Zrobiło się trochę nostalgicznie, ale proponuję wrócić do rzeczywistości, czyli do relacji
Będzie trochę więcej pisania niż zwykle, ale może to jakoś przeżyjecie
22 lipca (środa): Rekonesans po wschodniej stronie wyspyPostanawiamy, że pojedziemy już dzisiaj. Żeby znaleźć nowe lokum zawczasu i mieć spokojną głowę. Plan jest taki, że jutro cały dzień będziemy
fishpiknikować, więc znajdziemy czasu na poszukiwania apartmanu, a w piątek albo w sobotę chcielibyśmy się przeprowadzać. Nie, żeby nam tu było źle, przeciwnie. Przyzwyczailiśmy się do tego miejsca i bardzo je polubiliśmy. Do tego stopnia, że przestało nam się chcieć odkrywać coś nowego
Lenistwo na wakacjach - postawa godna potępienia
Trzeba się ruszyć i znaleźć "nowy brački dom", najlepiej w innym rejonie wyspy, najlepiej we wschodniej części.
Na Braču można mówić o "dzikim wschodzie", który jest mniej cywilizowany niż zachód i dobrze zagospodarowana północ. Dla nas jest tym bardziej fascynujący, że 3 lata temu ledwie go "liznęliśmy". Pomysł jest taki, żeby zacząć od Sumartina, bo ta miejscówka daje duże możliwości kajakowania.
No to jedziemy - rozeznać teren i, mam nadzieję, coś znaleźć. Sąsiadka (właścicielka Harry'ego
) mówi, że jak nic nie znajdziemy, to zadzwoni do rodziny w Selcy. Dziękujemy, mówiąc, że Selca piękna, ale wolimy coś bezpośrednio nad morzem. "Jestem pewna, że coś znajdziecie" - dodaje nam otuchy i pewności siebie przed wyjazdem
Droga przez Brač nie należy do ciekawych ani szczególnie widokowych. Zauważamy, że pod tym względem Hvar wychodzi na prowadzenie - jadąc drogą Sućuraj - Jelsa bez przerwy mija się jakieś miejscowości; często malutkie i wyludnione, ale jednak
coś tam jest. Natomiast droga nr 113 wiodąca przez interior Brača jest po prostu nudna
Dajemy więc głośniej radio i jedziemy
Ciekawiej zaczyna się robić tuż przed dojazdem do celu. Zatrzymujemy się na punkcie widokowym przed Selcą:
Niestety widoczność jest dzisiaj bardzo słaba. Ledwo widać szczyty Biokova nad Makarską Rivierą. Przed nami, w dole, Sumartin:
Poszukiwania chcemy zacząć od zatoczki i właściwie dzielnicy Sumartina, jaką jest Puntinac. Ale szybko stwierdzamy, że stąd jest za daleko na wieczorne spacery do "centrum". Za to widoki ładne:
Jedziemy do "właściwego" Sumartina, parkujemy na nabrzeżu, niedaleko kościoła i zaczynamy poszukiwania kwatery.
I nie wiem, jakim cudem... chyba jesteśmy po prostu szczęściarzami
Tak jak za pierwszym razem, znowu znajdujemy kwaterę po mniej więcej 40 minutach poszukiwania
(Do trzech razy sztuka, jak się okaże
Nie zawsze może być łatwo, ale o tym będzie mowa dopiero pod koniec relacji
)
Niestety jest mały minus. Apartman zwolni się dopiero w niedzielę rano i możemy w nim zostać zaledwie do następnego piątku. Właścicielka ma po prostu pięciodniową "dziurę" w rezerwacjach. Ale ponieważ miejsce bardzo nam się podoba, decydujemy się. Oznacza to, że przedłużymy swój pobyt w Supetarze do niedzieli (wiemy, że nasi obecni gospodarze nie mają rezerwacji na nasz apartman), a w Sumartinie spędzimy zaledwie 5 dni.
Ale może i dobrze, bo mamy jeszcze kilka miejsc do zobaczenia po "tamtej stronie wyspy", choćby Škrip, Nerežišćę i Vidovą gorę, która co prawda "wisi" nad Bolem, ale wjazd asfaltową drogą na szczyt (w taki upał rezygnujemy z ambitnych planów wspinaczkowych
) zaczyna się zdecydowanie bliżej Supetara niż Sumartina.
Kilka obrazków z naszej nowej miejscówki (więcej będzie oczywiście, jak się do Sumartinu przeprowadzimy):
Plaża zwana "Bay Watch", nie mam pojęcia dlaczego
:
Kościół św. Marcina (obok jest klasztor), od którego (świętego, nie kościoła) miejscowość wzięła swoją nazwę:
I jeszcze z drugiej strony:
Nie jest to pewnego zbyt odkrywcze, ale pewnego dnia mnie olśniło i mówię do męża: "Już wiem, dlaczego Supetar i Sumartin nazywają się tak, jak się nazywają"
Sv. Petar i Sv. Martin... Literówka, błąd, a może celowa zamiana "v" na "u". Nagły przebłysk inteligencji może się zdarzyć nawet na wakacjach
Później przychodzi mi jeszcze do głowy Sutivan. No tak - w tym miasteczku przecież jest crkva sv. Ivana Krstitelja
Z tym, że to malutki kościółek, inaczej niż w przypadku kościoła św. Piotra w Supetarze czy św. Marcina w Sumartinie, które zdominowały krajobraz miejscowości
Dosyć już tych moich rozważań językowych
O czym jeszcze warto wspomnieć to, że do Sumartina przypływa prom z Makarskiej - stara, trochę już rozklekotana
Pelješčanka, którą mieliśmy "przyjemność" płynąć w 2006 roku, podczas naszych pierwszych Cro-wakacji. Płynąć na Pelješac, oczywiście
Przypłynięcie (i odpłynięcie) promu jest lokalną atrakcją, bo w Sumartinie niewiele się dzieje
Mimo że poszukiwania kwatery trwały krótko, jesteśmy zmęczeni upałem i marzymy tylko o tym, żeby wskoczyć do Jadranu. Dzisiejsza kąpiel i krótkie plażowanie odbędą się w tym miejscu:
Na skałkach niedaleko latarni morskiej:
Wspomniana "atrakcja" Sumartinu właśnie płynie do Makarskiej:
Podglądamy rybki
:
czytamy i odpoczywamy. O opalaniu możemy niestety zapomnieć, bo niespodziewanie niebo zasnuwa się chmurami. Ale upał nie odpuszcza...
Wkrótce zbieramy się i wracamy do Supetaru z poczuciem dobrze wykonanej misji