Witam. Długo myślałem czy pisać cokolwiek, czy pokazywać zdjęcia i wymyśliłem, napiszę o naszym jedzeniu, zwiedzaniu piwniczek i degustowaniu win i innych, mocnych trunków.
W Cro bywa większość z nas, forumowiczów, nie mam żadnych nowych rewelacji do przekazania, nie byłem w jakiś nowych miejscach, znacie je tak samo dobrze jak ja, nie będę więc o nich pisał.
Przepraszam za jakość zdjęć, uwag nie przyjmuję, wiem jaki mam aparat, do tego jeszcze trochę niedomagał w czasie urlopu, ale ...decyzja podjęta, kupuję niedługo nowy aparat, chyba Pentax K200D--proszę o ew rady.
Całkowicie niespodziewanie dla mnie i żony (szukaliśmy last minute do Turcji) 2 września wsiedliśmy do auta o 6 rano i po 15 godzinach jazdy (wbrew moim zasadom) zameldowałem się na 2 dni w Opatij. Chcieliśmy spotkać się ze szwagrem i jego córką. Opatija to straszne miejsce na urlop, ale jedzeniowo zaczął się wyśmienicie. Szwagier czekał na nas z 4 porcjami krewetek małych i kilkoma królewskim, tylko o winie zapomniał, wsiedliśmy więc do auta i jazda po zaopatrzenie. Kolacja była wyśmienita.
Smażone na masełku z dodatkiem odrobiny oliwki z czosnkiem i oczywiście koperkiem i natką.
Następnego dnia wyprawa do znanego Wam miejsca, do super "konoby" i degustacja ostryg.
Oto ta konoba---gdzie ona się znajduje
Specjalista od otwierania ostryg.
Zapraszam do stołu.
Smacznego
Szwagier, jego córka, moja żona--czekają na białe wino
Ja lubię takie "dziwolągi"
Mojej żonie też to smakuje
Młoda wolałaby coś innego, np pizzę
Litr wina, który dostaliśmy do ostryg okazał się niewystarczający, trzeba coś dokupić "na trawienie" oczywiście.
Myjemy wcześniej zakupione w hodowli małże, będzie kolacja.
Nareszcie gotowe. Tym razem młodej też smakowało.
Po 2 dniach "męczarni" w kurorcie pod nazwą Opatija, wyjechaliśmy na poszukiwania lokum na następne dni. Koniec urlopu chcieliśmy spędzić na Węgrzech, kupiliśmy wcześniej winietkę słoweńską, więc wybór padła na Istrię. Podobnie jak Janusz B.--powrót do źródeł. Wylądowaliśmy w Novigradzie, apartament duży,90 m2, cena mała-25 euro. Blisko morza, miejsce zaraz przy trasie rowerowej, spacerowej (nawet specjalna ścieżka do wyprowadzania psów). Tego dnia jedliśmy burka i wieczorem kalmary, a rankiem szybki wypad na miasto po zakupy. Plaża, a wieczorem smakołyki, tym razem w domu.
Krewetki i kalmary, oczyszczone i umyte, czekają na gorącą patelnię.
Do przygotowania polewy oczywiście miejscowa oliwa, natka i czosnek. Domace wino białe też jest.
Przekąska, na pobudzenie apetytu, gotowa.
Nóżki kalmarów, przypieczone, wyśmienite kruche.
Tuby jeszcze chwilkę, powoli smażą się.
Gotowe.
cdn