Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Rodzice - rodzicom czyli przepis na Chorwację

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
luk006
Mistrz Świata FIFA
Avatar użytkownika
Posty: 1551
Dołączył(a): 19.12.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) luk006 » 28.09.2013 11:43

Nieeeeeeeeee!!!! Świat się wali!!!

jedrula napisał(a):Ja zamówiłem (...) kufel coli... niestety...



wątroba Ci siądzie Jędula - przecież to bez alkoholu ;-).

P.S.
Szkoda, że pozostał jeszcze jeden dzień do zrelacjonowania :(
MłodyGSX-R
Globtroter
Avatar użytkownika
Posty: 51
Dołączył(a): 28.03.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) MłodyGSX-R » 28.09.2013 15:22

Co prawda na raty, ale połknąłem te 41 stron w wielką przyjemnością. Wielka szkoda, że powoli zbliżamy się ku końcowi :cry: W przyszłym roku szykujemy się do wyjazdu z rocznym szkrabem, Twoje rady/opisy będą dla nas bardzo pomocne :!:
jedrula
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 456
Dołączył(a): 22.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) jedrula » 28.09.2013 23:51

luk006 napisał(a):Nieeeeeeeeee!!!! Świat się wali!!!

wątroba Ci siądzie Jędula - przecież to bez alkoholu ;-).

P.S.
Szkoda, że pozostał jeszcze jeden dzień do zrelacjonowania :(



Wieczorem nadrobiłem braki i watroba znów poczuła się jak u siebie ;-)

Został jeden dzień w Primosten i jeden dzień wyjazdu... a zapowiadało się więcej dni w Primosten i więcej dni jazdy :D .... ale o tym później :D
jedrula
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 456
Dołączył(a): 22.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) jedrula » 29.09.2013 01:06

Obrazek

Na wieczór wróciliśmy do domu w nastrojach jak by to powiedzieć .....


Czuliśmy się tak jakbyśmy jutro rano musieli iść do dentysty.... albo jak w niedzielny wieczór kiedy dochodzi do Ciebie myśl, że jutro już poniedziałek i do roboty trzeba.

Pszczoły nam padły jeszcze w aucie, więc śpiące wnieśliśmy do łóżek a sami korzystając z okazji postanowiliśmy ogarnąć cały majdan i spakować kilka (fak!) walizek.


W głowie mętliły sie setki natrętnych myśli:

"Ale jak to tak ?! Już do domu ??! Kiedy to mineło ?! A jeszcze mieliśmy być tu i tam.... Ciekawe czy w domu mama podlewała kwiatki ?

"Kurcze pewnie nikt nie kosił trawnika... i znów gruszki do piaskownicy powpadały, ale bedzie bajzel na ogrodzie"

"Boże, przecież Majka w poniedziałek idzie pierwszy raz do przedszkola a ja nie mam tego i tamtego ? Ojej co to będzie ? "

"Cholera, dolewać tego oleju czy nie ? Jaki ja ostatnio lałem ? Syntetyk ? Półsyntetyk ?"

"Jejku, przecież mieliśmy być wczoraj na szczepieniu z Gabrysią... co teraz?! co teraz ?!??"

"Jechać prze Słowenie czy przez Włochy ? A jak będziemy długo jechać to gdzie bedziemy spać ? W Alpach?! Ja pie@#$..le musze poszukać kwatery w Austrii"

... i tak dalej... i tak dalej...


Mama pakowała manatki a ja znosiłem je na dół do auta...

Obrazek

... za każdym razem pociągając łyk czegoś przeciwbólowego...

... żona również się znieczulała....

Ja miałem "tabletki" w puszkach ona w butelce... porównując etykietki wychodziło na to, że miała trzykrotnie silniejsze leki dlatego ona rozpoczeła pierwsza ten dramatyczny dialog:

- Kochanie.... wiem że musimy pojutrze jechać ale nie możemy jeszcze zostać tak ze dwa dni ... do poniedziałku a we wtorek pojedziemy ?
- Wierz mi kochanie, że ja mógłbym tu zostać i tylko kurierem odesłać pszczoły do mamy ale w firmie urwą mi jaja jak nie bedę w poniedziałek w robocie, po za tym w weekend ma być załamanie pogody

(niezłe załamanie pogody... jak się później okazało temperatura spadła z 30 w ciągu dnia do 25 i było wiecej chmur.... załamanie... he, he ... my mieliśmy wieksze załamanie niż cała pogoda nad Chorwacją ! )


- Oj naprawdę nie możemy zostać chociaż do soboty ?
- Kochanie nie chcę wracać w niedziele bo będzimy stali w korkach, jak już to do poniedziałku...
- Proszę, proszę ! - zrobiła maślane oczy
- Nic nie obiecuję... zobaczymy jutro, zadzwonie do właścicielki i zapytam czy ma wolną kwaterę.
- Dobrze kochanie, licze na Ciebie ....

