Dzień czwarty
Ja jako że praktycznie nigdy spać nie mogę i dość wcześnie rano wstaję bez względu na to czy jestem na urlopie , czy jest weekend lub idę do pracy więc oczywiście przyjemność robienia rano śniadań spadła na campie na mnie.
Budzę się więc rano , namiotem giba na wszystkie strony , więc wynurzam gębę z namiotu co jest grane.
Oho pizdzi jak na "Uralu"
Planów na ten dzień nie mamy żadnych , po prostu dzień wcześniej zdecydowaliśmy że pomyślimy o tym rano.
Wypijam kawę , palę ten cholerny nałóg
i wynurza się moja piękna.
-Kochanie zobacz jak piżdzi , to chyba jest ta Bora , o której tyle słyszeliśmy.
Z plażowania zatem dziś nici , więc zastanawiamy się co dziś robimy.
Ze zwiedzania też nici , bo prowadzić samochód mogę tylko ja (moja Pani ma prawko tylko na hulajnogę
) , a raczej nie mogę po wczorajszym polewaniu przez "naszego" Czecha.
W dodatku poszło wieczorem jeszcze kilka browarków , więc jazda samochodem z góry odpada.
Hmmmm ....... jechać nie możemy , plażować nie ma jak bo piżdzi , więc pozostał tylko spacer.
Jemy zatem szybkie śniadanko i wrzucamy na siebie polarki .......ciepło było , ale wiało niemożliwie
i wybieramy się wzdłuż plaży w stronę nie Vodic tylko tym razem Srimy.
Kurna gdzie my jesteśmy w Chorwacji , czy na Uralu?
Tak piżdziło
Jednak z upływem dnia przestawało wiać i zaczęło wynurzać się nawet za chmur sloneczko ,ale o tym za chwilę.
Idziemy zatem wzdłuż plaży promenadą do Srimy i podziwiamy
Apartani
Dodam tylko że apartamentów na tej trasie od campingu Imperial do Srimy w pip i praktycznie wszystkie puste , piękne i jest w czym wybierać.
Myślę że nawet bez problemu lipiec-sierpień , bo jest ich w pip
Są też jak widzieliśmy ogłoszenia przy apartamentach i sporo apartamentów na sprzedaż jakby ktoś był zainteresowany.
Nawet mówię do żony
-Kochanie jak wygramy w totka to kupujemy tu jakiś apartament , posadzę sobie winogronka , oraz postawię sobie przy płocie straganik i będę sprzedawać rakiję
(marzenie ściętej głowy)
Na to żona
-Kochanie żeby wygrać trzeba grać
-no fakt prawda
No dobra idziemy zatem dalej i podziwiamy wszystko co rośnie przy tych apartamentach
Przy tym niżej zatrzymujemy się na dłużej , zastanawiając się co to jest hmmm
Niestety nie wiemy......
Tak podziwiamy i myślę ......
Granaty, winogrona , Figi , Trawa na 2 metry, oliwki .....czego tu jeszcze nie ma .....szok
Mówię :
-wiesz Kochanie tu jest pięknie trzeba zacząć grać w tego totka
Tu muszę przyznać że będąc w zeszłym roku na Istrii nie czuło się tego klimatu co tutaj .......DALMACJA WYGRYWA !!!
Idziemy zatem tak spacerkiem dalej.
Ci mają fajnie i cieszą się że piżdzi
Dalej spotykamy na drodze dość spory klif otoczony palmami
......i znów na naszej drodze "fajna fura"
-Kochanie patrz taki jak twojego ojca kiedyś ...... może to jakiś Chorwat kupił "mydelniczkę" od mojego teścia sobie myślę ......
Idąc jeszcze kawałek za Srimę już dość mocno zmęczeni proponuję powrót , bo - Kochanie zaraz do Sybenika dojdziemy
Ponadto przestało wiać i zaczyna dość mocno grzać słońce.
Jest gdzieś koło 16:00 to wracamy na camp i postanawiamy troszkę pognić na plaży.
Dalszy dzień upłynął już pod kątem plażowania , nurkowania i pływanka.
Zadowoleni że tak fajnie spędziliśmy dzień kładziemy się dość wcześnie spać , ponieważ jutro ma padać (wyczytałem wcześniej z neta w hotelu na campie) i w planie wyjazd do Trogiru i Primosten.