Jeden z tych bankomatów nie był typowym bankomatem - wypłacał w euro, miał obsługę w kilkunastu językach... taki "mini" kantor.
Euraski mieliśmy wziąść dla gospodyni aby dopłacić za nocleg i miało nam zostać troche drobnych na powrót przez Austrie i Niemcy...
W koszykach oprócz standardowych zakupów mieliśmy kilka droższych alkoholi, kupiliśmy między innymi różne butelki z "markowym" prośkiem... po powrocie do Polski i pierwszej degustacji ze znajomymi wszystcy stwierdzili że te z Tucepi od gościa z ulicy są najlepsze... i 4-krotnie tańsze
Wybrałem jeszcze 50 euro z automatu i powoli zchodziliśmy do auta... Gabryśka wstała więc były kolejne samoloty i kucyki...
W aucie spożyłem dzisiejsze śniadanie :
Moja córka Gabi... jeśli ktoś ma chłopaka-chorwata w jej wieku to piszcie