Obrazek




Połowe naszego dobytku spakowałem do auta, siedliśmy na tarasie już nieco znieczuleni.... muzyczka ze Stargo Miasta znów nam przygrywała.

Obrazek



Pod nami przed Studenakiem zawitali ostatni spacerujący nad wodą "śpiewający klienci":

- Hey.. sokoly heeee.. ejjj... soko...ly... ... ej ... ooooo mijajjjcieeee... goooor la-asy dolyyyy....

"Miło ku@#$@wa ! Polski "mam talent"

Spojrzeliśmy na siebie i parskneliśmy gromkim śmiechem a im bardziej się śmialiśy tym trudniej nam było sie powstrzymać, gdyby nie balustrada wypadłbym z tarasu.

Śmiech przerodził się w spazmatyczne drgawki, żona z bólu naciskała rękami na policzki żeby choć na chwilę przestać... jak to tylko zobaczyłem to padłem na kolana... nie wiedziełem czy lecieć do kibelka czy sikać tu na tarasie...
Żona, sama rycząc ze śmiechu, zakryła mi usta ręką a drugą pokazała na pokój z dziećmi....

...efekt był wprost przeciwny do zamierzonego : buhłem z podwóją siłą, ostatkiem sił łapiąc powietrze, oczy mi łzawiły, spazmatycznie skaczący brzuch zmuszał zawartość żołądka do wydostania się którymkolwiek otworem...

Jedną ręką złapałem za przyrodzenie a drugą zakryłem usta....

niestety zabrkło mi trzeciej ręki ...

Syfon z nosa zapaskudził pół tarasu...


... i w cale nie zrobiło nam się smutniej ... o nie !

i nie tylko nam....

Z dołu usłyszeliśmy głos jak z wielkiej tuby:

- A kto tam tak chrząka !

Ja nie mogłem nic powiedzieć bo ratowałem się przed uduszeniem za to żona w pełnym śmiechu wyśpiewała:

- Soookołłłłłłyyyyy !

Gość na dole też parsknął śmiechem a do kumpla zagadał:

- Te Marcin... to polacy na górze !


- U ha ha, E he he, U ha ha , E he he ....


... i tak dobre pięć minut
Ostatnio edytowano 29.09.2013 03:13 przez jedrula, łącznie edytowano 3 razy
jedrula
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 456
Dołączył(a): 22.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) jedrula » 29.09.2013 01:52

Panowie Robert i Marcin, bo tak im było na imię przyszli zaopatrzyć się w środki przeciwbólowe dla siebie i najbliższych.

Pogadaliśmy chwilę o tym co, kto, po co, skąd i kiedy... a po powrocie Marzenki z toalety i jako takim przetarciu tarasu zostaliśmy przez nowo poznanych "kolegów" zaproszeni na melanż kilka minut drogi stąd.

Tak na oko byli w wieku mojego teścia, ot starsi Panowi przyjechali z rodzinami a że się polskie znieczulacze skończyły postanowili skosztować tutejszych nadmieniając żebym tu nie kupował bo drogą mają ... że lepiej do Konzuma bo tam taniej....


- To co idziecie ?! - ponaglali
- Z chęcią... ale nie możemy bo nam dzieci śpią - troskliwa mama pierwsza znalazła wymówkę
- To zostaw męża z dziećmi i chodź z nami - krzyknął któryś z dołu i w du@#$ie miałem czy to Robertos czy Marcinos

"ZOSTAW, MĘŻA, CHODŹ, Z NAMI" - echo tych słów uruchomiło we mnie trybiki zagłady i zniszczenia

"Zaraz ku@#$a tam pójdę !" - pomyślałem i zacząłem się rozglądać za pustą butelką po prośku - "Jak cię jęb@#$@#nę w facjatę to zaorbitujesz... palancie słowiański jeden z drugim"

- Te.. koleś .. nie zrozumiałeś ? - głośno krzyknąłem wychylając się do przodu

Żona złapała mnie za rękę i odciągała do tyłu :

- Oj daj spokój .. zostaw... niech idą...
- A co mi tu będą k@#$&a, ura... bura... pacne dwa razy i będzie....



I tak to już jest kochani.... wpierw stres przedwyjazdowy, potem alkoholowe odreagowanie śmiechem i na koniec sam już nie wiesz co robisz ... gdybym nie był na tarasie tylko tak jak oni przed sklepem ... ktoś by poległ.... ot taka słowiańska natura.

