JustynaKC napisał(a):Dzięki Tobie wszyscy możemy przedłużać sobie wakacje. Ja wróciłam z Brača dwa tygodnie temu i patrząc na Twoje zdjęcia jeszcze czuję zapach wyspy.
Cieszę się, że moja relacja jest taka pachnąca
25 lipca (sobota): Ostatni rejs przed przeprowadzkąDziś ostatni raz kajakujemy po "tej" stronie wyspy, czyli niby po zachodniej, chociaż tak naprawdę bardziej po południowej
Najpierw jedziemy do Milnej:
m.in. na lody:
Zaglądamy też do informacji turystycznej, gdzie dowiaduję się szczegółów dotyczących dzisiejszej imprezy...
Impreza nazywa się
Potezanje Mrduje, czyli
Przeciąganie (wyspy) Mrduji. Co roku o tej samej porze do wyspy położonej między Bračem a Šoltą przywiązywane są liny, do których następnie przywiązują się różne jednostki pływające i ciągną te liny...
Towarzyszą temu występy zespołów i ogólna festa
Fajna zabawa!
Tegoroczny program przedstawiał się
następująco, a na yt można zobaczyć filmik, z tym, że znalazłam akurat nieco starszy -
z 2013 roku.
Wygląda to bardzo atrakcyjnie i nawet przez moment rozważamy wzięcie udziału w imprezie (a przynajmniej ja
), ale mąż brutalnie sprowadza mnie na ziemię, argumentując, że Plavac jest za małą jednostką pływającą, żeby go do czegokolwiek przywiązywać i próbować coś przeciągać. Nocny rejs z Milnej do Stomorskiej też raczej odpada. Wrócilibyśmy o 2:00 w nocy i mielibyśmy kawał wyspy do przejechania "po ćmoku". Gdybyśmy mieszkali w Milnej... Gdyby... I może to jest argument, żeby się tu kiedyś zakwaterować w podobnym terminie i wziąć udział w tym niecodziennym wydarzeniu
W każdym razie Milna od rana żyje tą imprezą. Biznes się kręci - sprzedają się np. specjalnie na ten dzień zrobione koszulki z logo i datą "przeciągania"
Z żalem rezygnujemy z imprezy (właściwe przeciąganie będzie się odbywało dopiero o 17:00, więc mamy jeszcze trochę czasu, jakby co...
) i zabieramy się za realizację własnych planów. Dojeżdżamy do uvali Osibovej, z której już ruszaliśmy na wycieczkę kajakową. Poprzednio płynęliśmy na wschód, teraz chcemy przetestować zatoczki na zachód od Osibovej, w stronę Šolty.
Wypływamy z zatoki na szerokie wody:
Przed nami prom i kawałek otwartego morza:
Szybko orientujemy się, że dzisiaj nie znajdziemy takiej wspaniałej zatoczki jak Lučice, nie ten kierunek... Generalnie wybrzeże w tę stronę jest bardzo niedostępne.
Po jakimś czasie odkrywamy mikro plażę:
i postanawiamy na niej zostać.
Promy kursują tam i z powrotem:
a my... powiększamy plażę
nadsypując otoczaków z dna
Po chwili jesteśmy bardzo zadowoleni z wyników naszej pracy - plaża powiększyła się o jakieś pół metra i dzięki temu mogliśmy na niej rozłożyć karimaty i ręczniki
:
Niestety, nasza radość nie trwała długo. Wystarczyła jedna motorówka... i musieliśmy wyławiać i wykręcać ręczniki
Dobrze, że nie zdążyliśmy wyciągnąć książek
Mieliśmy ubaw z własnej głupoty. Zupełnie jakbyśmy kajakowali po raz pierwszy i nie wiedzieli, co się dzieje, gdy przepłynie jakaś, choćby najmniejsza, jednostka pływająca z silnikiem...
W doskonałych humorach płyniemy dalej:
Dużo dalej już się nie da
, bo wyspa nam się kończy
Dopływamy do Rt Ražanj - cypla z latarnią morską:
Na zdjęciu powyżej widać bohaterkę dzisiejszej imprezy - wyspę Mrduję
Dalej na zachód rozciąga się wybrzeże Šolty, ale to już by była zbyt daleka wycieczka jak na możliwości Plavca. I tak daleko popłynęliśmy. Postanawiamy znaleźć jakąś plażę w okolicach latarni morskiej:
chociaż oczywiście zdajemy sobie sprawę, że nie będzie "bezludna".
Latarnia bardzo nam się podoba, jedna z ładniejszych w Cro:
Wpływamy do uvali Salbunara:
Widać już, że jest miejsce do plażowania:
Plaża nie jest może najpiękniejsza, ale czysta (człowiek widoczny na poprzednim zdjęciu - właściciel domu znajdującego się powyżej, właśnie ją sprząta). Nie będziemy marudzić, jest tu całkiem ładnie
:
Trochę czytamy, trochę snurkujemy:
i tak miło płynie nam czas
Późnym popołudniem opuszczamy Salbunarę:
obserwując wyraźnie wzmożony ruch na Jadranie:
No tak, zbliża się 17:00 i "przeciąganie" Mrduji
Ludzie w łódkach i motorówkach machają na nas i krzyczą, że płyniemy w niewłaściwym kierunku, żebyśmy zawrócili... No cóż, może następnym razem
Nasz rejs powoli dobiega końca:
Wpływamy z powrotem do Osibovej:
Może trudno było to wywnioskować z opisu, ale była to nasza najdłuższa wycieczka kajakowa w tym sezonie
Rejs za nami, ale dzień wcale się nie kończy. Przed nami jeszcze dużo atrakcji...