31 lipca (piątek): Doviđenja, BračuNadszedł dzień pożegnania z wyspą
Pobudka o 8:00, humory, delikatnie mówiąc, średnie. Pakowanie zajmuje nam około 2 godzin i po 10:00 opuszczamy Sumartin. Miałam pomysł, żeby płynąć stąd Pelješčanką, ale najbliższy kurs z Sumartina do Makarskiej jest dopiero o 13:00.
Jedziemy więc do Supetru i tuż za rondem stajemy w wielkim korku
:
No to pięknie! Ale o co chodzi? Przecież dzisiaj piątek, nie sobota, która jest dniem zmiany turnusów. Niestety, to już przełom lipca i sierpnia, absolutny top season. Co robić, poczekamy...
Mój mąż musi zostać w samochodzie, na posterunku, żeby w razie konieczności podjeżdżać w kolejce. Ja natomiast idę na plażę - na pożegnalną kąpiel w bračkim Jadranie:
Jak się okaże, pożegnalną w Jadranie w ogóle
Ale to będziemy wiedzieć dopiero jutro rano, a właściwie w nocy
Ciiii
Póki co w planach mamy bezpieczne wylądowanie na stałym lądzie, znalezienie kwatery w Trogirze, ewentualnie w Rogoźnicy i jeszcze dwa dni plażowania oraz zwiedzania. Plany planami, a coś nam się musi w końcu w tym roku nie udać
Na razie skaczę przez fale i cieszę się, że nasze bračkie wakacje były wyjątkowo udane
Było cudownie! Lepiej niż 3 lata temu i zdecydowanie lepiej niż rok temu, kiedy pogoda nam nie sprzyjała. Całkowicie świadomie urlop spędziliśmy bardzo leniwie. Bez presji, bez "napinki", że musimy coś zwiedzić, "zaliczyć". Robiliśmy to, na co mieliśmy ochotę, czyli głównie spędzaliśmy czas na wodzie, nad wodą i w wodzie
- kajakując, plażując, snurkując...
Brač do takich wakacji nadaje się doskonale, bo ma mnóstwo przepięknych plaż.
Gdybym miała coś zmienić, wolałabym spędzić 2 dni więcej w Sumartinie i bardziej eksplorować południowo-wschodnią część wyspy, czyli głównie tamtejsze urokliwe zatoczki
Ale taki podział, jaki wystąpił (11 dni w Supetarze, 5 w Sumartinie), był spowodowany dostępnością apartmanu w Sumartinie. I generalnie wszystko pięknie się poukładało
W kolejce w oczekiwaniu na prom spędzamy w sumie 1,5 godziny, więc dużej tragedii nie ma. Kiedy wpuszczają nas "za sznurek" i jesteśmy spokojni, że załapiemy się na następny prom, idziemy jeszcze spałaszować pyszne pistacjowe kugle i pożegnać się z Supetarem.
Odpływamy o 13:00, czyli dokładnie tak, jak odpłynęlibyśmy z Sumartina... Jednak z Makarskiej mielibyśmy dużo dalej, więc i tak jesteśmy do przodu.
Doviđenja, Supetru! Doviđenja, Braču!
Płyniemy:
W drodze na wyspę, na promie cały czas podziwialiśmy widoki i cykaliśmy fotki. Teraz, kiedy krajobrazy nam trochę spowszedniały
, możemy się spokojnie zagłębić w lekturze:
Po niecałej godzinie rejsu dopływamy do Splitu:
Wzgórze Marjan, na które wspinaliśmy się 3 lata temu:
Mina trochę "niewyraźna":
Split na tle Mosoru:
Część podróży za nami. Jak się okazuje, ta przyjemniejsza. Między Splitem a Trogirem stajemy w korku i spędzamy w nim jakieś 1, 5 godziny
Termometr pokazuje 40 stopni, a Fabiak jest autem bez klimy
To chyba najgorsze wspomnienie z tych wakacji. Po długich męczarniach dojeżdżamy do Trogiru, parkujemy w willowej dzielnicy i ruszamy na poszukiwania kwatery...