jedrula napisał(a):
Kręcąc się w kółko wreszcie znaduje jakiś zapyziały parking a w oddali Informację Turystyczną. Postanawiam wjechać na parking i udać się po mapki.
Ledwie wysiadłem z auta podbiega pitbull na dwóch nogach:
- Ty u mnie plati !
- Ke ? - pytam grzecznie
- Plati albo jadu ! - nie wiem czy tak brzmiala dokładnie ta rozmowa ale sens był niebezpiecznie nieprzyjemny
- ok, ilu ?
- tridzcat juro ! - coś tam gość bełkocze, jak dla mnie brzmi to na 3 euro
Wyciągam 5 euro, daje i czekam na resztę.
Gość sie uśmiecha wszystkimi zębami - i daj bóg - ze dwa miał złote
- Jesciu dwadcat piać !
O kurw@#$a.. teraz już dokładnie zrozumiałem ile ten parking kosztuje. Myślę, chyba mi auto umyją i w sodku i na zewnątrz, może przewoskują, i wyregulują jeszcze sprzegło...
Oczywistą oczywistością jest że nie mieli nawet gąbki... ale bary większe niż niejeden byczek...
Słabość moich kolan i ilość potu na karu zwróciła uwagę mojej uroczej żony... jasna cholera po co ona wychodziła z tego auta !
- WOW ! - krzyknął drugi gość z budki - i klnę się na boga że ledwo się w niej mieścił.
- Zaplaćis czy ujedziesz ?
O Matko Święta, dobrze że dał mi jakiś wybór...
Nie liczyłem już na gratisowe pranie wnętrza, nawet nie zależało mi na aparacie który postawiłem na masce przy wychodzeniu, pragnąłem aby Marzenka (moja najukochańsza w tym momencie żona) wsiadła już do auta i bym móg spierdal.@#$@#...ć do najbliższej ambasady...
Gość rzucił mi banknotem i z uśmiechem na ryju (dosłownie) chłapie okiem na żone !
Wreszcie moja małżonka dostała olśnienia i biegiem wsiadła do auta.
Ja mógłbym wejść nawet przez otwarte akurat okno ale testosteron i adrenalina nie pozwoliła mi nawet ręki unieść... liczyłem na szybkie bęcki i szpital o standardach w miarę europejskich...
Teraz na spokojnie to trzeba przyznać że mało nie osrałem się ze strachu, sam jeden z ich dwójką skończył bym ...
no tak bym skończył że już nie było by tej relacji...
Wniosek - będąc w Mostarze (a przyszłościowo w każdym innym obcym mieście) szukać parkingów oświetlonych, strzeżonych, gdzie w budce zamiast psa siedzi emeryt... kij z autem.. zdrowie ważniejsze...
Odjechałem tak szybko jak to możliwe, nieco rozstrzęsiony opowiedziałem żonie dialog z panem "psem parkingowym"...
o sraczce w gaciach już nie wspominałem.
jedrula napisał(a):a i jeszcze jedno...
czekam na komentarze bo naciapałem tych zdjęc dzisiaj że mnie ręce bolą...
wolicie czytać/czy ogladać/ czy jedno i drugie/czy zadno z wymienionych ? (odpwiednie zakreślić)
kendzior napisał(a):Ja byłem w Mostarze ... zaskakujące dla mnie było to, że kelner nie miał nam wydać w ichszej walucie reszty, a była dość spora. Miał tylko Euro w portfelu.
jedrula napisał(a):a i jeszcze jedno...
czekam na komentarze bo naciapałem tych zdjęc dzisiaj że mnie ręce bolą...
wolicie czytać/czy ogladać/ czy jedno i drugie/czy zadno z wymienionych ? (odpwiednie zakreślić)
jedrula napisał(a):Podsumowując, jeśli macie tylko możliwość warto odwiedzić Mostar, to nieocenione przeżycie. Weźcie ze sobą więcej drobnych na różne suveniry, przetrąćcie jakiś obiad zostawiając u nich trochę kasy... im się przyda.. kto wie może dostaniecie Ćevapčići z czegoś innego niż z kota...
Powrót do Nasze relacje z podróży