Dzień jedenasty
-Kufa , która godzina ? - Matko ......8:00 !
-Pobudka!!!!!!!!! Wstawać !
-Jedziemy do Zadaru i na Pag !
Jednak po krótkiej chwili dochodzę do wniosków , że gdzie mamy się kurka
spieszyć .....przecież jesteśmy na urlopie !
Tak więc wstajemy , powoli uwijamy się ze śniadaniem ......Matko ile tego żarcia nabraliśmy z PL?
Po jaką cholerę?
Nawet przypomniało mi się stare porzekadło :
"Lepiej by miało zostać niż by miało braknąć"
-Fakt , ale myśmy stanowczo z jedzeniem przesadzili !
Tu muszę dodać że w planach wcześniejszych były wypadziki do Konoby , czy też jakiejś innej fajnej knajpki co drugi dzień.
Wiadomo ......ma się jakąś pule kasy przeznaczoną.
Jednak wyszło na to , że praktycznie codziennie gdzieś tam się skoczyło na jakiś obiad czy kolację do Konoby.
Dlatego z tym żarciem z PL stanowczo przesadziliśmy !
Następnym razem , bierzemy co najmniej o połowę mniej !
.......ale wracamy do głównego wątku programu
Tak mniej więcej kolo 10:00 pakujemy się do naszego Pedzia i kierunek Zadar.
Z Vodic do Zadaru mamy przeszło 60 km , jedziemy trasą nr. 8 mijając po drodze sklepy , stacje koło Pakostane i Biogradu gdzie szukaliśmy przeszło tydzień temu tej cholernej wtyczki.
-Kochanie w sumie dobrze żeśmy tu nie zostali , może innym razem , bo trafiliśmy z Vodicami kapitalnie !
Moja Pani potwierdza stanowczo , zatem jedziemy dalej.
Po około godzinie docieramy do Zadaru.
Pierwsze wrażenie .......szok , miasto ogromne , korki jak cholera , zaparkować auto blisko centrum graniczy z cudem
Jeżdziłem w kółko dobre pół godziny koło centrum , aż w końcu udało nam się wcisnąć w jakąś szczelinę niedaleko głównego wejścia do centrum koło mariny.
Masakra ! Gdyby ktoś mnie namawiał kiedyś na stacjonowanie w Zadarze to odpowiedż mam tylko jedną.......
Zwiedzić ...zobaczyć , bo warto i wszystko!
....ale w końcu jednak parkujemy i sruuu do centrum.
Na pierwszy strzał idzie ......
Bardzo nam się spodobała ta rzeźba .......lew ze skrzydłami przypominający Pegaza.
Przechodzimy , przez bramę i szoooook !
Ludziiiiii ....jak na Krupówkach , dzień przed zawodami na Wielkiej Krokwi !!
Zaczynam powoli się denerwować , bo nie cierpię tłoku ludzi
, jednak klimat Zadaru powoli rekompensuje wściekłość.
Przy okazji focimy to co nam się podoba i wpada w oko......
Daje się zauważyć dość sporą ilość płasko rzeżb na ścianach Zadaru , które wyglądają cudnie
Wow ciekawie musi tu być po deszczu
Współczuję zaliczenia , powitania tu z glebą.
Hmmmmm....zastanawiam się ....czy to przypadkiem nie są ślady pozostałe po ostatniej wojnie.......
Po chwili docieramy do Dzwonnicy Katedry Świętej Anastazji
Na górze widać jakiś ludków to zastanawiam się czy by się tam też nie wdrapać ? Musi być fantastyczny widok z góry......
Jednak po prawej wpada nam w oko dość sympatyczna kawiarenka , pod nazwą Callegro.
- Może najpierw kochanie przed tym podejściem ochłodzić żołądki , bo upał dziś niesamowity.
Siadamy zatem i zamawiamy
Moja Pani......kawę mrożoną , a ja funduję sobie sałatkę owocową.
Jedynie co , to mam pewne obawy co do tej bitej śmietany.
Nie wiedząc czemu , ale od urodzenia mam z nią problemy , typu latanie do
Jednak jak się później okazało .....żadnych przygód z tym związanych nie było .
Widać chorwacka bita śmietana mi służy.
No dobra .....przyszedł czas na wdrapanie się na dzwonnicę.
Włazimy ......bilety taniocha ......10 kun
od ryja.
.....to co nas spotkało na górze rozwiało wszelkie wątpliwości ...Czy Zadar jest pięknym miastem ......
Bo zejściu z wieży focimy jeszcze obok znajdujące się kościółki.
Dobra...dalej kierunek na nabrzeże i organy wodne ........trza posłuchać co tam grają
Przy nabrzeżu naszą szczególną uwagę przykuł pewien kąpiący się Pan , tak na moje oko mniej więcej w moim wieku.
Otóż Pan ten jak się później okazało był bez nóg
i przyjechał na nabrzeże na wózku inwalidzkim.
Wprost nie mogliśmy wyjść z podziwu jego umiejętności ruszania się , skoku do wody i w mistrzowskim stylu umiejętności pływackich.
-Być może trafi Pan kiedyś na forum Cro.pl i ten post , to powiemy krótko .......BRAWO !!!!!!!!!
W końcu docieramy do "Morske Orgulje".
Ludzie siedzą na nich , to siadamy i my ......nadstawiam uszy .....kufa nic się nie dzieje.
Kiszka!
Po chwili na horyzoncie ukazuje się Jadrolinia .....oho
coś się zaczyna dziać pod wpływem fal od statku.
Po chwili już grają organy fest.......całkiem przyjemne przeżycie ....kto nie był , to polecamy !
Zerkam na zegarek ......ja pierniczę 17:00 prawie .....
-Ile nam zeszło na Zadar? mówię do mojej Pani.
-Z Pagu chyba nici
Po krótki namyślę dochodzimy do wniosków że chyba trzeba sobie darować Pag .......godzina 17:00 .......obliczyliśmy , że z Zadaru na Pag będzie jakieś 1-1,5 godz drogi to zajedziemy wtenczas prawie na ciemak.
Mamy przeszło połowę września i już koło 20-20:30 robi się niestety ciemno.
No nic ........pora wracać do Vodic.
W drodze powrotnej zatrzymujemy się tylko jeszcze przy drodze i robimy zapasy Rakiji do zabrania do PL......tu mile się zaskoczyliśmy , bo praktycznie nigdzie w Trogirze , Primostenie, Vodicach nie było Rakiji o różnych smakach , tylko wszędzie wiśniowa i orzechowa.
.......a tu proszę .....straganik w Sukosanie i Pani ma od wyboru do kolory , smaki jakie chcemy
i taniej niż w Vodicach.
Jako że kupujemy kilka butelek , cytrynowej , morelowej wiśniowej i kilka jeszcze suvenirów , oraz arbuza .....dostajemy mega upust.....SUPER!
Sprzedawczyni zadowolona , klienci też
to pakujemy się z zakupami do Pedzia i już nie zatrzymując się nigdzie docieramy do Vodic na nasz camp.
Krótkie podsumowanko........
Powiem krótko , Zadar ..... cudny , lecz jak dla mnie brakuje klimatu takiego jaki odczuwało się w Primosten czy też Rowinj.
Odczuwa się miejscową metropolię miasta i ilość ludzi , nawet we wrześniu.
Tak jak pisałem wyżej nie poleciłbym nikomu jako bazę na wypoczynek dla osób ceniących ciszę i spokój.
Nie mniej jednak Zadar jest obowiązkowym punktem programu każdego Cromaniaka.
Laku Noć
c.d.n.