- Spoko chopie... to żart tyko - odpowiedział Robertos albo Martinos, złapali się w pól i mrucząc coś pod nosem wraz z brzdękiem butelek poszli w sobie znanym kierunku...


Ja mruczałem pod nosem dłużej...

ale otrzeźwiałem w mig....

i migiem udałem się do lodówki.

Żona machneła ręką i dodała na wpół zrezygnowana na wpól rozbawiona:

- Aleś ty głupi ty mój pajacu ! Idę spać - odwróciła się na pięcie i zniknęła z tarasu


"A ja nie idę !" - jeśli jeszcze myślałem to pomyślałem

"Nabzdryngolę się dziś do oporu ... w końcu to ostatki"

Pamiętam jeszcze że zrobiłem sobie kanapki z jakimś serkiem , rozsiadłem się na dwa krzesła i z 2-litrowym Ożujskiem zaśpiewałem:

"Hejjjj soookoolllyy .... hejj.. sokolyy....... omijajjjjccc.iiieee..... e... góry.......lasy...... e... doly... e ...."




:papa:
Ostatnio edytowano 29.09.2013 03:17 przez jedrula, łącznie edytowano 2 razy
jedrula
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 456
Dołączył(a): 22.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) jedrula » 29.09.2013 02:29

Nocą śniło mi się, że piękne nimfy unoszą mnie nad turkusowym ciepłym morzem, jaśniejącym w refleksach wschodzącego za górami słońca, fruneliśmy w chmurkach nad szczytami adriatyckich palm wychylając od czasu do czasu błyszczący puchar pełen nektaru...

...

... k@?#$a jakiego nektaru ??


...

zwykłej Grodziskiej mi się chciało ! .... śniłem o niej....

Śniłem o butelce pełnej wody z bąbelkami.... i wiedziałem że to sen i że muszę sie tylko obudzić i podjeść do lodówki...


O Boże Andrzej obudź się.... Andrzej obudź sie !


- ANDRZEJ OBUDŹ SIĘ !

- Obudź sie do cholery ! Po jedenastej już ! - stała nade mną moja nimfa i niewiedzieć czemu pod postacią czarownicy, darła mi się do ucha

- No wstawaj... kochanie...

- Ke ?

- Jedenasta, wstawaj ! Rusz d@#$@# i się ogarnij.


Puch chmurek zamienił się w drewniane oparcie krzesła, puchar stał obok, plastikowy i pusty, palmę to miałem w głowie i choć nimfa była czarownicą to nadal "fruwałem".

Tylko morze się zgadzało:

Obrazek



Tak rozpoczął się mój ostatni 16 dzień w Chorwacji...



c.d.n.
szrek27
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 761
Dołączył(a): 19.03.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) szrek27 » 04.10.2013 10:22

[quote=Został jeden dzień w Primosten i jeden dzień wyjazdu... a zapowiadało się więcej dni w Primosten i więcej dni jazdy :D .... ale o tym później :D[/quote]

Super, ja mogę tak czytać do następnych wakacji :D

Chłopie, jesteś genialny. Żona nie może się nachwalić jak super piszesz! :D
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18689
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 04.10.2013 18:38

Coś się zaczyna , coś się kończy :?

Nieopacznie przeczytałem z wielką uwagą i zrozumieniem Twoje kilka ostatnich , dramatycznych postów za jednym razem :roll: i teraz pozbawiony chusteczek , z łkającą nadzieją proszę Cię : napisz , że zostaliście jeszcze chociaż jeden dzień .

BTW żal z powodu końca urlop należy neutralizować od pierwszego dnia , zaraz po przyjeździe na letnisko , wtedy ostatniego dnia czy w tzw. "zieloną noc" ciśnienie jest mniejsze :wink:


Pozdrawiam
Piotr
jedrula
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 456
Dołączył(a): 22.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) jedrula » 05.10.2013 00:06

szrek27 napisał(a):[quote=Został jeden dzień w Primosten i jeden dzień wyjazdu... a zapowiadało się więcej dni w Primosten i więcej dni jazdy :D .... ale o tym później :D


Super, ja mogę tak czytać do następnych wakacji :D

Chłopie, jesteś genialny. Żona nie może się nachwalić jak super piszesz! :D[/quote]


Dzięki i podziękuj żonie :-)

ps
ja pochwale się swojej ;-) i wszystcy będziemy pochwaleni....
jedrula
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 456
Dołączył(a): 22.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) jedrula » 05.10.2013 00:12

Pobudka na tarasie miała swoje dobre strony:

- widok naprzeciwko
- mniejszy kac po przez spanie na powietrzu
- dodatkowa opalenizna na lewej części twarzy (na prawej miałem odciśnięte krzesło)

Obrazek


Wygramoliłem się z tarasu prosto do ...

oczywiście że tak...

do lodówki

Przy wzniesionych w niebo oczach małżonki Ozujsko limun i jakiś jabłkowy radler przywróciły mnie do życia.

