napisał(a) Dudek2222 » 14.12.2010 08:42
Większość z nas z pewnością pamięta wybór Karola Wojtyły na Papieża w 1978 roku. W niespokojnych umysłach moich Rodziców natychmiast zakiełkował pomysł , żeby do Niego, do Rzymu, pojechać.
Ba, ale jak to zrobić ?
Zaczęły się gorączkowe poszukiwania możliwości wyjazdu, ale, mimo gierkowskiego otwarcia na Zachód, łatwo nie było.
Znalazły się wprawdzie oferty zorganizowanych wyjazdów, ale te jakoś szczególnie nas nie pociągały.
Zaczął się rok 1979, coraz głośniej było o planowanej na czerwiec pielgrzymce Jana Pawła II do Polski, a u nas cisza.
I, jak to często bywa, z pomocą przyszedł ślepy los. Ciotka mojego Taty pracowała w Alitalii, włoskich liniach lotniczych.
W lutym lub marcu przyleciał do Polski Włoch, potentat w dziedzinie materiałów ściernych z, jak byśmy dzisiaj powiedzieli, wizytą biznesową.
Ciotka, z racji znajomości języka i, co zapewne było bardziej istotne, realiów życia w PRL-u, podjęła się opieki nad gościem podczas jego pobytu.
Traf, czy może wspomniany ślepy los chciał, że Włoch zapadł na dolegliwość urologiczną, czyli podlegał pod specjalność Taty.
Po konsultacji i postawieniu diagnozy, rozmowa była dość krótka : albo Italianiec wsiada w pierwszy samolot i natychmiast po powrocie do Turynu, bo tam mieszkał, poddaje się operacji, albo zabieg odbędzie się w Polsce.
Stanęło na drugiej możliwości, wszystko odbyło się bez komplikacji.
Kiedy Włoch zobaczył rachunek za operacją i pobyt w szpitalu, mało się nie udławił..
Ze śmiechu.
Kwota była równowartością kolacji w hotelowej knajpie.
Natychmiast padło pytanie : Dottore, w jaki sposób mogę się zrewanżować ?
Ojciec na to, że chętnie odwiedzilibyśmy Włochy.
W takim razie, zapraszam całą twoją rodziną i Barbarę ( ciotkę ) z mężem i córką do mojego domu, na Południu.
Panowie rozstali się wśród serdeczności, a kiedy za gościem zamknęły się drzwi, Tato pomyślał, że słyszał tyle obietnic bez pokrycia, więc z Włoch raczej nici.
Tymczasem...
Po mniej więcej miesiącu przychodzi potwierdzone przez ambasadę zaproszenie !!!