napisał(a) jedrula » 27.06.2012 00:51
Lekko usmażeni całodziennym oplaniem wracamy wieczorem do naszego Tucepi.
Po szybkiej kąpieli postanawiamy wyjść "na miasto" ....
... też mi miasto... siedem ulic w tym jedna 4 kilometrowa...
Schodzimy z naszego aprtmani w blasku zachodzącego słonka
Takich klatek z ptaszkami gospodarz miał około 7 a przynajmniej tyle ich znalazłem w gęstwinach oliwnych...
Zawieszał je rano i wieczorem... no bajka po prostu...
Jesz śniadanko rano a tu... ti tu ti tu...
..sri ti ti tu ....
tiku tiku....
w mojej Noki nie mam takiego dzwonka
Wieczorem przy kolacji ptaszki śpiewają oczywiście tak samo czyli
ti tu ti tu...
..sri ti ti tu ....
tiku tiku....
tylko bardziej jakby w parach.... właściwie wszystkie razem...
Poganiałem rodzinkę tak szybko jak tylko mogłem by zobaczyć zachód słońca nad wodą i kilka fotek zrobić...
no ale po drodze pszczoły znalazły coś lepszego...
Jak wjedziecie do Tucepi główną "aleją" to po prawej za kantorem jest taki plac zabaw dla dzieci... całkiem dobrze ukryty od strony promenady bo znaleźliśmy go dopiero dziś.
W każdym razie cała nawierzchnia tego placu jest z płyt ni to gumowych ni to plastikowych... ważne że dla dzieci miękkich i BEZPIECZNYCH.
Są tam różne atrakcje...
Gabryśkę można było śmiało postawić do pionu...
Stanowoczo polecam ten placyk bo obok są równie miekkie i wygodne kanapy sąsiedniej knajpy...
i znów jest cudownie ...
morze...
słońce...
dzieci...
zimne ożujsko...
Było tak spokojnie że nawet żonie pstryknąłem fotkę