napisał(a) ziutt » 20.03.2017 20:38
Po powrocie do hotelu szybki obiad i niestety trzeba wracać.Byliśmy za krótko żeby coś zwiedzić lepiej ale co zrobić.Jak na pierwszy raz może być.Oby był następny raz i oby było więcej czasu na zwiedzanie.
Znów ładujemy się do dobrze znanego nam autobusika i jedziemy na lotnisko
Nie pamiętam żebyśmy mieli jakieś problemy przy odprawie.
Jak się później okazało leci z nami ta sama ekipa stewardes i pilotów co za pierwszym razem.Witamy się z daleka.Poznaliśmy sie dość dobrze przez tak naprawdę bardzo przykry incydent z rodakami.Incydent,a jakże by inaczej z alkoholem na pokładzie.Razem z nami do Kolumbii leciała ekipa telewizyjna,bodajże Tvn,na nagranie jakiegoś Top chefa czy czegoś podobnego.Dwóch z nich siedziało zaraz obok nas.Tak się strasznie ześwinili że dostaliśmy zakaz na alkohol.Ale po chwili na opadnięcie emocji,a było już gorąco,wytłumaczyliśmy stewardesom ze to faktycznie nasi rodacy ale nie mamy z nimi poza tym nic wspólnego.Dostaliśmy kilka drinków jeszcze i jakoś tam się polubiliśmy ze stewardesami.Rozumiecie że powrót ze znaną sobie ekipą w tak długim locie to już połowa sukcesu.
Kilka zdjęć monstrum którym wracamy.
Po zrobieniu kilku zdjęć udaję się na zakupy.Trzeba wydać resztę pesos.Może druga kawa do domu?
Dosyć długo chodzę,oglądam,porównuję ceny.W sumie wszędzie to samo.Na kawę mnie już nie stać-dużo droższa niż w sklepie-więc wybieram jakiś sok ze świeżo wyciśniętych owoców.Owoce w Kolumbii mają nieporównywalne do naszych więc taki wybór napoju.System podobny do Starbucksa.U jednej Pani się zamawia u drugiej płaci.Kiedy przyszło do płacenie Pani mi oznajmia że moje pieniądze są fałszywe!Myślałem że sobie jaja robi.Ale ona twardo że fałszywe.Koleś za mną,z trochę lepszą angielszczyzną od Pani do soku tłumaczy co się dzieje i pyta skąd mam te pieniądze.Pokazuje mu kwit z hotelowego bankomatu.On na to że to niemożliwe.No to ja mu na to że tylko tam wybierałem pieniądze żeby być pewnym.Wybrałem 50 000 pesos.Kupiłem kawę do domu,jedną w kafejce i tyle.Po małym zamieszaniu koleś mi mówi żebym się nie upierał bo jak Pani wezwie wojsko-chodzą po lotnisku tak jak wcześniej po mieście-to będę miał kłopoty.Rezygnuję z soku na rzecz wolności
Oto moje nic nie warte 20 000 pesos
Tak jak pisałem wcześniej leci z nami znowu znajoma ekipa.Tak więc szybko zapominam o przygodzie na lotnisku i oddaję się degustacji napojów wyskokowych.Z tego też powodu ostało mi się tylko jedno zdjęcie z pokładu samolotu.Niewyraźne jak ja chyba podczas jego robienia