Niewiele jest o Rodos na cro.pl, postanowiłam więc napisać relację ze swojego tegorocznego pobytu. Po długim wstępie obiecuję dużo zdjęć i opisów miejsc. Postaram się też wrzucić informacje o cenach. No to zaczynamy
Odcinek 1 - na Rodos w 24 godziny...
Tak, jak w tytule odcinka, tyle mniej więcej zajęło nam dotarcie do celu. Do Chorwacji samochodem dojechalibyśmy szybciej... ale po kolei.
Już po zeszłorocznych wakacjach na wyspie Krk z powodu pogłębiającego się pourlopowego doła zaczęłam planować następne wakacje. Oczywiście - miała być znów Chorwacja. Tylko gdzie tym razem? Tu pomogło forum Cro.pl. Dzięki relacjom forumowiczów (zwłaszcza Ines) wiedziałam: Peljesac!
Potem mój PM zaczął kręcić nosem: znów Chorwacja? Jedźmy do Czarnogóry... stanęło na kompromisie: Czarnogóra - tydzień, Chorwacja - drugi tydzień. Plan został zaakceptowany przez wszystkich współtowarzyszy podróży. Tym razem miało nas jechać tylko czworo. W zeszłym roku było nas ośmioro, rok wcześniej też sporo osób. W sumie to nawet lepiej - myślałam. Wszyscy w jednym wieku, bezdzietni, będziemy zwiedzać!!!! W dodatku uwielbiam planować i organizować, a pozostała trójka grzecznie się podporządkowywała Potem zaczęłam czytać relację KOL-a i zaczął nam kiełkować kolejny pomysł: pojedziemy pociągiem z samochodem do Czarnogóry!
Ale plany mają to do siebie, że lubią brać w łeb. Tak było i tym razem. Koleżanka zmieniła pracę. Z urlopu nici. Jedziemy więc w dwójkę z PM. Popytaliśmy jeszcze znajomych, ale nikomu nie pasowało. Ok. Nie będzie tak wesoło, jak w grupie, ale co tam. I wtedy PM znów zaczyna kręcić nosem: nie jedźmy sami samochodem! Poszukajmy wycieczki! I zasiada do przeglądania ofert.Tu muszę zaznaczyć, że ja nie cierpię wycieczek organizowanych przez biura podróży. Byłam na takiej dwa razy: pierwszy i ostatni! W Turcji w 2008 roku. Było ok., nie ma się do czego przyczepić, ale... no, nie lubię i już. Ale PM sypie kolejnymi ofertami. Przelicza, kalkuluje, przekonuje. Niech będzie. Pojedziemy i sam się przekona, że w Chorwacji najlepiej.
Zaczęłam interesować się greckimi wyspami. Na Cro.pl również coraz więcej się pisze o Grecji, więc myślę, że to może być dobry wybór. Forumowicze znają się na rzeczy Wybór padł na Rodos. Bo kamieniste plaże, starożytne i średniowieczne ruiny - czyli, to, co lubię.
Mieliśmy startować 04.08. Tak zaplanowaliśmy urlop (to czwartek, zawsze jeździliśmy do Chorwacji w środku tygodnia, żeby uniknąć korków)
Tydzień przed wyjazdem udało się trafić wycieczkę na Rodos: Ialyssos, 8 km od Rodos, wylot 04.08 o 3 rano. Ok. Bierzemy.
03.08 wieczorem jeszcze mecz Wisły oglądany w naszej zaprzyjaźnionej knajpce. Tequila na odwagę ( nienawidzę latać!!!!). Około 23 wyruszamy na lotnisko w Pyrzowicach, wiezie nas kolega, który miał z nami jechać do Chorwacji.
O 00.30 już mamy bilety, idziemy nadać bagaż. Już stojąc w kolejce obserwujemy tablicę z odlotami, a tam: Rodos - opóźniony. Ok., poczekamy. Pół godziny, godzina, ile może się opóźnić? Hmmm...odpowiedź już niebawem...
