Zapraszam na kolejny odcinek - swoim setnym postem
Tym razem objazd wyspy, który muszę podzielić na dwie części, bo będzie dużo zdjęć.
Odcinek 4 - objazd wyspy - część 1.
Kolejnych dni nie ma sensu opisywać. Plaża, spacery po okolicy (nic ciekawego), planowanie kolejnych dni - czyli przede wszystkim - objazdówki po wyspie. Długo studiowałam przewodnik i dołączoną do niego mapę. W końcu opracowałam optymalny plan wycieczki.
W hotelu swój punkt miała wypożyczalnia Eurostar, tuż obok stołówki. Tam postanawiamy wypożyczyć samochód. Decydujemy, że jeden dzień wystarczy nam w zupełności.
W poniedziałek zamawiamy samochód na środę. Wstępnie miała to być Kia Picanto. Cena za jeden dzień - 45 euro. Wpłacamy 10 euro zaliczki i umawiamy się na środę - 8.30.
W środę, 10 sierpnia (szósty dzień naszego pobytu) wstajemy tak, żeby na 8 rano być na śniadaniu. Po śniadaniu idziemy do punktu wypożyczalni - pan zjawia się punktualnie, co do minuty ( przestaję wierzyć w luźne pojęcie czasu Greków, o którym tyle słyszałam
). Dostajemy Fiata 500 z automatyczną skrzynią biegów, można było też zmienić na manual, ale PM wolał automat, a ja postanowiłam być tylko pasażerem i przede wszystkim pilotem. W końcu to ja opracowałam trasę
.
No to ruszamy
Pierwszym punktem wycieczki miała być Dolina Motyli, ale niestety przegapiliśmy zjazd (albo raczej ja przegapiłam, w końcu to ja mianowałam się pilotem wycieczki
). Na początku ruch na drodze był dość spory, w okolicach naszej bazy hotelowej i lotniska, oznaczenia też były kiepskie. Zdarzało się, że gdzieś skręciliśmy i dopiero jak odwróciłam głowę, zobaczyłam przekręcony znak. Potem - im dalej w głąb wyspy, tym lepiej. Do Doliny Motyli mieliśmy się kierować na Petaludes, ale nie widziałam żadnego znaku kierującego do takiej miejscowości. Kiedy zorientowaliśmy się, że już przejechaliśmy zjazd, postanowiliśmy jechać dalej, a Dolinę Motyli "zaliczyć" w drodze powrotnej.
Następny punkt - starożytne Kamiros. Są to ruiny starożytnego miasteczka. Wstęp - 4 euro.
Podczas podjazdu w górę do parkingu i wejścia do ruin miasteczka drogę przepełzł nam wąż - nie wiem, czy to pech, jak w przypadku przebiegającego kota?
niestety nie mam zdjęć, ale odkąd go zobaczyłam, cały czas patrzyłam pod nogi.
Miasteczko było pięknie położone...
Jedziemy dalej. Następny punkt na mojej mapie - Kastro Kritinias, zwane po prostu Kastellos - przepięknie położone ruiny XV-wiecznego zamku.
Oto i on:
Widok z murów...
Jesteśmy pod wrażeniem niesamowitych widoków...wracamy do samochodu.
Oprócz nas na zamku nie było nikogo, jeden samochód właśnie odjeżdżał. Kiedy ruszaliśmy, przyjechało auto z kilkuosobową rodziną. Fajnie się zwiedza, kiedy nikogo nie ma i nikt nie wchodzi w kadr
Wstęp i parking bezpłatny - jesteśmy tym mile zaskoczeni.
Kolejny punkt zaznaczony przeze mnie na mapie to miasteczko Ebonas - słynące z produkcji wina oraz raki. Tam postanawiamy kupić część prezentów (oczywiście alkoholowych
)
Ebonas to małe, senne miasteczko położone w cieniu ogromnego wzgórza. Niestety, coś mnie przyćmiło i nie zrobiłam prawie żadnych zdjęć
chyba tak mi było spieszno do lokalnych trunków
Bez problemu znaleźliśmy parking (znów bezpłatny
). W sklepach oprócz zakupów można też było degustować wino i raki.
Ok, zakupy zrobione, jedziemy dalej, do kolejnej wioski znanej tym razem z produkcji soumy - lokalnej grappy i czterech gatunków miodu.
Mieszkańcy sprzedają swoje wyroby w sklepikach lub po prostu przy drodze. Kupiliśmy soumę, miód i oliwę z oliwek.
Teraz kierujemy się do Monolithos - kolejnego, przepięknie położonego zamku. Ale o tym w następnym odcinku
CDN