Jeszcze zimny prysznic i byłem gotowy na "plażing".

Wybraliśmy plażyczkę w centrum miasta, nie było specjalnie dużo ludzi, mnie było wszystko jedno gdzie klapniemy bo cały robiłem się oklapnięty.

Staneliśmy tutaj:

Obrazek


Naprzeciwko stare miasto więc jest uroczo

Obrazek

Stare miasto oczami dziecka:

Obrazek
jedrula
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 456
Dołączył(a): 22.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) jedrula » 05.10.2013 00:18

Gabryśka uparcie uczyła się chodzić bo pełzać po tych kamieniach się nie da.

I to jest bardzo dobry sposób na naukę chodzenia !

Obrazek


Maja również była szcześliwa ... po tylu dniach na plażach siedzenie w wodzie stało się jej ulubionym zajęciem:

Obrazek


W takiej scenerii odpoczywaliśmy dłuższą chwilę

popstrykałem zdjęcia falom

Obrazek

Obrazek


i kamyczkom:

Obrazek
jedrula
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 456
Dołączył(a): 22.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) jedrula » 05.10.2013 00:43

Obiecałem żonie że zadzwonie do właścicielki tylko odwiedze knajpkę internetową która znajduję się tuż przy plaży. (dla dociekliwych to jest to gdzieś w ciągu knajpek gidze są te fajne lody)

Zostawiłem dziewczyny na plaży i poszedłem poszukać kafejki.

W kanjpce znalazłem oprócz komputera podłączonego do internetu, nalewak podłączony do wieeelkiej, zimnej kegi z Karlovacko.

Skorzystałem z obu :-)

Zakupiłem jeszcze paczkę chrupek i zimnego jabłkowego radlera.

Pół godziny zajęło mi przeglądanie poczty, sparawdzenie korków na autobanach i wyznaczenie trasy powrotu.

Wychodząc z kanajpki zadzwoniłem do właścicielki z propozycją, że zostaniemy do poniedziałku... niestety w sobote na wieczór przyjeżdzali inni goście i jutro rano musielismy opuścić mieszkanko.

"No to żona będzie nie pocieszona" - pomyślałem i zrezygnowany wróciłem na plażę

- Dzwoniłeś !? - pyta
- Ta...
- I co ? No co ci powiedziała ?!
- Nie ma miejsc, jutro ma nowych gości.


Usiadła bidulka na ręczniku, podkuliła kolana i smętnym wzrokiem spojrzała w horyzont...

- Czyli co?! Jutro wracamy ?
- Niestety - usiadłem obok i podałem jej zimnego jabłkowego radlera
- Nie chcem... nic nie chcem.

Serce mi mało nie pękło, wiedziałem że musimy wracać a jednak za wszelką cenę chcieliśmy tu zostać.


- Wrócimy tu jeszcze kochanie....obiecuję - przytuliłem żonę do siebie i razem patrzeliśmy jak nasze pszczoły okładają się nawzajem rozbryzgując wodę na wszystkie strony, śmiejąc się i hihrając, kompletnie nie świadome że jutro bajka się skończy...

Obrazek
jedrula
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 456
Dołączył(a): 22.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) jedrula » 05.10.2013 00:50

Siedząc i rzucając leniwie kamienie do wody zaproponowałem że może nagramy jeszcze jeden przepis na dalmatyńskie danie.

- Ok, poopalajmy się jeszcze chwilę i jedźmy.

Opalaliśmy się wystarczająco długo....


Sami oceńcie:

Tak wyglądałem drugiego dnia :

Obrazek


A tak po dwóch tygodniach :-) :

Obrazek
jedrula
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 456
Dołączył(a): 22.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) jedrula » 05.10.2013 00:56

Hmm....

Mam nagrany film ale coś mi się komp psuje i nie dekoduje obrazu.... chciałem wam pokazać film z seri kulinarnych podróży ale to będzie musiało poczekać aż dojde o cu tu chodzi z tymi kodekami.

Zrobimy krótką przerwę i odezwę się jak już bedzie wszystko na youtubie :-)


Liczę że cierpliwie poczekacie i zaraz opowiem co było dalej.


pozdrav

c.d.n.
mariusz_77
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2345
Dołączył(a): 26.09.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) mariusz_77 » 05.10.2013 06:46

ja poczekam :papa:
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Rodzice - rodzicom czyli przepis na Chorwację - strona 42
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone