Po kilku godzinach spędzonych na basenie w Egerze, zmęczeni pojechaliśmy do Doliny Pięknych Pań. Dużo, bardzo dużo piwniczek pełnych wina umieszczonych pod górą, dookoła knajpki, lepsze i takie sobie, takie bazarowe. Wybraliśmy właśnie taką, okazało się, że słusznie, jedzenie było wyśmienite.
Zupa gulaszowa, bardzo ostra.
Po zaspokojeniu głodu czas na piwniczki, degustacje miejscowych win, cabernet, merlot, tokaj...
Jakie to trzeba mieć zdrowie, aby w każdej piwniczce popróbować nawet odrobinę wina i trzymać się nadal pewnie na nogach
Nam, jak widać na zdjęciu winko pozytywnie wpływa na humor, w głowach nie kręci.
W przerwie w kąpielach ostre faszerowane papryczki w sosie paprykowym.
Basen w grotach, Miscolc. Ciekawie to wygląda, ale jak dla mnie trochę chłodna woda, wolę wyższe temperatury.
Czas na powrót do przysmaków dla podniebienia. Pikle, wyrobu domowe, zapas na zimę.
Prawdziwa, domowa piwniczka. Beczki pełne wina.
Kto to wypije
Nie, ja tego wszystkiego nie wypiję, ale trochę przyczynię się do zmniejszenia zapasów.
Gospodarz szykuję pierwszą porcję, czerwone--okazało się "takie sobie", trochę kwach, nie kupiliśmy, ale białe....palce lizać, zapas mam.
Na zdrowie.
Czas na białe wino.
Tak wyglądają niektóre z odwiedzanych piwnic, jak widać zakopane pod górą.
U Jonasa znajdujemy znane butelki, ale zawartość to własnej roboty grappa. Mocna, bardzo mocna. Przerwaliśmy Joansowi remont, UE i jej przepisy dotarła nawet do takich piwniczek. WC, umywalka to konieczne wyposażenie.
Jonas w całej okazałości, polewa kolejną kolejkę swojego specjału.
Szczęśliwy nabywca 2 litrów.
Dowód na to, że tam byliśmy i wino piliśmy.
Kolejna piwnica.
U tego pana kupiłem kilka litrów merlota, bardzo zrównoważone wino.
Deser. Palacinki na słodko w polewie z lodami.
Palacinki z mięsem, w sosie paprykowym, na ostro.
W takiej restauracji zakończyliśmy tegoroczne wojażowanie. Urlop bardzo udany, przeznaczony na czynny wypoczynek, rowery i długie spacery. Pogoda dopisała wyśmienicie, woda ciepła.
Wróciłem do kraju w piątek póżnym wieczorem, w sobotę byłem na weselu i oto co zobaczyłem na pierwszym stole, zaraz za wejściem. Zjadłem 1/3 tych specjałów.
Pozdrawiam