14 maja, poniedziałek. Zimna Zośka atakuje Pierwszy raz budzę się o 3.30. Budzą mnie burzowe grzmoty i uderzające o szyby ogromne krople deszczu. Eee, pewnie się w nocy wypada i w dzień będzie super. Yhy...
Wstajemy parę godzin później, leje nadal. Narzucamy przeciwdeszczowe kurtki i robimy szybką rundkę po kruh, mleko do kawy i parę innych pierdół. Śniadania na tarasie dziś nie będzie:(
Wg. prognozy miało przestać padać ok. 13. Ale koło 12, kiedy widzę, że krople deszczu są coraz mniejsze, decydujemy się wyjść.
Kręcimy się głownie w okolicach plaży i portu:
S. mówi, że mu się nawet aparatu nie chce wyciągać w taką pogodę, więc zbyt wiele zdjęć nie robimy
Pod koniec spaceru idziemy jeszcze do sklepu po coś na obiad i pocieszamy się 3- litrowym baniakiem Graševiny za 40 kun
W okolicy któregoś ze sklepów spotykamy taką oto osobliwość:
Globus Chorwacji
Próbowałam coś wygooglać na jego temat, ale mi się nie udało.
Wychodząc z plaży zauważamy za to taką perełkę:
To romańska kapliczka sv. Marka z 1514 r, przed nią znajdują się rzymskie mozaiki z z V. w.
Wracamy na na naszą wieś
Pogoda troszkę się poprawiła(nie pada, ale jest 16 stopni), siadamy w polarach na tarasie i na podstawie zdobytej za darmo mapki planujemy wycieczki.
Ku bulwersacji pewnego forumowicza o trudnym nicku
w szklankach znów mamy Staropramen
Popołudnie spędzamy na obadaniu co ciekawego jest w naszej wsi. A nie jest to jakaś tam pierwsza lepsza chorwacka wiocha. To właśnie tutaj w 1851 znaleziono Baščanską pločę-jeden z najstarszych zabytków pisma głagolickiego.
Idziemy zatem obejrzeć płytę w kościele śv. Łucji:
Wstęp kosztuje 25 kun, ale że płyta, która się tu znajduje jest podróbą(oryginał wywieziono do Zagrzebia), to oglądamy ją sobie przez okna kościoła
Dlatego foty niezawyraźne
Ostatnim punktem dzisiejszego dnia był spacer do Batomalji, czyli wioski położonej po drugiej stronie głównej drogi. Chciałam się tu przejść ze względu na sprawdzenie, czy polecana w internetach tutejsza konoba
Malin jest czynna- konoba żyje więc na pewno któregoś dnia tu przyjdziemy.
Wracamy do domku. A podczas powrotu rozgrywa się dramat i to trochę z mojej winy
No bo sobie idę i patrzę, że kot sąsiada się na trawniku wyleguje. No to ja do niego kici kici i takie tam, a ten głupek się wystraszył. I uciekł. Tyle,że zamiast uciekać po trawniku, wbiega wprost na jezdnię
Wprost pod rozpędzony skuter
A ja już wiem, że najgorsze jest nieuniknione. Nie chciałam na to patrzeć, usłyszałam tylko głośne PUK. Boshhe chorwackiego kota mam na sumieniu
S. mnie pociesza, że chyba kotu nic nie jest bo uciekł w krzaki. Ale ja wiem swoje- kot na pewno jest w szoku, ma obrażenia wewnętrzne, a w krzaki pobiegł pewnie tylko po to, by wyzionąć ducha
S. mówi, że na pewno nie, ale co on tam wie, kury z obciętymi głowami też jeszcze chwilę biegają. źle się to wszystko zaczyna. Idę dziś spać pogrążona w depresji
cdn.