Jedyne co się sprawdziło to gotowe zupy, które na szybko podgrzewaliśmy aby coś ciepłego chlipnąć. Cała reszta jest na miejscu, a jako że mieszkam w Świnoujściu gdzie wszystko jest stosunkowo drogie to ceny w Chorwacji jakoś mnie nie przeraziły powiedziałbym że jest drożej o 10%, w knajpach na naszej promenadzie lody po 5-6zł piwo 8-10zł, pizza srednia - 35-40zł
W chorwacji w knajpach Tucepi, lody 6-7 kun (3-4zł), piwo 16-18 kun (9-12zł). Gotówkę pobierałem z bankomatu kartą Mastercard z mBanku (wszędzie zero prowizji, kurs około 0,57zł za kunę), w sklepach płaciłem kartą, wszędzie mastercardem (bo brak prowizji) - najlepsze rozwiązanie a w knajpach, konobach, barach, ulicznych suvenirach itp, gotówką.
Cały ten wyjazd był wyprawą w nieznane , przecieraliśmy szlaki dla naszych znajomych i rodzin, chcieliśmy zobaczyć mozliwie najwięcej aby kolejny raz tu wrócić z bagażem doświadczeń. Wniosek nr 1 - nie zabieramy już jedzenia, wystarczy kilka stów więcej na koncie
Oczywistym jest że piwa, wina i wódeczki nie wiozłem bo to z pewnością w Chorwacji mają na miejscu
Przydał się filtr do oplania dla dzieci 30-stka, bo wyprażyło nas przez te 17 dni jak popcorn w mikrofali.
Jeszcze mała dygresja odnośnie pakowania i samego wyjazdu.
Obowiązkowo należy się tak spakować aby lusterko wstecze było widoczne, na miejscu wszystkie lusterka boczne nieco w dół (akurat mam elektryczne) przy każdym parkowaniu ! Vanem po chorwackich miastach i parkingach to wyczyn nie lada, jeśli na kursach prawa jazdy nie ćwiczyłeś koperty to nie pij rano kawy, wystarczy wsiąść do auta pojechać do Breli i pojeździć 10 minut, obudzisz się na najbliższe pół wieku.
W sumie jechało z nami 8 walizek... tak, słownie osiem..., jedna moja, druga żony, trzecia córki Mai, czwarta córki Gabrysi, w piątej wałówka, w szóstej zabawki, pieluchy i koce, w siódmej sprzęt elektroniczny (laptop, router, telefon VOip, ładowarki, zasilacze, obiektywy, kamery) mapy, maszynki do golenia, kosmetyki, apteczka, plandeka, sznurek, zapasowy klucz do auta, do mieszkania, przedłużacz, papier do tyłka, chusteczki do rączek itd... a w ósmej
..... cholera co było w ósmej ?
... nie wiem, naprawdę nie wiem co jeszcze wiozłem bo tej chyba nie otworzyłem, żona podpowiada że ciepłe koce, polary, długie spodnie, płaszczyk na deszcz, parasol na deszcz, kalosze na deszcz, czapka
?!?!? wełniane skarpety, kalesony, grzejnik elektryczny... eeee nie...
tego juz nie było
Wniosek nr 2 - następnym razem zmieścimy się w 2 walizki, jedna Gabrysi, druga Maji... ja mogę chodzić w jednych kąpielówkach i jednych butach do wody, żona w stroju kapielowyum i jednej kiecce...
Na zdjęciu poniżej obowiązkowy
Patent nr 3Laptop, dvd, tv - jak bądź byle grało, śpiewało i latały koniki...
Boże ! ... Hello Kitty znam na pamięć ! Ale uwierzcie to się sprawdza !
Dodatkowo ponieważ żona i tak jechała z tyłu z dziećmi wymontowałem przedni fotel pasażera, akurat zmieściła się samochodowa lodówka, i podręczne rupiecie...
Trasę zaczeliśmy od przekroczenia granicy z Niemcami
Na autobanach wiało przysłowiową nudą...
Ja urozmaiciłem sobie podróż lekturą :
a co niektórzy przysypiali
Wg nawigacji przyjazd planowany był na 2:00 w nocy więc było sporo czasu na wypoczynek:
Już w Austrii dzieci miały lepiej niż w domu:
Wieczór w Słoweni też nie był nudny: