napisał(a) jedrula » 29.08.2013 02:10
Korciło nas aby jeszcze przysiąść w jakiejkolwiek knajpce tego typu:
ale plan zakładał jeszcze "zdobycie" dwóch twierdz w Szybeniku.
Po zfoceniu wszystkich chyba okiennic przyszła pora na powrót do auta... przeszliśmy ponownie płaski most ale tym razem zahaczyliśmy o pobliski "ryneczek". Zakupiliśmy kiść winogron, kilka litrów oliwy z oliwek po "okazyjnej cenie" od babaci w kierpcach i najważniejsze : takie coś biało-czerwone na rękę...
do wycierania potu z czoła, pach, pępka i nie powiem gdzie jeszcze ....
... w każdym razie przydatna rzecz w upalne dni
Trasę z Trogiuru do Szybenika raz już przejechaliśmy więc opisywać nie będę... ale znów nie mam zdjęć z Hajdukiem.
Jeśli kogoś zauroczył Trogir to Szybenik powinien...
no właśnie:
"Czego można się spodziewać po Szybeniku będąc 30 minut wcześniej w Trogirze ?"
Jak dla nas (rodziców z wózkami) Trogir to płaski, piękny etap po malowniczych nizinach a Szybenik....
... Szybenik to iście diabelska wspinaczka na Giewont:
...bez przewodnika...
... bez mapy...
...bez zabezpieczeń...
... letnim szlakiem ....
...zimą !
Słowem...
"ZGON !"
c.d.n.