...
Po kilkunastu minutach wychodzi się ponad dolinę, na szutrową dróżkę.
Jeszcze ze 2 zakręty i znajdujemy się na polanie.
Wita nas budka biletera (stąd też można wyruszyć - co nie jest takim głupim pomysłem - idzie się tylko w dół, a z powrotem zawozi nas traktorowy pociąg) oraz tawerna, z wucetami (w dolinie ... nie ma gdzie).
Tawerna to taki zwykły fast - food - lody, napoje i jakieś hot-dogi (czy coś w tym guście).
Od tawerny podchodzi się jeszcze z 2 - 3 minutki schodami do góry, na asfaltową szosę (po niej jeździ głównie ten pociąg i z rzadka samochód) i widzimy klasztor ...
Moni Panagia Kalopetra -czyli NMP przy Pięknej Skale.
Klasztor został zbudowany na początku XIX wieku, jako wotum za ocalenie córki, przez księcia wołoskiego i mołdawskiego.
Nie jest jakoś specjalnie atrakcyjny, ma typowe wnętrze, ale jest tu kameralnie.
Ludzi nie za wiele, panie sprzedające soki i miód ... takie sobie widoczki ... chyba na Symi.
Stąd można już tylko wracać.
Reasumując - to taka przyjemna przechadzka w cieniu, w towarzystwie potoczku.
Gdyby nie ćmy (podobno w sierpniu jest cała masa) ... w sumie nic szczególnego.
Jeżeli ktoś chce zaoszczędzić trochę grosza, to od tego środka doliny, można zejść kilka kroków, w dół do lokalnej tawerny Petaloudes i tam się pokręcić ... za to się nie płaci, ale ciężko tam spotkać niedźwiedziówkę.