Dzięki za wyrozumiałość
Odcinek już jest...
Tytułem wstępu - kilka słów wyjaśnienia: co, jak i dlaczego
Dlaczego Brač?Tutaj wyjaśnienie jest proste - chcieliśmy spróbować powtórzyć nasze najlepsze do tej pory (tak je ocenialiśmy z perspektywy czasu) wakacje, które 3 lata temu spędziliśmy na tej wyspie. Jak jubileusz, to jubileusz!
Chociaż 10-ty raz w Cro, nie oznacza dziesięciu lat jeżdżenia do Chorwacji, a dziewięć, więc może prawdziwy jubileusz będzie za rok?
Brač wydawała nam się wyspą idealną na spędzenie dwóch lipcowych tygodni, chociaż pojawił się dylemat...
Dlaczego kwatery?Powodów jest kilka. Przede wszystkim odkąd klimatyczny i niedrogi camp w Supetarze zastąpił moloch z basenem, na wyspie jest jeden sensowny camping. Więcej niż sensowny, cudny, ale mimo wszystko tylko jeden. Chodzi oczywiście o camp Aloa przed Murvicą. Ośmiu małych campów w Bolu czy innych przydomowych nie braliśmy pod uwagę, bo są niewystarczające, jeśli chodzi o ilość miejsca i nasze rosnące wymagania
Kolejny powód to... chorwacki. Od 2 lat intensywnie (może trochę przesadzam, ale przynajmniej regularnie
) uczymy się języka i chcieliśmy móc pogadać z Chorwatami więcej niż dotychczas, do czego idealne wydają się kwatery i kontakty z gospodarzami. (Pod tym względem super trafiliśmy
)
Poza tym rok temu trochę słabo trafiliśmy z campingami, zwłaszcza jeśli chodzi o ich część sanitarną - stresy, jakie przeżywałam w toalecie na Lastovie (
tutaj o tym pisałam
), brak ciepłej wody, kolejki do prysznica, hałaśliwi sąsiedzi... Jakoś dużo tego się ostatnio nazbierało i co ciekawe pamiętałam o tym nawet po roku, który minął...
No i wreszcie zawsze dobra jest jakaś odmiana
Skoro już wyspa ta sama, co
3 lata temu Ostatecznie jesteśmy bardzo zadowoleni z wyboru. I jeśli ktoś mnie dzisiaj zapyta, co lepsze: camping czy kwatera, odpowiem: zależy, jaki camping i jaka kwatera
W przyszłości podejrzewam, że będziemy korzystać i z jednej, i z drugiej opcji
No to się rozpisałam (drugi raz...) Pora przejść do konkretów.
Odcinek 1 - 14/15 lipca (wtorek/środa): Początek PrzygodyWyjeżdżamy koło 19:30. Fabiak, jak zwykle, zapakowany po dach:
Tak, tak, soki z Biedry
To, że nie jedziemy na camping, nie znaczy, że mamy mniej maneli
Namiot zresztą wzięliśmy (stolik też
), na wszelki wypadek, gdybyśmy niczego nie znaleźli... Aaa, bo jeszcze nie pisałam o największym hicie: jedziemy w ciemno, na wyspę, w środku sezonu
Żeby się na to zdecydować trzeba być odważnym, niepoważnym, szczęściarzem... (*Odpowiednie skreślić.)
Nam się udało być w tej ostatniej grupie
W dwóch pozostałych być może też
Podróż przebiega szybko, bez żadnych zakłóceń.
Wschód słońca gdzieś na chorwackiej autostradzie:
Tradycyjnie muszę wspomnieć o różnicy temperatur przed i za tunelem zimno-ciepło, czyli Sv. Rok, bo w tym roku nas powaliła. Przed: 14,5 st., za: 25,5 st.
Pomiaru dokonano o godzinie 5:45
Wydawałoby się to niemożliwe o tej porze, a jednak. Przestało nas to dziwić, kiedy w nadchodzących dniach mieliśmy po 40 st. w cieniu, a w nocy po 35
I klasycznie - pierwszy w tym roku widok Jadranu
:
Z autostrady zjeżdżamy na węźle Dugopolje. Przed nami twierdza Klis i już za chwilę Split.
Chociaż jest dopiero 7:00 korki w Splicie straszne. Źle się jeździ, bo nie znając miasta, nie zawsze wybieramy optymalny pas ruchu. Miejscowi trąbią, wciskają się, masakra! Mamy obawy, że nie zdążymy na prom.
Udaje się rzutem na taśmę. Biegnę po bilety, a mój mąż jedzie w sznureczku aut do odpowiedniego doku w porcie. Dajemy radę! O 7:30 odpływamy w stronę Brača.
Jeszcze nie w pełni oświetlony, ale już nie uśpiony Split:
I blada twarz, która nie mogła się doczekać chorwackiego słońca:
Specjalnie dla Tony'ego - biała mewa
:
Po 50 minutach dopływamy do Supetaru (a właściwie powinnam napisać: do Supetru, ale może sobie podaruję chorwacką odmianę, będzie czytelniej
)
Ale się za nim stęskniłam!
Postanawiamy szukać kwatery właśnie tutaj. Miasteczko bardzo nam się podobało 3 lata temu i tu powinno być stosunkowo najłatwiej znaleźć kwaterę. Chociaż nastawiamy się, że będzie trudno...
Do dzisiaj nie wiem, jak to możliwe, ale 40 minut później pijemy piwo (zdjęcia z piwem będą później
) na własnym tarasie
Nie ma to jak dobrze zacząć dzień
Rozpakujemy się później. Teraz ruszamy na plażę, do której mamy 2 minutki spaceru.
Nie będziemy się rozkładać w części przyhotelowej:
tylko pójdziemy ścieżką kawałek dalej do takiej plaży:
Jak na nasze gusta jest tu trochę zbyt dużo ludzi
, ale dzisiaj nam to nie przeszkadza. Chcemy przede wszystkim wejść do długo wyczekiwanego Jadranu
Jest cudnie!
:
Plażujemy, kąpiemy się i cieszymy jak dzieci
Ale za jakiś czas zaczynamy przysypiać na ręcznikach. I w tym momencie (nie tylko w tym
) przekonujemy się o wyższości (jeśli chodzi o tę kwestię) apartmanu nad campingiem. Możemy się zdrzemnąć w schłodzonej klimatyzacją sypialni i dzięki temu dotrwać do wieczora
W następnym odcinku zapraszam na spacer po Supetarze