicach Monachium... czyli dużo drożej...

"Edit 2015 - wtedy Chorwacja nie należała jeszcze do UE (ps. cholera ale ja dawno tam byłem)"


Oprócz tankowania auta ...

nie nie...

nie myślcie tylko, że ja też coś tankowałem...



oprócz tankowania auta, napompowałem też opony według instrukcji....


.. problem w tym, że instrukcja mówiła wszystko o ilości przewożonych osób ale za Chiny nie pisali o ilości przewożonych walizek...


... a tych jak wiecie wiozłem z Polski 8 ...

Dodatkowo w drodze powrotnej w każdej walizce wiozłem powciskane w bluzki, ciuszki i majteczki : butelki i buteleczki .... (przy pakowaniu przestały się mieścić w walizkach więc wylądowały w schowkach, w skrytkach , pod fotelami, za fotelami, między walizkami i wszędzie tam gdzie tylko dało się wcisnąć..


... rzecz w tym, że auto stało się cholernie ciężkie więc według instrukcji nadmuchałem opony nie jak pisali 2.7 i 3.4 ale po 3 i pól na przód i tył... a co tam.... w końcu do domu mamy 99,9% autostrad


...Ten dzień pamiętam bardzo dobrze z wielu różnych powodów ...

Pierwszą rzecz jaką pamiętam to ten widok:




... to było coś....




Wracaliśmy z Szybenika główną trasą odwiedzając po drodze Rogoznicę, zwiedziliśmy tą miejscowość tylko z za szyby auta ale bardzo ładnie tam było, szkoda że nie mieliśmy więcej czasu żeby się tam zatrzymać.

Fotek nie mam bo pszczoły w całym moim ulu postanowiły akurat podlać kwiatki... i Rogoznicę zapamiętałem najbardziej jako miejsce na poszukiwanie WC.

...



Do naszego apartmani w Primosten wracaliśmy główną drogą...

nuda...

gorąc...


dzieci po sikaniu śpią....



Żona woła (akurat ona po tym wszystkim nie zasnęła) :

- Patrz tam jest pięknie, chodź się wykąpiemy ! - i pokazuje mi mniej więcej to co na pierwszej fotce.

- Mhm.. - mruczę - zjadę tam...

Zjazd był opisany jako wioska "Sevid". Nic mi to nie mówiło ale przed nami jechał normalny autobus więc kto by tam się spodziewał jakichkolwiek "perturbasów" (potocznie problemów) ...

Skręcam mocno w prawo i jadę za busem ...





Po drodze mijamy drzewa figowe, małe gaje gronowe i takie tam...


Wraz z autobusem mijamy wioskę Sevid i jedziemy dalej ... bardzo ładny ten półwysep, będzie gdzie się popluskać ten ostatni raz...

O wyprzedzeniu autobusu oczywiście można było zapomnieć bo on sam ocierał się nie mal o pobocza. Jechaliśmy tak zanim wężykiem, najpierw w górę potem co raz bardziej w dół aż ni stąd ni zowąd autobus stanął na małym placyku mało nie rozjeżdżając kur które tu ganiały w poprzek drogi.. postał przede mną chwilkę i zawinąwszy małą pętelkę zaczął wspinać się w górę z powrotem.

"No to teraz damy gazu" - pomyślałem i ruszyłem do przodu drogą która dziwnie ostro spadała w dół...