Dizeń 10. Plaża Nugal i wycieczka do Mostaru w Bośni.
Jako że przed wyjazdem do Chorwcacji wypisałem sobię krótką listę rzeczy ważnych do zrobienia i miejsc do zobaczenia, postanowiliśmy dotrzeć na plaże Nugal. Pdobno jedną z piękniejszych w cro.
No nic trzeba to zobaczyć... myszkując po forum i znajdując wczoraj w Makarskiej mapkę z zaznaczoną drogą ruszamy w drogę.
Codziennie rano (czasami też wieczorem) na tarasie oprócz ładnych widoczków, kawy i śniadania, delektowaliśmy się śpiewem ptaszków:
Właściciel apartamentów codziennie zawieszał na drzewach oliwnych pod nami swoje śpiewające ptaszki. Żona nie mogła się nasłuchać a ja jako że słuch mam idelany - albo słyszę albo nie - zajełem się pakowaniem wczorajszych zakupów do lodówki.
Dziś rano żona zapragneła spróbować rakiji od Mariji (piękny rym) :
ja pozostałem na diecie.
W trasę na plaże zabraliśmy wózek Mai bo ma większa kółka i jest lżejszy, słusznie bowiem wywnioskowałem że trzeba będzie go nosić.
Zatem idziemy, trasa jest opisana jak na dłoni, aż mi wstyd że nie trafiłem tu za pierwszym razem:
Plaża, plażą ale już sama trasa jest bardzo urokliwa:
Wszystcy spisywaliśmy się dzielnie, a już najdzielniejsza była Majuśka... wogóle nie narzekała:
Jeszcze tylko kilka kroków, które trzeba już pokonać z wózkiem na plecach, jest wąsko i miejscami niebezpiecznie, przenosiłem dziewczyny i sprzęt na raty po kilkadziesiąt metrów. Generalnie żaden problem, trudy dojścia wynagradzają nam wspaniałe widoki:
A oto i sama plaża:
Jako że to plaża FFK, zdjęć z samej na plaży nie mam (w internecie jest ich dość). Plaża jest urzekająco piękna, tak piękna że... jak to ktoś na forum napisał - aż kiczowata. Z pewnością trzeba ją zobaczyć by mieć rozeznanie i porównanie z innymi zakątkami.
Niestety otoczenie samej plaży i czystość w lasku za nią wywindowała jej ocenę na jedynie 4 miejsce.
Plaża jest niby FFK ale sporo tam tekstylnych, w zasadzie głupio się tam czuliśmy i to nie dlatego że nagusy tam chodziły... ale my czuliśmy się skrępowani że oni mogą się czuć skrępowani naszą obecnością. Przysiedliśmy z boczku zaraz prze wejściu, Gabrysia zasnęła i postanowiliśmy że jak tylko się obudzi to damy tubylcom odetchnąć od nas.
Gabrysia pospała coś koło godziny, popluskaliśmy się i ruszyliśmy w drogę powrotną tak aby na wieczór dotrzeć do Mostaru.