Odcinek ósmy
Dzień 2
Odcinek ósmy mojej relacji nie będzie niestety dla maluszków . Porzucę na jakiś czas słodką krainę:)
Po cukierkowych atrakcjach jak latanie
na słoniach,jazdy na
karuzelach,
konikach,
ciuchciach i uściskach z Myszką Miki.
Należało doświadczyć
silniejszych wrażeń. Opuściliśmy
Fantasyland .
Udaliśmy się na zachód parku do krainy
Frontierland
i
Adventureland
Prowadzi do niej brama z klimatu Simbada i Alladyna
Wszystkie szczegóły architektoniczne są tak wiarygodne aż trudno uwierzyć , Momentami miałam wrażenie , że to jest namalowane na kartonie i to wszystko sen;)
W oddali widać mosty na linach i zakątek piratów. Tutaj malutkich dzieci jest mniej .
Przyznam szczerze , że po całym dniu chodzenia
moje stopy dawały znak , że jeśli za chwilę nie usiądę to one mnie do tego zmuszą.
Krajobraz zmieniał się krok po kroku. Podniosłam wzrok i zobaczyłam
Gigantyczny Canion. Stałam w osłupieniu, przez chwilę nie byłam pewna czy jestem w
Europie
Ale to co zobaczyłam za chwilę . Wywołało dreszcz i czarną rozpacz . Najbardziej widowiskowa i najbardziej ekstremalna kolejka górska.
później okazało się , że są gorsze (ale skąd mogłam to wiedzieć;)).
Zapomniałam o bólu nóg . W mojego męża wstąpiło nowe życie.
Pisk i wrzask jaki dochodził z tej kolejki jest nie do zrelacjonowania . Co gorsza wagoniki wynużały się co chwila i ginęły w tunelu.
Jedyne co było dowodem , że tam są ludzie . To właśnie te wrzaski
Łudziłam się , że mąż nie znajdzie wejścia . Jednak twórcy postarali się
aby każdy to miejsce znalazł.
Aby uniknąć kolejek i marnowania czasu Rezerwuje się godziny przejażdżki:)
Moje dziecię nie bardzo chyba zdawało sobie sprawę jak specyficzna atrakcja ją czeka. Zaparła sę i oczywiście chciała w zabawie uczestniczyć. Przez
bramkę wzrostu przeszła
Bilety mieliśmy na 18: 30 . To czekanie potęgowało moje zrozpaczenie.
Moja durna mina ,wyraża wszystko co przeżywałam .
Godzina wybiła
Wlazłam do wózka . Nie wiem co za pierun mnie tam wsadził
Ruszyło.. potworny klekot kopalnianych wózków i pisk. Byłam pewna , że ten wózek do mety nie dojedzie . Myśl , że to właśnie taki klimat i specjalnie tak zostało skonstruowane nie chciała zaświtać w mojej głowie.
A potem umarłam!!!
Darłam się tak , że nie wiem czy nie wywrzeszczałam kawałka wątroby.
Nie dość , że te wagony same z siebie
klekotały , prędkość i skręty na boki w totalnej ciemności. To najgorsza była jazda na ścianę i w ostatnim momencie ten wózek z hukiem
zwalał się w dół.Człowiek nie wie , czy cieszyć się ,że nie rozwalił sobie głowy czy wrzeszczeć. Dałyśmy z Tuśką takie rykowisko. .
,że przynajmniej ja pobiłam rekord akustyczny;)
Jak to coś. wreszcie się zatrzymało , nie miałam siły się ewakuować. Wyczołgałam się na bok , nogi trzęsły mi sie jak galareta . Rodzina oczywiście rozradowana .
Mąż tupał z radości.
Oczywiscie masochiści polecieli na kolejkę drugi raz . Dziecię z początku było niezdecydowane ale tatuś oczywiście ją
namówił
Padłam na jedną z ławek. I pomyslałam
Nigdy więcej!!
gdybym wiedziała , że przez głupi przypadek i niewiedzę . Wyląduję na jeszcze gorszej w Legolandzie wróciłabym na pieszo do Polski;) cdn