napisał(a) jedrula » 25.09.2013 22:57
Z tego miejsca, dalej prowadziły tylko dwie drogi.. obie pod górę z czego jedna do szkoły a druga ślepa, nie pozostawało nam nic innego tylko się cofnąć ....
... czego nigdy nie czynimy i wołani przez przygodę postanawiamy wejść po schodkach w "nieznane" :
Wcześniej po tych schodach wniosłem wózek wraz z Gabryśką i Maja też bryka szybko do góry tylko mama się ociąga:
- Poczekaj - krzyczy - ten wózek też weź ! Nie mam siły !
- Dawaj dawaj... już nie daleko
W sumie to nie wiem czy było blisko czy daleko ale z pewnością było wysoko, twierdza majaczyła nad naszymi głowami niczym szczyt niezdobytej góry.
Podbiegłem jeszcze kilka kroków zobaczyć czy aby napewno dobrze idziemy i czy ścieżka będzie chociaż przez chwilę płaska.
- Wchodź na górę kochanie, ładny stąd widok jest - zachęcałem, choć widzę że bidulka ledwo zipie
Zrobiłem fotkę z góry:
i usłyszłem jęk małżonki:
- A w dup@#$@# z twoja twierdzą ja mam dość, piii.... piii..... piii.... piii....