Odcinek 6
Dzień 2
Kroczyłam pełna zachwytu. Oczy nie wiedziały gdzie patrzeć. Dziecię me w genach po mamusi odziedziczyło manię kupowania.
Chciała wejść do każdego sklepu
i najlepiej wynieść z niego wszystko . Stopowałam zapęd wydania całego kieszonkowego na starcie .
Przyznać jednak muszę , że dzieci powinny tamtędy chodzić z opaską na oczach.
Zwieńczeniem promenady jest
Pałac Śpiącej Królewny ,który zarazem jest bramą do krainy
Fantasyland
Kraina na pierwszy rzut oka ma cukierkowy klomat . Jest w niej najwięcej atrakcji dla najmniejszych dzieci.Dla dorosłych przeważnie czysto estetyczne walory . Jednak kraina jest odzwierciedleniem świata Myszki Miki i kultowych Disneyowskich bajek.
Jest pięknie!!!
Mała Mulina u stóp zamku. Nie mogła wystać tak się jej śpieszyło aby go dotknąć:)
W tej krainie zaznałam błogiego szczęścia . Nie targanego obawą o własne życie i swoich bliskich;).
Problem jaki powstaje po przekroczeniu bramy to jaką atrakcję wybrać , co pominąć a na co się skusić .
Z przykrością stwierdzam , że gdyby ktoś miał ambitny plan skorzystania z wszystkich atrakcji . Potrzebuje min 4 dni ja miałam tylko 2;(
Pałac Śpiącej Królewny miałam o nim trochę inne wyobrażenie ale można w nim zobaczyć : zaczarowane wrzeciono , magiczną księgę. Gra muzyczka z bajki.
W lochach zamku mieszka straszliwy smok. Atrakcja bez ograniczeń wiekowych
Latałyśmy z Tuśką po wszystkich zakamarkach , kręconych schodkach balkonikach . Mąż sapał , że albo tu zostajemy na noc albo idziemy dalej . Ale jak iść dalej jak w zamku ksieżniczki jestem
pierwszy raz!!
W życiu księżniczką nie był to guzik wie a ja byłam nie jeden raz . Więc klimat do mnie przemawiał.
Wyciągnał nas z tamtąd siłą .
Na pałacowym dziedzińcu rośnie
Zaczarowana fasola ,
Domek śnieżki restauracja Kopciuszka jego kareta poprostu szał ciał
Człowiek nie wie gdzie ma pognać w pierwszej kolejności:)
Ja poleciałam do fasoli:)
A potem do karety
a potem stwierdziłam że ja tu zostaję
Odciągneło mnie tym razem dziecko!!! - jak nie jedno to drugie
Zobaczyła w oddali
Labiryny Alicji w Krainie Czarów .
Kręcące się filiżanki Ogromne śmiejace sie czajniki :)
karuzele i wszystko na raz!
Dobra myślę....
Niech będą
pierwsze filiżanki. Żyć mi dziecko nie da i tak i tak początek może zniosę jak mi się mózg przewróci do góry nogami. Kolejka nawet krótka ...
Wykołowałam się , że ho ho Tuśka szczęśliwa było ok! Drogę ewakuacji miałam obmysloną jak się to ustrojstwo kręciło z brzegu była szansa wyskoczyć Zniosłam dzielnie , troszku sobie po łołołołowałam ale żywa wysiadłam
ale jestem dzielna!
Zaczął mi doskwierać głod . Że w takich sytacjach kiedy czasu mało atrakcji masa , żołądek musi miec wieczne pretensje
Dziecko jeszcze nigdy w życiu
nie zjadło tak szybko posiłku !. Myślałam zę wywaliła te frytki albo zjadła na raz z opakowaniem , Posiłek był tzw fast food , kto z Was tam pojedzie to zrozumie , że każda minuta jest cenna:)
Restauracje kuszą wystrojem , menu urozmaicone na każdą kieszeń. niestety czekanko na stolik potem czekanko na kartę potem na jedzonko potem na rachunek I suma sumarum godziny nie ma:)
Po jedzonku deser ..
taka sobie kawiarenka
Po raz pierwszy lody dla dziecka były karą;) a może raczej po raz pierwszy powstały w życiu inne priorytety niż słodycze . Tupała nogami , abyśmy jedli szybciej;)
OK! idziemy do Labiryntu Alicji
Wiem że mój mąż marzył o jakiejś
ekstremalnej przygodzie ale pojechaliśmy z dzieckiem dla dziecka . Więc będziemy łazić w pierwszej kolejności tam gdzie się małej Mulinie podoba;)
Wleźliśmy na pewniaczka "Ura bura" co tam taki labityncik;)
Z wysokich żywopłotów tryska woda , zakamarki
dziecko prowwadzi... po 10 minutach stwierdzam autorytatywnie , że widziałam już tego karcianego kata z toporem ...
leżliśmy tędy;)
Po kolejnym okrążeniu zobaczył kata również mąż:)Popatrzyliśmy na siebie z politowaniem;)
Dzielna mamusia postanowiła wybawić rodzinę z opresji . Na końcu labiryntu jest cukrowo - słodziutki
zamek ciasto z krzywymi lustrami , zakamarkami wszędzie przewijają się postacie z bajki o Alicji
nie jestem obsesyjną fanką tej bajki ale naprawdę była fajna zabawa .
Porobiliśmy sobie zdjecia typu " stań i spójrz na mnie " Mąż został na dole a my poszłyśmy zwiedzać ciastkowy zamek;)
Hierarchia u mnie w rodzinie
Z tego dzbanka wyskakiwała rozchichotana mordka zająca;)
Kawałek ciastkowego pałacu;)
Bezwzględnie obowiazkowo i pod groźbą tortur w tej krainie należy zwiedzić Latanie z
Piotrusiem Panem
Ograniczenie wzrostu 130 cm . Rewelacja i wspaniała przygoda Polecam;)
O tego typu atrakcjach mogę Wam jedynie opowiedzieć bo nie ma możliwości w wagonikach , fotelikach , kapsułach robić zdjęć. Zabezpieczenia są czasem unieruchamiające i jak sie potem przekonacie nikt nie ma na tyle niskiego poziomu adrenaliny żeby robić zdjęcia . Kilka kolejek górskich pokażę Wam jak wyglądają z zewnątrz ale o tym potem...
Na mapie , którą wkleiłam Wam na poprzedniej stronie są numerki i szczegółowa legenda z symbolami z czym mamy do czynienia jakie są ograniczenia i czy potrzebny jest różaniec;)
Teoretycznie byłam w stanie przewidzieć co mnie czeka i czego unikać a gdzie wypychać samego mężą aby przetestować jego wytrzymałość psychiczną;)
W parktyce wygląda to tak ,że tam gdzie są bramki tam najczęściej są wagoniki a jak są wagoniki to znaczy, że jest niedobrze. heheheh