Aldonka napisał(a):Witam Was serdecznie!
Relacja kliszą pisana... to tak niezupełnie, bo aparatu analogowego dawno w rękach nie miałam, ale będzie to relacja typowo fotograficzna. Zdjęcia (choć mało ciekawe w tym roku) muszą obronić się same.
Ci z Was, którzy lubią opisy bardziej szczegółowe (ja akurat lubię takie relacje) tutaj będą raczej rozczarowani. Mój monolog znajdzie się tu na początku i tytułem podsumowania pewnie na końcu. Na wszelkie pytania, jeśli je macie, oczywiście chętnie odpowiem.
Dlaczego nie ma typowej relacji?
Otóż dlatego, że w moich relacjach jestem zbyt monotematyczna Od kilku lat jeżdżę w to samo miejsce i trudno już tu Was czymkolwiek zaskoczyć.
Przyszły rok będzie, być może, inny. Doszłam do wniosku, że pora na zmiany. Nie żebym przestała kochać Borje. Nic z tych rzeczy. Pewnie będę za nim tęsknić. Ale kiedy w tym roku, ja osoba która kocha fotografię i uwielbia robić zdjęcia, chodziłam i nie czułam potrzeby wyciągnięcia aparatu z torby to oznacza, że pora pojechać gdzie indziej. Do Borje wrócę, tego jestem pewna. Ale raczej nie w przyszłym roku.
Ten wyjazd był inny niż wszystkie i muszę powiedzieć szczerze - najlepszy. Pierwszy raz pojechaliśmy sami, w trójkę, nie zabierając nikogo, ani znajomych, ani rodziny. Za to na miejscu poznaliśmy wspaniałych ludzi (z Cro.pl rzecz jasna), spędziliśmy miłe chwile i chyba po raz pierwszy w Cro odpoczęliśmy na maksa. Nikt nas nie gonił po miejscach nam znanych, nie czuliśmy potrzeby pokazania "przyjezdnym" naszych perełek.
Fotorelacja nie będzie szczególnie urozmaicona. Niestety, samochód, który płatał nam figle spowodował, że odpuściliśmy wyjazd do wielu miejsc, do których jechać chcieliśmy, między innymi do Czarnogóry, do Dubrownika, chcieliśmy objechać dokładniej półwysep. Nie udało się. Oszczędzanie samochodu niestety wygrało, trzeba było przecież jeszcze jakoś wrócić do domu. Trudno, zawsze to jakiś powód żeby tam wrócić
Nasza podróż rozpoczęła się 29 lipca w niedzielę, a zakończyła 12 sierpnia, również w niedzielę :
Przejechaliśmy łącznie 4060 km, co jest i tak niezłym wynikiem jak na "chorobę" Mondzia (naszego autka).
Wydaliśmy.....e, to jest najmniej istotne. Każda wydana Kuna, Złotówka czy Euro były tego warte.
I to chyba tyle tytułem przydługiego wstępu....a miało nie być pisania
Zbigy napisał(a):Witam,
Na Cro jestem od wczoraj ale Polwysep Peljesac znam od konca wojny 95. Aldonka, dzieki wielkie za Twoj post ze zdjeciami Podobucia z 2004 roku. Udalo mi sie znalezc na jednym znich kamienna kucie, ktora kilka lat temu wyremontowalem. Szukalem takiego zdjecia od jakiegos czasu...Dzieki
Pozdrowienia z Sarajewa,
Zbigy
Powrót do Nasze relacje z podróży