Planowy wylot miał być o godzinie trzeciej w nocy. Mniej więcej o trzeciej ogłoszono, że dla pasażerów opóźnionego lotu kolejne informacje będą podane około godz. piątej. Co? Za dwie godziny dopiero podadzą informację? To o której wylecimy? Siadamy na metalowych krzesłach na drugim piętrze terminala B, bo tam jest najspokojniej. Czytamy książki, ja próbuję przysypiać. Około 7 rano PM zaczyna kręcić się po lotnisku. Wraca i mówi, że w naszej grupie, która ma lecieć na Rodos, rozlokowanej na metalowych siedzeniach piętro niżej zaczyna robić się nerwowo. Przedstawiciele biur podróży, którzy wydawali nam bilety, są nadal, ale nic nie wiedzą. Super. Pocieszamy się, że jak przylecimy później, to nie będziemy musieli czekać na pokoje (doba hotelowa zaczyna się o 12). W końcu postanawiamy zejść do reszty pasażerów. Razem czekamy i psioczymy, na czym świat stoi. Co to ma być? Żadnej informacji? W końcu ogłaszają komunikat: dla pasażerów opóźnionego lotu na Rodos około 9 rano zostanie wydany posiłek. To ja nie zjem dziś śniadania w hotelu na Rodos??? No nie, zaczynam się denerwować. To chyba potrwa dłużej...
9 rano - otwierają stołówkę. Wymęczeni "pasażerowie opóźnionego lotu na Rodos" dostają posiłek:
W czasie przeżuwania fileta z frytkami na śniadanie (!) podchodzi do nas jedna pani z dzieckiem w wózku i mówi, że właśnie zabierają ich do hotelu (rodziny z dziećmi). O kurcze, to ile my tu jeszcze spędzimy czasu?
Po godzinie kolejny komunikat: dla pasażerów opóźnionego lotu na Rodos, kolejne informacje za godzinę... A przedstawiciele biur podróży nic nie wiedzą.
Zaczyna się robić coraz bardziej nerwowo. Ludzie dzwonią do biur podróży a nawet do radia i telewizji (podobno mówili o nas w radiu ZET ).
Przychodzi do nas policjant z lotniska i przedstawia nam, co następuje: samolot się zepsuł, szukają nowego, ale to nie takie proste. Wszystkie samoloty są zajęte, w końcu to sezon wakacyjny, a wynajęcie samolotu kosztuje. Czyli co? Ile będziemy czekać? Nie wiadomo. Przedstawiciele biur podróży nadal nic nie wiedzą a kierownik lotniska boi się do nas wyjść.
W końcu po awanturach i telefonach następny komunikat: "dla pasażerów opóźnionego lotu na Rodos" brzmi, że zostaniemy zawiezieni do hotelu. Mogliśmy też odebrać bagaże. A nieoficjalnie jeszcze dowiedzieliśmy się, że mamy wylecieć o 19.45.
W hotelu informacja się potwierdziła. Wykąpaliśmy się, zjedliśmy obiad. Przespałam się z godzinkę.
To nie Rodos, to Będzin
Około 18 jesteśmy z powrotem na lotnisku. Znów nadajemy bagaże i tym razem przechodzimy do wyczekanego przez nas miejsca, czyli strefy bezcłowej.
Ponieważ stres dopadł wszystkich pasażerów, trzeba było coś z tym zrobić, każdy zakupił więc napoje zaczęliśmy się integrować, zrobiło się całkiem sympatycznie.
Sprzedawca w sklepie zapytał nas: Rodos, 3 rano? Tak, to my Takie pytania padały również w innych miejscach. Cóż, znało nas już całe lotnisko.
Czekamy na samolot. Okazuje się, że ma około godzinę opóźnienia, ale na nas nie robi to już wrażenia. W końcu, około godz. 21 ogłaszają: pasażerowie lecący na Rodos proszeni są o przejście do wyjścia na płytę lotniska i wtedy rozlegają się brawa. Lecimy!!!!
Sadowimy się w samolocie, żartom nie ma końca, a ja zapominam nawet, że boję się latać. Startujemy! Prawie słyszymy westchnienie wszystkich pracowników lotniska: polecieli!..
Po dwóch i pół godzinie zaczynamy się zniżać. Widzę przez okno światła dużego miasta.
To chyba miasto Rodos, widzę też plażę, którą rozpoznaję po sprawdzeniu przed wyjazdem na Gogle Earth (zawsze tak robię przed wyjazdem) - nasza plaża!!!!!Lądujemy. Wychodzimy z samolotu. Uderza mnie słodki zapach, który później będzie mi towarzyszył w czasie pobytu. Nie wiem, co to było, ale zawsze będzie mi się kojarzyć z Rodos.
I tak o godz.00.30 meldujemy się w hotelu. Czyli dotarliśmy tu po 24 godzinach - o 0.30 dnia poprzedniego odbieraliśmy bilety na lotnisku. Szybkie mycie i spaaaaać....nawet nie patrzę, co za oknem, nie mam siły. Dotarliśmy, mamy jeszcze 14 dni na poznanie wyspy
CDN[/b]